Nie da się ukryć, iż Kyrie Irving pozostaje jednym z bardziej kontrowersyjnych zawodników w lidze. Od czasu jego odejścia z Cleveland w 2017 roku każdy kolejny etap jego kariery kończył się jakąś dramą. Teraz rozgrywający jest w Dallas i wydaje się, iż są spore szanse, iż tym razem zakończenie będzie bardziej pozytywne. Nie zawsze tak było. Mark Cuban zdradził, jak wyglądał proces transferu po kontrowersyjnego Irvinga.
Do tej pory każdy rozdział w karierze Kyrie Irvinga był pełen napięć. Gdy w 2017 roku odchodził z Cleveland, to wiele mówiło się o jego relacjach z LeBronem Jamsem i o tym, iż nie chciał być dłużej w cieniu skrzydłowego. Nowy dom znalazł w Bostonie, ale tam też nie brakowało napięć i problemów z chemią w zespole. Rozgrywający na początku rozgrywek 2018-19 zapewnił kibiców, iż przedłuży kontrakt, ale potem w trakcie sezonu dogadał się z Kevinem Durantem w sprawie połączenia sił na Brooklynie. Tego do dziś nie mogą mu w Bostonie wybaczyć. Sęk w tym, iż przygoda Irvinga w Nowym Jorku – czyli w rodzinnych stronach – też pełna była dram. Skończyło się totalnym fiaskiem i transferem Irvinga do Dallas zimą ubiegłego roku.
Teraz do tych wydarzeń poprzedzających transfer wrócił Mark Cuban, który w rozmowie z Shannonem Sharpe’em podzielił się swoimi początkowymi przemyśleniami o Irvingu. Były większościowy właściciel Mavs (obecnie już tylko mniejszościowy) przyznał, iż był wtedy przekonany, iż Kyrie nie bez powodu ma przypiętą łatkę tego, który rozwala drużyny.
– Szczerze mówiąc, zanim wszystko sprawdziłem, to byłem przekonany, iż on po prostu rozwala każdy zespół. To dlatego, iż nigdy wcześniej z nim nie rozmawiałem. Nie było powodu, żeby porozmawiać z nim lub pogadać z innymi o nim. Ale kiedy nadarzyła się okazja, żeby go pozyskać, to zabraliśmy się do pracy. Nico [Harrison] zrobił robotę. Jason Kidd i Nico znali go od lat. Każdy go uwielbiał – stwierdził Cuban.
– Kiedy rozmawia się z innymi zawodnikami, to jasne jest, iż oni go uwielbiają. Nikt nie miał złego słowa do powiedzenia. Dla mnie tylko to się liczyło. Zastanawialiśmy się potem, co poszło nie tak w Bostonie czy na Brooklynie. Miało to dużo wspólnego z jego dojrzałością, ale spore znaczenie miały też okoliczności – dodał.
Cuban dodał, iż w Teksasie nauczyli się już, iż najlepszym rozwiązaniem jest pozwolić Irvingowi być sobą. I dodał, iż teraz „uwielbia rozmawiać z Irvingiem”, którego określił człowiekiem o „złotym, wielkim sercu”. Nie ma wątpliwości, iż w ten sposób zmienia się nieco narracja wokół 32-letniego rozgrywającego, szczególnie po sezonie, w którym do spółki z Luką Donciciem wprowadził Mavericks do wielkiego finału NBA. Dla teksańskiej ekipy był to powrót do finału po 13 latach.
W wywiadzie Cuban poruszył też wątek współpracy Irvinga i Luki. Wytłumaczył, dlaczego tak dobrze się uzupełniają i dlaczego na początku ich wspólnej przygody w barwach Mavs nie wyglądało to wcale tak różowo.
– Obaj są wybitnie uzdolnionymi koszykarzami. Rozumieją jak grać, wiedzą co robić i zdają sobie sprawę, czego trzeba, by wygrywać. Uzupełniają się w wielu różnych aspektach. Luka jest większy, silniejszy i nie tak szybki. Kyrie jest szybszy, ma drybling i gra nieco inaczej. Kiedy masz takich dwóch na obwodzie i jeden jest skłonny dać drugiemu prowadzić w odpowiednich momentach, to wtedy to musi wypalić. Zaraz po transferze nie byli w stanie grać skutecznie, bo nie mieli wspólnego preseasonu – oznajmił Cuban.
Mavericks po swoim największym od lat sukcesie przygotowują się do kolejnego sezonu z nadzieją, iż kooperacja liderów przez cały czas będzie się układać tak dobrze. Pomóc ma dodanie do składu m.in. Klaya Thompsona, który latem zasilił szeregi drużyny trenera Jasona Kidda.