Powiedzieć, iż kariera sportowa LaMelo Balla nie jest usłana różami, to nic nie powiedzieć. Zawodnik wybrany z trzecim numerem draftu w 2020 roku głównie ze względu na urazy nie zagrał jeszcze więcej niż 75 meczów w okresie regularnym. Do tego wychodzi na to, iż będzie zmuszony zmierzyć się z wniesionym z dość niespodziewanych powodów pozwem.
Koszykarz Charlotte Hornets z pewnością chciałby wyrzucić z pamięci ostatnie dwa sezony i skoncentrować się na przygotowaniach do kolejnego. Czy kogoś może to dziwić? Chociażby 27 lutego 2023 roku LaMelo Ball podczas wygranego 117-106 meczu z Detroit Pistons bez kontaktu z rywalem doznał urazu prawej kostki. Wprawdzie przeszedł operację, ale w rozgrywkach 2022-23 już nie zagrał, zakończywszy je na zaledwie 36 zaliczonych występach. Podobnie było w minionym sezonie, który – również z powodów zdrowotnych – najmłodszy z braci Ball zakończył już w styczniu.
Tak po ludzku trzeba przyznać, iż kolokwialnie mówiąc szkoda chłopa. Gdy zdrowie pozwalało mu pojawić się na parkiecie, prezentował się co najmniej przyzwoicie. Choć w okresie 2023-24 wystąpił tylko w 22 meczach, osiągał średnie na poziomie 23,9 punktu, 5,1 zbiórki oraz 8,0 asysty przy skutecznościach na poziomie 43,3% z gry oraz 35,5% za trzy.
Niestety poza boiskiem postać 22-latka prezentuje się już w mniej pozytywnym świetle. Przykładowo w listopadzie ubiegłego roku on, jego rodzina i firma Puma zostali pozwani na niebagatelną kwotę 200 milionów dolarów przez niejakiego Alana Fostera. Mężczyzna upierał się, iż był odpowiedzialny za położenie podwalin pod całą markę LaMelo, a w zamian został oszukany i wykorzystany przez należącą do LaVara Balla firmę Big Baller Brand.
Na oficjalną decyzję w tej sprawie trzeba będzie prawdopodobnie jeszcze poczekać, tymczasem wszystko wskazuje na to, iż koszykarza Hornets czekają kolejne problemy prawne. Jak informuje Joe Bruno z WSOCTV, pewna rodzina z Charlotte zdecydowała się złożyć pozew przeciwko graczowi NBA. Powód? Otóż LaMelo potrącił samochodem ich 11-letniego syna, który chciał po prostu zdobyć autograf. Tak, to naprawdę się wydarzyło.
Tamaria McRae, główna powódka w sprawie, twierdzi, iż w październiku ubiegłego roku na imprezie zorganizowanej dla fanów jej syn Angell Joseph bardzo chciał poprosić Balla o podpis. Obrońca Szerszeni miał ostentacyjnie zignorować chłopaka, wsiąść do swojego samochodu i odjechać jak gdyby nigdy nic. No właśnie nie do końca – kierujący pojazdem LaMelo był na tyle nieuważny, że… przejechał po nodze 11-latka. W wyniku zdarzenia przez Spectrum Center w Charlotte dzieciak doznał złamania nogi. W internecie pojawiło się choćby zdjęcie, na którym ewidentnie widać, iż ma założony gips i porusza się o kulach.
– To był jego idol, jego bohater, a zwyczajnie go potrącił – grzmiała reprezentująca interesy rodziny McRae prawniczka, Cameron DeBrun.
W podobne tony uderzała matka poszkodowanego. – Gdy widzisz, iż Twoje dziecko cierpi, to bardzo boli. Było ciężko. Naprawdę ciężko. Uważam się za silną osobę, ale i mnie to zwyczajnie złamało – mówiła w wywiadzie.
Sprawa pozostało dość świeża, więc na chwilę obecną nie ma żadnych komentarzy ze strony ekipy Hornets czy też samego zawodnika. Niemniej jednak jest to czyn godny potępienia. Tym bardziej, iż LaMelo Ball ma reputację kierowcy, który często nie zważa na przepisy ruchu drogowego, szczególnie w rejonie Charlotte.
Jeśli zaś chodzi o rodzinę poszkodowanego chłopca, zdecydowali się złożyć pozew nie tylko przeciwko koszykarzowi, ale i całej zatrudniającej go organizacji. Można tylko mieć nadzieję, iż sprawa nie rozejdzie się po kościach, jak często bywa w podobnych przypadkach. Jakby nie patrzeć, ucierpiało dziecko.