Pat Riley to zdecydowanie jedna z największych legend w historii Miami Heat. 79-latek właśnie wchodzi w 30. rok pracy na Florydzie, gdzie najpierw pełnił funkcję szkoleniowca, a potem objął stanowisko prezydenta. Nic dziwnego, iż organizacja zdecydowała się uhonorować tę zasłużoną postać, choć sposób wyróżnienia popularnego Ojca Chrzestnego zdecydowanie nie należy do najczęściej spotykanych, choćby na parkietach NBA.
Jak ogłosili w poniedziałek Miami Heat, by uhonorować swojego prezydenta, postanowiono delikatnie zmodyfikować nazwę swojej areny. Od tej pory aż do odwołania podopieczni Erika Spoelstry będą rozgrywać swoje mecze na obiekcie o nazwie Pat Riley Court at Kaseya Center. Nowe miano zadebiutuje już w nocy z 23. na 24. października, gdy gospodarze zainaugurują nowy sezon meczem przeciwko Orlando Magic.
Były już szkoleniowiec, a wcześniej także koszykarz NBA, przeniósł się na Florydę w 1995 roku, po trwającej blisko półtorej dekady karierze trenerskiej, którą spędził w Los Angeles Lakers i New York Knicks. Zasiadając na ławce Jeziorowców, doprowadził ich do czterech tytułów mistrzowskich. W Wielkim Jabłku z różnych powodów, z których najważniejszy nazywał się Michael Jordan, już nie nawiązał do poprzednich sukcesów, aż wreszcie odszedł, rezygnację składając faxem, by związać się właśnie z Heat.
Dla obu stron to był strzał w dziesiątkę. Riley niemal od razu dokonał udanych wymian, sprowadzając do Miami na przykład Alonzo Mourninga czy Tima Hardawaya seniora. Pod jego wodzą ekipa Żaru zmieniła się w niemal etatowego uczestnika fazy play-off, w czym pomogły również kolejne ruchy transferowe. To Pat był pomysłodawcą tego, by z piątym numerem draftu w 2003 roku wybrać Dwyane’a Wade’a. Rok później zaaranżował kolejną wielką transakcję, w ramach której na Florydę przybył sam Shaquille O’Neal. W 2006 roku pod wodzą Ojca Chrzestnego Heat świętowali pierwsze mistrzostwo w historii. Dwa lata później zrezygnował z posady trenera, przekazując przysłowiową pałeczkę Spoelstrze.
W 2010 roku Riley, już jako prezydent organizacji, ponownie zaatakował najwyższy szczyt, podczas jednego offseasonu doprowadzając do podpisania kontraktów z wielką trójką – wspomnianym już Wade’em, LeBronem Jamesem i Chrisem Boshem. Skutek? Cztery pod rząd występy w Finałach NBA oraz kolejne dwa mistrzostwa (2012, 2013). Jak dotąd ostatnie, co w żaden sposób nie umniejsza roli, jaką 79-latek wciąż pełni w Heat.
Jego wpływ na drużynę – i nie tylko ją – wydaje się bezcenny. Podejście i bezkompromisowa postawa Pata stanowią nieodzowne elementy tak zwanej Kultury Heat, a pod jego wodzą zespół stał się jednym z najbardziej sukcesywnych w świecie sportu. Również pod wodzą Spoelstry, bezpośredniego ucznia Rileya, ekipa Żaru zwykle znajduje się w ścisłym gronie kandydatów do tytułu.
W tej sytuacji nazwanie całego obiektu, choćby tymczasowe, imieniem Pata Rileya wydaje się w pełni zasłużone. Już w ubiegłym sezonie jedna z największych legend organizacji z Florydy została uhonorowana, gdy na parkiecie w wersji City Edition wydrukowano jego słowa: „Najciężej pracująca, najlepiej przygotowana, najbardziej profesjonalna, bezinteresowna, najtwardsza, najostrzejsza, najgroźniejsza drużyna w NBA”. Teraz najwidoczniej zdecydowano się pójść o krok dalej.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.