Damian Lillard to jeden z najlepszych strzelców za 3 punkty w historii ligi. Po wielu latach spędzonych w Portland Trail Blazers 34-latek od zeszłego sezonu broni kolorów Milwaukee Bucks. Pierwszy sezon w barwach nowego zespołu był trudny, ale zainteresowany wierzy, iż wciąż stać go na wielkie rzeczy.
Lillard trafił do Milwaukee Bucks latem zeszłego roku. Po dokonaniu wymiany media od razu zaczęły rozpatrywać Milwaukee jako jednego z głównych faworytów do zdobycia tytułu. Minione rozgrywki były jednak wyjątkowo trudne dla fanów ekipy z Wisconsin. Zespół nie mógł znaleźć rytmu, miał problemy w defensywie. W styczniu z posadą trenera pożegnał się zatrudniony przed sezonem Adrian Griffin, a na stanowisku zastąpił go Doc Rivers. To nie rozwiązało problemów Giannisa Antetokounmpo i spółki.
Pod wodzą Riversa, Bucks mieli ujemny bilans w okresie zasadniczym, wygrywając tylko 17 z 36 spotkań. Do fazy Play-off zespół przystępował bez wielkich nadziei, tym bardziej iż Rivers znany jest z przegrywania ważnych spotkań w fazie posezonowej, gdy zwycięstwa są na wyciągnięcie ręki.
Pech chciał, iż na najważniejsze mecze sezonu z zespołu wypadł Giannis, który zmagał się z problemami łydki. Osłabiona drużyna mierzyła się w 1 rundzie Play-off z groźną Indiana Pacers. Pozbawieni swojej największej broni Bucks walczyli, Lillard starał się samemu ciągnąć drużynę i mimo tego, iż grał lepiej niż w trakcie rozgrywek zasadniczych, to Pacers wygrali całą serię 4-2.
Lillard również nie mógł zaliczyć minionych rozgrywek do najlepszych. w okresie regularnym jego forma była niestabilna, przeplatał bardzo dobre mecze z tymi zdecydowanie gorszymi. Strzelecko również nie był tak dobry, jak za swoich najlepszych lat, a nieco ponad 35% za 3 punkty było jego najgorszym wynikiem od 2015 roku, nie licząć kampanii 2021/2022 gdzie zagrał niecałe 30 spotkań i zakończył przedwcześnie sezon z powodu kontuzji.
Mimo nieudanego sezonu Lillard wciąż wierzy, iż stać go na wiele. Jego ostatnie słowa jednoznacznie wskazują, iż jest bojowo nastawiony na kolejne rozgrywki.
– Nie skończyłem się. Wciąż mogę robić te same rzeczy, które robiłem dwa, trzy lata temu – zakończył „Dame Time”.
Bucks dokonali latem kilku zmian w składzie. Zespół opuścili Malik Beasley i Patrick Beverley. Do drużyny trafili natomiast umiejący grać w defensywie Delon Wright, Taurean Prince i Gary Trent Jr., czyli solidni zadaniowcy, którzy powinni być wzmocnieniem rotacji i pomóc drużynie po bronionej stronie parkietu – tam gdzie Bucks mieli ostatnio najwięcej problemów.
Przed nowym sezonem nastroje w Milwaukee na pewno są optymistyczne. Należy jednak pamiętać, iż przeciwnicy również są bardzo mocni. Oprócz naturalnego kandydata do wygrania Wschodu, którym są Boston Celtics, wzmocnień dokonała także Philadelphia 76ers, New York Knicks czy Orlando Magic. Nie należy zapominać także o Miami Heat, Indiana Pacers czy Cleveland Cavaliers. Na Wschodzie z pewnością jest kilka drużyn, które należy stawiać na równi lub wyżej niż ekipa dowodzona przez Doca Riversa, a to powoduje, iż nadchodzący sezon zapowiada się pasjonująco.