Po dwóch miesiącach sezonu zasadniczego wyłoniło nam się grono faworytów do mistrzostwa NBA. Co prawda najlepszy bilans mają Boston Celtics, drudzy są Minnesota Timberwolves, a za nimi znajdują się Milwaukee Bucks, to jednak wielu ekspertów pytanych o to „kto dziś ma największe szanse na mistrzostwo NBA?” wymienia Philadelphię 76ers. Dlaczego? Wszystko przez to, iż Sixers jako jedyni z grona faworytów mają bardzo duże możliwości transferowe tzn. mają mocny skład, ale też wiele kończących się kontraktów, które mogą mieć dużą wartość na rynku. O co w tym dokładnie chodzi? Pozwólcie, iż wyjaśnimy.
Kto faworytem do mistrzostwa NBA?
Co roku będę przypominał, żeby uważać z prognozami na podstawie miejsca tabeli w okolicy Sylwestra. Wszystko przez to, iż niemal co roku znajdzie się drużyna, która w pierwszej połowie sezonu błyszczy i zachwyca, a potem na skutek różnych okoliczności spada o kilka miejsc w tabeli, a czasem choćby wypada z gry o play-offy.
Znakomitym przykładem takiej drużyny są New Orleans Pelicans, którzy rok temu w okolicy Nowego Roku zajmowali razem z Denver Nuggets 1. miejsce na Zachodzie. Później kontuzja Ziona i kilku innych graczy wpłynęła na to, iż zespół spadł na 9. miejsce, a w play-inach odpadł z dalszej rywalizacji i choćby nie wszedł do play-offów. Pamiętam też jak nagrywałem rok temu odcinek podcastu PROBASKET, w którym mówiłem, iż „Pelicans są dziś najsilniejszą drużyną w NBA”.
Jak co roku murowanych faworytów, czyli drużyn, które powszechnie uważa się, iż mają największe szanse na mistrzostwo jest kilka. To na pewno Boston Celtics, Milwaukee Bucks na Wschodzie oraz Denver Nuggets na Zachodzie. Tę trójkę wymienia się jako pierwszą, ponieważ te drużyny grały już w finałach w ostatnich latach. Philadelphia 76ers ma jednak Joela Embiida, który znów rozgrywa sezon życia i jest głównym faworytem do tytułu MVP. Do tego Tyrese Maxey jest trudny do zatrzymania i mamy „komplet”, czyli duet o ogromnym potencjale.
Kibice Sixers widzą jak ich drużyna jest mocna i tak naprawdę obawiają się tylko jednego! Że znowu w play-offach z powodów zdrowotnych zabraknie Embiida. Na to jednak nikt nie ma wpływu i to jest tylko fakt, który należy przypomnieć, ale nie warto go w jakiś sposób analizować.
Na Zachodzie doświadczenie i siłę mają teoretycznie tylko Nuggets. Wszystko przez to, iż Los Angeles Clippers w kolejnych latach mieli problemy z kontuzjami i mimo ogromnego potencjału wciąż wiele osób nie chce uwierzyć w ich możliwości. Historia i doświadczenie uczą nas, iż coś co zdarzyło się raz, może się już więcej nie powtórzyć, ale kiedy coś zdarzyło się dwa lub trzy razy, to pewnie powtórzy się kolejny. Tak jest chyba z Clippers. Oni w najmocniejszym składzie są naprawdę trudni do pokonania, a w play-offach będą jeszcze mocniejsi i skupieni wyłącznie na jednym celu – wygrywaniu. Wszyscy widzieliśmy pierwszych kilkanaście meczów Clippers z Hardenem, które nie wróżyły najlepiej, po czym nastąpił zwrot akcji – seria wygranych, lepsza forma Hardena i niezawodni oraz zdrowi Kawhi Leonard i Paul George.
Wiele osób zastanawia się też czy Wolves, którzy są na razie rewelacją sezonu są tylko lub aż „rewelacją sezonu” i czy to oznacza, iż powinniśmy ich wymieniać w gronie faworytów do mistrzostwa.
W NBA drużyny przeważnie przechodzą pewien długofalowy proces. Najpierw kilka lat walczą w play-offach z różnym skutkiem, a dopiero potem udaje im się awansować do wielkiego finału.
