Trwający preseason nie jest zbyt łaskawy dla Dallas Mavericks, którzy po porażce 102-107 z Utah Jazz pozostają jeszcze bez zwycięstwa w dwóch meczach. Wygląda jednak na to, iż przynajmniej kibice ekipy z Teksasu mają swój powód do radości. I to – trzeba przyznać – argument z gatunku tych olbrzymich. Mowa o debiutancie, Jamarionie Sharpie, wciąż szerzej nieznanym zawodnikiem, który po serii pozytywnych występów w lidze letniej znów się wyróżnia. I to nie tylko wzrostem.
Postać Jamariona Sharpa przedstawiałem już w jednym z moich tekstów na początku sierpnia. Tak wówczas opisywałem nowego podkoszowego Dallas Mavericks: 22-latek jeszcze w poprzednim sezonie występował w barwach uczelni Ole Miss. Przez dwa lata z rzędu był najlepszym obrońcą Conference USA i liderem NCAA pod względem bloków. Zresztą podczas Ligi Letniej zapisał na swoje konto 13 bloków w pięciu meczach, co jest więcej niż dobrym wynikiem. No i najważniejsze – podkoszowy mierzy aż 226 centymetrów wzrostu, co sprawia, iż jest wyższy choćby od Zacha Edeya czy Victora Wembanyamy!
Już w swoim debiucie w Summer League Sharp pokazał się ze znakomitej strony, blokując aż cztery próby rzutów koszykarzy Utah Jazz, na których ewidentnie ma patent, ale o tym za chwilę. Chociaż szczególnie w ofensywie olbrzym z Dallas ma jeszcze sporo do poprawy, robił co mógł by mieć pozytywny wpływ na grę drużyny po obu stronach parkietu. Na ten moment nie są znane szczegóły jego umowy, ale w kuluarach wspomina się o Exhibit 10, dzięki czemu 22-latek będzie mógł zostać odesłany do G League, by tam doskonalić swoje umiejętności. No chyba, iż przekona do siebie Jasona Kidda i sztab szkoleniowy na tyle, iż znajdzie się w głównym rosterze, choćby jako gracz rezerwowy.
Najpierw jednak chłopak musiałby zaliczyć więcej takich występów jak w czwartkowym meczu z Jazz. Spędził wówczas na placu gry zaledwie 12 minut, ale zdołał zapisać na swoje konto sześć punktów, pięć zbiórek i cztery bloki, co jest wynikiem co najmniej przyzwoitym. Jego monstrualny zasięg ramion niejednokrotnie dawał mu już na starcie przewagę nie tylko przy kontestowaniu rzutów rywali, ale też przy zbieraniu piłek i ewentualnych dobitkach.
Nie da się ukryć, iż wzrost i zasięg to dwa aspekty, których nie da się nauczyć czy wytrenować. Wydaje się, iż już na tę chwilę Jamarion to większa i pod wieloma względami lepsza wersja Bol Bola z Phoenix Suns. Pytanie, czy Mavs, mający już w składzie innego olbrzyma w postaci Derecka Lively’ego II, będą w stanie odpowiednio wykorzystać strategiczną przewagę, jaką daje im posiadanie w rosterze także Sharpa, który jak na swój wzrost jest wyjątkowo mobilnym i zwinnym koszykarzem. Urywki z jego udziałem z meczu przeciwko Jazz są szeroko komentowane w internecie, a sam zawodnik – póki co nieco na wyrost – już jest porównywany do wspomnianych Edeya i Wembanyamy.
Nawet jeżeli do najbardziej znanych olbrzymów obecnej NBA trochę mu brakuje, w perspektywie czasu wciąż może się okazać wartością dodaną dla Dallas. Wychowanek Ole Miss, ze swoimi umiejętnościami blokowania rzutów i zbierania piłek mógłby służyć jako dobre uzupełnienie dla Lively’ego, który już jest uważany za jednego z najlepszych młodych obrońców w lidze. Dodatkowo rotacja z takimi zawodnikami jak Daniel Gafford, Maxi Kleber czy PJ Washington oferuje drużynie wszechstronność w schemacie obronnym, co z kolei potencjalnie może pozwolić Mavericks na większą elastyczność w zależności od przeciwnika i okoliczności meczu.
Jeszcze nie tak dawno temu wydawało się, iż zawodnicy w typie Sharpa to już zbędny w dzisiejszych realiach najlepszej ligi świata relikt przeszłości. Wspominało się o tym choćby w nawiązaniu do szans Edeya, przecież dwukrotnego z rzędu najlepszego koszykarza akademickiego w kraju, na dostanie się do NBA. Wydaje się jednak, iż krajobraz został nieco zmieniony wraz z przyjściem do ligi Wemby’ego, który niejednokrotnie już pokazywał, iż zawodnicy o jego gabarytach przez cały czas są w stanie robić różnicę. jeżeli on może, to dlaczego nie Jamarion?
W momencie, gdy współczesna koszykówka wydaje się kłaść nacisk na szybkość i rzuty z dystansu, pojawienie się na scenie 22-latka z Mavs to znak, iż giganci (w dosłownym tego słowa znaczeniu) wciąż mają do odegrania istotną rolę. jeżeli Sharp rozwinie swoją grę i maksymalnie wykorzysta swoje minuty w G-League oraz NBA, możemy być świadkami świtu nowej ery, w której wzrost ponownie stanie się jedną z najgroźniejszych – obok rzutów z dystansu – broni w koszykówce.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.