Według przedsezonowych doniesień, podsycanych słowami Shaia Gilgeous-Alexandra, Alex Caruso ma być potencjalnie „brakującym ogniwem”, które pomoże wprowadzić wciąż młodą i niedoświadczoną ekipę Oklahoma City Thunder na jeszcze wyższy poziom, być może sięgający choćby Finałów NBA. Na razie jednak trudno powiedzieć, by w swoim pierwszym spotkaniu w nowej drużynie doświadczony obrońca pokazał się z dobrej strony na parkiecie. Wyróżnił się jednak sytuacją, która miała miejsce już po zakończeniu meczu.
Oklahoma City Thunder już od początku pokazują, jak poważnie traktują ten sezon. W swoim meczu otwarcia podopieczni Marka Daigneaulta pokonali 102-87 Denver Nuggets z Nikolą Jokiciem w składzie. Swój debiut w nowym otoczeniu zaliczył Alex Caruso, jednak jego występ można określić często spotykanym w transmisjach z rozgrywek piłkarskich terminem – „dyskretny”. W ciągu 19 minut, jakie spędził na parkiecie, nie zdobył punktów (0/2 z gry), ale zapisał na swoje konto sześć zbiórek i cztery asysty, co już wygląda lepiej.
Ze zdecydowanie innej, chyba choćby wcześniej nieznanej strony 30-latek pokazał się jednak już po meczu, w trakcie wywiadu z Jaredem Greenbergiem. Gdy dziennikarz TNT kończył przepytywać innych zawodników Thunder, w tym Cheta Holmgrena i Shaia Gilgeous-Alexandra, scenę do inicjacji Caruso w drużynie zaczął przygotowywać już Jaylin Williams. Podkoszowy Grzmotów zadbał o to, by rozmowa nie skończyła się, zanim Alex… nie zaszczeka do mikrofonu, co wywołało ogólną wesołość. Już po chwili główny bohater tej niecodziennej sytuacji przybijał sobie piątki z kolegami.
Cała sprawa wydaje się kuriozalna, jednak w OKC to już coś w rodzaju świeckiej tradycji, którą zapoczątkowali już w 2022 roku Jaylin i Jalen Williams, jednak szeroko pojęte środowisko NBA usłyszało o tym szerzej po pierwszym meczu pierwszej serii tegorocznych play-offów, w których Thunder grali z New Orleans Pelicans. W jednej z akcji doświadczony środkowy rywali, Jonas Valanciunas, miał krzyknąć coś prosto w twarz Jalena, na co ten odpowiedział… szczekaniem. Od tego czasu stało to się nieodłącznym elementem kultury drużyny i – jak widać na załączonym wideo – istotnym punktem inicjacji dla nowych zawodników.
– (Jonas Valanciunas) krzyknął mi coś prosto w twarz i podniósł mnie z parkietu. Nie planowałem tego, po prostu zaszczekałem. Cały czas czułem tę dobrą energię. Pomyślałem, iż to było całkiem fajne – mogłem sobie poszczekać razem z kibicami, a oni mi odpowiadali. To były po prostu emocje związane z rywalizacją… Nie było w tym ani krztyny złośliwości. Obaj po prostu staraliśmy się dać z siebie wszystko. Ale jak mówiłem: ciężko było zareagować inaczej. Podniósł mnie z parkietu, więc nie miałem lepszego pomysłu na reakcję niż szczeknięcie – opowiadał popularny J-Dub na łamach portalu ClutchPoints.
Nie wydaje się, by ktokolwiek w drużynie chciał zrezygnować z tej swoistej tradycji. J-Will, jeden z prowodyrów, wciąż dochodzi do siebie po skręceniu lewej kostki, które zmusiło go do opuszczenia całego okresu przygotowawczego. Na tę chwilę nie wiadomo jeszcze kiedy wróci do gry. Z kolei za jakieś cztery do pięciu tygodni na parkiet być może drugi z nowych nabytków Thunder, Isaiah Hartenstein. Niestety, reprezentant Niemiec doznał niewielkiego, nieprzemieszczeniowego złamania w lewej stopie podczas meczu przedsezonowego przeciwko Nuggets, więc jego debiut się opóźni. Pytanie tylko czy też będzie musiał szczekać w ramach inicjacji?
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.