Oczywiście są też takie przypadki jak Los Angeles Lakers i Miami Heat w ostatnich latach, którzy awansowali do wielkiego finału, mimo iż rok wcześniej nie grali choćby w play-offach. Takie sytuacje są jednak rzadkością.
Wracając do faworytów i drużyn mających szanse na mistrzostwo warto zwrócić uwagę, iż niektórzy eksperci uważają, iż z oceną czy ktoś rzeczywiście jest kandydatem do tytułu, czy ma po prostu bardzo dobry początek sezonu, warto się wstrzymać aż do okresu po Meczu Gwiazd, kiedy to jedni łapią zadyszkę, a drudzy wystrzeliwują z formą.
Nie tylko Sixers chcą się wzmocnić
Problemem Sixers jest jednak to, iż mimo iż mają wiele ciekawych kontraktów do oddania, to jednak jest zdecydowanie mniej sprzedających, niż przed rokiem. Opisał to Krzysztof Dziadek w swoim artykule „Wszyscy chcą kupować, ale nikt nie chce sprzedawać”. Rok temu mieliśmy spektakularne transfery Kevina Duranta czy Kyriego Irvinga, a w tym roku może się obejść bez takich dużych zmian kolorów klubowych.
– Częścią tego jest turniej Play-In, który sprawił, iż więcej zespołów próbuje włączyć się do walki o play-offy, zamiast otrzymać wybór Draftu w czołowej czternastce. Dodatkowo nadchodzący nabór nie jest uznawany za jeden z lepszych, więc [klubom] brakuje motywacji, by poświęcić występ w play-offach w zamianza dodatkowe kulki w losowaniu [kolejności Draftu]. Będą wymiany. Będą zespoły, które oddadzą zawodników. Jednakże cena wywoławcza w słabych zespołach będzie wysoka i to wszystko spowolni – tłumaczy Adrian Wojnarowski z ESPN.
Kiedy kluby chcą oddawać zawodników?
Te niepisane zasady obowiązują w NBA od lat. Tak działa ten system – albo jesteś w trakcie przebudowy i chcesz osiągnąć jak najsłabszy wynik, aby mieć wysoki numer w Drafcie, albo wręcz przeciwnie – zależy ci na walce o jak najwyższe cele. To jest w ogóle problem NBA, iż najgorzej, najtrudniej, mają ci średni, ze środka tabeli, ale to jest już temat na inną dyskusję.
Najczęściej oddawani są zawodnicy, którzy mają długie i wysokie kontrakty – których klub chce się po prostu pozbyć, bo nie widzi z nimi wspólnej przyszłości. Albo zawodnicy, którym kończą się umowy, latem będą tak zwanymi „wolnymi agentami”, ale kluby wiedzą, iż nie będą chcieli oni podpisać nowej umowy lub sam zespół nie jest zainteresowany przedłużeniem umowy. Wtedy szuka się dla takiego gracza nowego domu. Klub, który go pozyska liczy, iż pomoże im w walce o mistrzostwo, a co będzie latem „to zobaczymy”.
Zawodnicy, którzy mają długie kontrakty, a kluby mogą chcieć się ich pozbyć, to np.:
- Zach LaVine (Bulls)
- Andrew Wiggins (Warriors)
- Draymond Green (Warriors)
- Nikola Vucević (Bulls)
- Keldon Johnson (Spurs)
- Dejounte Murray (Hawks)
- Jordan Poole (Wizards)
- John Collins (Jazz)
- Terry Rozier (Hornets)
- Tobias Harris (Sixers)
Tu należy jednak napisać gwiazdkę, iż część z tych zawodników może być wartościowym wzmocnieniem dla drużyny walczącej o mistrzostwo. Inni mogą być uznani za „niewymienialnych„, czyli iż nikt nie będzie ich chciał.
Zawodnicy, którzy latem będą wolnymi agentami, a wiadomo, iż kluby nie chcą z nimi przedłużyć umowy lub to zawodnicy nie będą chcieli w tych klubach zostać, to na przykład:
- Klay Thompson (Warriors)
- Buddy Hield (Pacers)
- DeMar DeRozan (Bulls)
- Pascal Siakam (Raptors)
- Joe Harris (Pistons)
- Gordon Hayward (Hornets)
- Gary Harris (Magic)
W Sixers mamy przykład drużyny, która ma wielu zawodników, którym kończą się umowy. Klub mógłby więc w zamian za kilku takich graczy próbować pozyskać dobrego gracza z „ciężkim”, czyli kilkuletnim kontraktem. Tylko pytanie po co? A jeżeli tak, to kogo?
