Długo musieliśmy czekać na względnie udany mecz Bronny’ego Jamesa w trakcie sezonu przygotowawczego. W ostatnim spotkaniu przed inauguracją rozgrywek zasadniczych 20-latek w końcu zaprezentował się z dobrej strony, ale jego Los Angeles Lakers zostali mimo wszystko całkowicie rozbici i przegrali z Golden State Warriors różnicą aż 58 punktów. Co można powiedzieć o występie Jamesa Juniora?
Dla Los Angeles Lakers był to ostatni z sześciu meczów przedsezonowych, które miały przygotować Jeziorowców do trudów sezonu zasadniczego. Główny trener zespołu JJ Redick dał minionej nocy odpocząć jednak swoim podstawowym zawodnikom, przez co ekipa z Miasta Aniołów musiała radzić sobie bez m.in. LeBrona Jamesa, Anthony’ego Davisa, D’Angelo Russella, Ruiego Hachimury czy Austina Reavesa.
Mecz w wyjściowej piątce rozpoczęli zatem zawodnicy drugoplanowi, którzy wciąż walczą o minuty w aktywnej rotacji w trakcie nadchodzących rozgrywek. W składzie pojawili się Cam Reddish, Jaxson Hayes, Jalen Hood-Schifino, Bronny James Jr. oraz Quincy Olivari.
Od początku spotkania pełną kontrolę nad grą przejęli jednak zawodnicy Golden State Warriors, którzy pomimo nieobecności Stephena Curry’ego posłali w bój m.in. Jonathana Kumingę, Draymonda Greena, Andrew Wigginsa czy De’Anthony’ego Meltona, z kolei z ławki rezerwowych w grze pojawili się Brandin Podziemski czy Buddy Hield. Młody skład Jeziorowców nie miał zatem tej nocy łatwego zadania i nie powinno zatem dziwić, iż GSW gwałtownie odskoczyli z wynikiem.
Z każdą kwartą przewaga gospodarzy stopniowo rosła, a gwoździem do trumny była czwarta odsłona, w której Lakers zdobyli zaledwie 12 punktów, przegrywając ostatecznie mecz różnicą 58 „oczek”.
Pomimo druzgotającej porażki solidny występ zaliczył Bronny James. Syn LeBrona spędził tej nocy na parkiecie aż 35 minut i choć jego wskaźnik +/- pozostawia wiele do życzenia (-37), to 20-latek zapisał na swoje konto 17 punktów, cztery zbiórki, trzy przechwyty, jeden blok i jedną asystę, trafiając 7/17 z gry oraz 1/5 za trzy.
To pierwszy tego typu występ Bronny’ego w meczu przedsezonowym. Wcześniej młody James odgrywał wyłącznie role trzecioplanowe, a w pięciu występach zanotował średnio 1,6 punktu, trafiając zaledwie 20% wszystkich rzutów z gry i bolesne 0% zza łuku. Miał w nich wówczas również więcej strat niż trafień.
— Ten mecz dał mi szansę, by być sobą. W tym czuję się najbardziej komfortowo, bo mogę wyjść na parkiet i grać po prostu swoje. Czułem się świetnie, nie myśląc o niczym konkretnym, tylko po prostu grając — mówił po meczu Bronny.
— Dla niego, i innych młodych zawodników, wszystkie momenty są kolejnymi cegiełkami. Nie tylko te dobre, bo z kiepskich wynika okazja do nauki. Musisz być cierpliwy i utrzymywać optymistyczne nastawienie. Nie mam zastrzeżeń do pracy, którą wykonują nasi młodsi zawodnicy. Dla [Bronny’ego] te 17 punktów to z pewnością dobre uczucie, ale w ogóle mnie to nie interesuje. Próbujemy pomóc mu rozwinąć się w świetnego koszykarza — skomentował JJ Redick.
Solidny występ to z pewnością efekt braku podstawowych zawodników w zespole JJ’a Redicka. Bronny musi jednak być w stanie wykorzystywać ograniczone minuty, bo w trakcie sezonu zasadniczego z pewnością nie będzie zawodnikiem wyjściowej piątki, a w niektórych spotkaniach może w ogóle zabraknąć dla niego czasu gry.
Bronny zaznaczył również, iż jego oczekiwania co do czasu gry w trakcie sezonu zasadniczego nie są wygórowane. 20-latek podchodzi do swoich możliwości w sposób obiektywny i wie, iż czeka go niezwykle trudna walka o minuty.
— Dodało mi to pewności siebie przed sezonem, choć nie wiem nawet, czy będę częścią rotacji, mogę nie grać. Chcę po prostu trenować, może grać w G League, z tego typu pewnością siebie — dodał James Junior.
Wszystkie zespoły zakończyły już swoje mecze przygotowawcze, a to oznacza, iż sezon NBA rozpocznie się już wkrótce. Los Angeles Lakers są jednym z czterech zespołów, które będziemy oglądali w akcji już pierwszej nocy. Rywalem Jeziorowców 23 października o godzinie 04:00 czasu polskiego będą Minnesota Timberwolves.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.