Takich wieści nie lubimy przekazywać. Tym razem przykra sytuacja dotknęła przede wszystkim Phoenix Suns, którzy opłakują stratę jednej z największych legend w historii organizacji. Dick Van Arsdale, bo o nim mowa, miał niezaprzeczalny udział w budowie drużyny tuż po jej dołączeniu do NBA, później pracując w niej również jako działacz, a choćby zaliczając epizod na ławce trenerskiej.
Świat koszykówki niemal na koniec roku 2024 stracił kolejną ikonę. Jak poinformowali Phoenix Suns, Dick Van Arsdale zmarł na nieokreśloną chorobę w wieku 81 lat. Popularny „Original Sun” był postacią fundamentalną dla budowy franczyzy, ale przede wszystkim pomagał kreślić jej wczesną tożsamość w pierwszych latach po powstaniu i dołączeniu do najlepszej ligi świata. Był jednym z pionierów znanej dziś kultury wytrwałości, ciężkiej pracy i dążenia do doskonałości zarówno na parkiecie, jak i poza nim. Trykot z jego nazwiskiem i numerem 5 wciąż wisi pod kopułą Footprint Center, przypominając o pierwszym członku drużyny, który pomagał nanieść ją na mapę świata basketu.
Pochodzący z Indianapolis Van Arsdale w koszykówkę zaczął grać razem z Tomem, bratem bliźniakiem. Obaj reprezentowali barwy uniwersyteckiej drużyny Indiana Hoosiers, do której dołączyli odrzucając oficjalną ofertę z mocniejszego Kentucky. Dick wyróżniał się jako klasowy rzucający obrońca, choć zdarzało mu się wystąpić też na skrzydle. Grając pod batutą trenera Brancha McCrackena obaj młodzi gracze reprezentowali Stany Zjednoczone w swojej kategorii wiekowej. W 1965 roku wspólnie przystąpili do draftu do NBA. Bohater tego tekstu został wybrany z numerem 10 przez New York Knicks, zaś po jego brata jako następnego w kolejce sięgnęli Detroit Pistons.
Już w swoim debiutanckim sezonie Dick rzucał średnio 12,3 punktu na mecz, w kolejnym jeszcze poprawiając ten wynik do 15,1. Trzeci, ostatni jego rok w Nowym Jorku wyglądał już gorzej, ale niedługo miało to się zmienić, w czym maczał palce niejaki Jerry Colangelo. Były główny skaut Chicago Bulls w 1968 roku został mianowany generalnym menedżerem świeżo utworzonej drużyny Suns, dostając od właścicieli jasny nakaz zbudowania drużyny zdolnej do walki z najlepszymi. Wiedział, iż w tej sytuacji najlepiej sprawdzi się jedna konkretna filozofia – stawianie na młode talenty.
Co za tym idzie, Van Arsdale został pierwszym wyborem Colangelo w drafcie uzupełniającym w 1968 roku. Wkrótce, bo już 18 października, przeszedł do historii jako zdobywca pierwszych punktów w historii organizacji w inaugurującym sezon spotkaniu z Seattle SuperSonics. Zresztą zmiana otoczenia pozwoliła uwolnić potencjał strzelecki koszykarza, który w swoich trzech pierwszych sezonach w Arizonie rzucał średnio powyżej 20 „oczek” na mecz. Trzykrotnie wybierano go do udziału w Meczach Gwiazd, a raz (1974) znalazł się w drugiej piątce najlepszych obrońców ligi.
Ogółem zawodnikiem Słońc Dick był przez dziewięć sezonów. W międzyczasie dorobił się łatki jednego z najlepszych wykonawców rzutów wolnych, średnio przez całą karierę trafiając je ze skutecznością 79%. Miał miejsce w rosterze jeszcze w 1976 roku, gdy Suns po raz pierwszy dotarli do Finałów NBA, gdzie lepsi okazali się Boston Celtics. Gdy rok później zawieszał buty na kołku, „Original Sun” był najlepszym strzelcem w historii organizacji. Ogółem jego kariera w najlepszej lidze świata zakończyła się na 921 meczach, w których notował średnio 16,4 punktu, 4,1 zbiórki oraz 3,3 asysty.
Po zakończeniu kariery zawodniczej Van Arsdale pozostał w drużynie, pełniąc w niej różne role, w tym generalnego menedżera czy wiceprezesa ds. kontaktów z zawodnikami. W lutym 1987 został choćby tymczasowym trenerem Suns, prowadząc ich w ostatnich 26 spotkaniach sezonu po tym, jak z posady wyleciał John MacLeod. Mało? Były zawodnik wniósł swoje doświadczenie do kabiny komentatorskiej, współpracując przy telewizyjnych i radiowych transmisjach z meczów z legendarnym „Głosem Suns” Alem McCoyem, który również zmarł we wrześniu bieżącego roku.
Niestety, życie legendy Phoenix nie zawsze było usłane różami. W 2005 roku doznał rozległego udaru i chociaż fizycznie doszedł do siebie, od tego czasu miał pewne trudności z wysławianiem się. W maju 2018 bracia Van Arsdale wspólnie otworzyli studio artystyczne w Scottsdale, w stanie Arizona. Prezentowana tam twórczość w zamierzeniu skupiała się na promowaniu powszechnej harmonii i tolerancji rasowej. Dick do końca życia pozostał wierny swoim ideałom, wśród których prym wiodły tak cenione w Suns zalety, jak determinacja i konsekwencja w działaniach. Niech spoczywa w pokoju.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!