W dzisiejszych czasach niektórzy koszykarze NBA robią problem, gdy muszą zagrać w meczach przez dwa dni z rzędu, najczęściej tłumacząc się oszczędzaniem sił czy chęcią uniknięcia kontuzji. choćby jeżeli jest w tym jakaś logika, dobrze iż mamy również odstępstwa od reguły. W styczniu pisaliśmy o przypadku, gdy Tyler Kolek, debiutant z New York Knicks, zagrał w dwóch meczach jednego dnia. Tymczasem początek marca przyniósł nam wyśrubowanie tego rekordu.
Jak pisaliśmy w tym miejscu, Tyler Kolek zaliczył dwa występy w ciągu zaledwie kilku godzin. 23-letni debiutant najpierw rozegrał aż 40 minut w meczu G League, w którym jego Westchester Knicks pokonali Indiana Mad Ants, a on sam zdobył 36 punktów (rekord kariery), 11 asysty i pięć zbiórek. Niedługo po zakończeniu spotkania okazało się, iż będzie potrzebny również w NBA.
Osłabieni brakiem kontuzjowanych Jalena Brunsona i Milesa McBride’a New York Knicks jeszcze tego samego dnia mierzyli się z Utah Jazz. Trener Tom Thibodeau podjął więc decyzję o tym, by dać szansę Kolkowi, który w wygranym ostatecznie meczu spędził na parkiecie 12 minut, zapisując na swoje konto dwa punkty i cztery asysty. Wydawało się, iż takie rzeczy to tylko w Nowym Jorku, gdzie trener Thibs niejednokrotnie pokazywał, iż nie oszczędza swoich podopiecznych.
Tyler Kolek played a game earlier for the Westchester Knicks today. Played literally 40 mins and dropped 36 points
Tonight he comes in and looks like he didn’t play at all. Look how he gets around the pick & roll to score the easy layup #NewYorkForever
pic.twitter.com/neWPgLcu5s
Tymczasem minęło kilka ponad dwa miesiące i osiągnięcie Tylera zostało jeszcze przebite przez środkowego… Jazz. Oscar Tshiebwe, bo o nim mowa, to drugoroczny, który w ubiegłym sezonie nie przebił się na stałe do składu Indiana Pacers, więc musiał zmienić otoczenie i trafił do Salt Lake City, gdzie podpisał dwustronną umowę, dzieląc swój czas pomiędzy grę w NBA i G League.
Gdy jednak dostał szansę, pokazał, iż potrafi ją wykorzystać. To właśnie Oscar znalazł się na tapecie w rozgrywanym w… oscarową noc ważnym pojedynku z New Orleans Pelicans. Tankujący koszykarze z Utah potrzebowali porażki, by utrzymać się w tabeli za swoimi rywalami i tym samym zwiększyć szanse na pozyskanie jednego z czołowych picków w drafcie. Chyba jednak nikt nie powiedział o tym 25-latkowi, ponieważ grał tak dobrze, że… zadecydowano o ograniczeniu liczby jego minut w tym konkretnym meczu do 20.
To jednak i tak wystarczyło, by podkoszowy rodem z Demokratycznej Republiki Kongo mógł pokazać co potrafi. W rozgrywanym w Delta Center spotkaniu zaliczył rekordowe w karierze wyniki – 16 punktów i 13 zbiórek, pudłując tylko jedną z dziewięciu prób z gry.
– Czuję się świetnie. To była dla mnie naprawdę dobra szansa. Ciągle się rozwijam, chcę stawać się lepszy, więc dzisiejszy wieczór był dla mnie wspaniały. Myślę iż zaliczyłem swój test – mówił 25-latek po meczu, chociaż wtedy pewnie jeszcze nie wiedział, iż to dopiero początek.
W poniedziałkowy poranek Tshiebwe uznał jednak, iż jeszcze mu mało i warto ponownie wyjść na parkiet. Jak postanowił, tak zrobił. Znalazł się w pierwszej piątce Salt Lake City Stars na mecz przeciwko Iowa Wolves, w którym zanotował kolejny rekordowy wynik. Trafił aż 8/12 rzutów z gry, ostatecznie kończąc swój drugi mecz tej doby z dorobkiem 21 punktów i aż 30 zbiórek. choćby w G League taki wynik robi wrażenie, ale dla Oscara to nie pierwszyzna. W tym sezonie w barwach filii Jazz osiągł średnio 14,4 punktu i 17,1 zbiórki na mecz.
.@Oscartshiebwe34 NEW Career-High in Rebounds
Sponsor of the day @medonegroup
WIN || #ItStartsHere
pic.twitter.com/qrOEk7Kvf7
Podczas gdy wielu na jego miejscu marzyłoby o odpoczynku, kongijski podkoszowy miał inne plany. Zdecydował, iż powalczy o swoją szansę i znów był do dyspozycji trenera Willa Hardy’ego w poniedziałkowym meczu z Detroit Pistons. Tym razem na parkiecie spędził „zaledwie” sześć minut, ale i tak zdołał wpisać się do protokołu meczowego, zaliczając jeden punkt, trzy zbiórki i asystę. Mimo wszystko robi wrażenie. Chociaż chyba nie na samym zainteresowanym, który swój wyczyn skomentował słowami: – Będę spać jak dziecko.
Oscar Tshiebwe as he left the locker room after playing in his third game in about 24 hours: "I am going to sleep so good."
— Ryan Miller (@millerjryan) March 4, 2025Wprawdzie Jazz oba mecze z udziałem Tshiebwe przegrali, ale od początku taki był plan. Być może również dlatego akurat ten zawodnik dostaje okazje do gry i – czego chyba niewielu się spodziewało – wykorzystuje je z nawiązką. W dotychczas rozegranych w tym sezonie sześciu meczach w najlepszej lidze świata notował średnio 5,5 punktu, 6,5 zbiórki oraz… jeden przechwyt.
Nie da się ukryć, iż koszykówka spod znaku NBA jest grą opartą na przestrzeni i tempie. Oscar to nie jest typ nowoczesnego wysokiego, który trafia z dystansu. To raczej tradycyjny silny skrzydłowy, który zbiera wszystkie piłki i skutecznie wykańcza akcje pod koszem. W dzisiejszych czasach wypracowanie sobie takiej roli to spore wyzwanie, ale jeżeli 25-latek konsekwentnie będzie robił swoje, niewykluczone, iż znajdzie sposób, by regularnie pojawiać się na parkietach i to nie tylko w G League.
Oscar Tshiebwe rises to the occasion with a career-high performance, proving he’s up for the challenge and showing just how much he’s ready to contribute for the Jazz!#NBAAfrica pic.twitter.com/NBgequxQlt
— NBA Africa (@NBA_Africa) March 4, 2025Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!