Pojawiły się już plotki, iż Sixers nie chcą Zacha LaVine’a. Lakers też nie. To jest właśnie ten problem, iż może na rok, to warto byłoby spróbować, dać szansę, postawić wszystko na jedną kartę, ale LaVine ma istotną umowę jeszcze przez ten oraz trzy kolejne sezony (ostatni to opcja zawodnika). Co roku zarabia blisko 50 milionów dolarów. Pozyskiwanie go teraz jest bardzo ryzykowne, bo to gracz, który nie daje żadnej gwarancji na lepszą grę drużyny, a do tego często ma problemy ze zdrowiem. Sixers mogą nie chcieć się „pakować” w taki układ.
Sixers faworytami do mistrzostwa!?
Ta teza, iż Sixers mają największe szanse na mistrzostwo nie jest wzięta z kosmosu. Nie jest też wymysłem kibica Phili. jeżeli weźmiemy pod uwagę takie czynniki jak: forma liderów i obecny skład, a do tego dodamy możliwość ruchów transferowych, to na papierze otrzymujemy rzeczywiście zespół mający największy wachlarz możliwości.
To jednak nie jest tylko matematyka i nie jest to film „Money Ball”, a koszykówka, to nie baseball. Na papierze rzeczywiście Sixers mają „argumenty”, ale na koniec i tak przychodzi prawdziwe życie, a parkiet weryfikuje najmądrzejszych.
Jeśli spojrzymy jednak obiektywnie, to Celtics i Bucks mają zdecydowanie mniejsze możliwości finansowe i kadrowe.
W Bostonie krótka ławka może dać się we znaki w wyczerpujących play-offach lub kiedy jeden z podstawowych graczy dozna kontuzji.
W Milwaukee natomiast jest duży problem z graczem na pozycji dwa. Obok Damiana Lillarda potrzebny jest gracz na obwodzie, który będzie w stanie bronić wysokich i silnych obrońców rywali. Tymczasem Malik Beasley wyróżnia się tylko rzutami z dystansu, a Khris Middleton pewniej czuje się na pozycji trzy przeciwko niskim skrzydłowym.
Czy zatem rzeczywiście Sixers mają największe szanse w tym wyścigu po mistrzostwo NBA?
Note: There is a poll embedded within this post, please visit the site to participate in this post's poll. Note: There is a poll embedded within this post, please visit the site to participate in this post's poll.Podobał Ci się ten artykuł? Zostaw komentarz i poleć ten tekst znajomym. Więcej moich artykułów znajdziesz tutaj.
Michał Pacuda na Threads – https://www.threads.net/@pacuda
Michał Pacuda na Instagramie –
Przed świętami wspólnie z Krzyśkiem Sendeckim nagraliśmy podcast PROBASKET (video poniżej). Mówiliśmy w nim o Sixers i ich szansach na mistrzostwo.
Spis treści:
00:00 – Rozgrzewka.
02:51 – Podsumowujemy turniej NBA. Sukces Lakers i Pacers, a później zadyszka.
15:40 – O Chicago Bulls słów kilka. LaVine niepotrzebny?
28:31 – Warriors toną. Rozkładamy sytuację z Draymondem Greenem na czynniki pierwsze.
46:46 – Komentarze o nowych przepisach kontraktowych w NBA. Pieniądze rosną, ale tylko dla największych?
56:46 – Ja Morant wrócił i to w wielkim stylu.
1:04:16 – Donovan Mitchell opuści Cleveland? Cavaliers czekają trudne decyzje.
1:17:01 – Wolves z problemami, ale jedynie pozaboiskowymi.
1:33:11 – Kto dziś ma szansę na mistrzostwo NBA? Typujemy.
1:41:26 – Maszyna Clippers ruszyła pełną parą. Są niesamowicie mocni!
1:56:51 – Jeremy Sochan już nie rozgrywającym. Eksperyment Popovicha nie wypalił?
2:00:45 – Wesołych świąt życzy Redakcja PROBASKET.
Kolejny odcinek w czwartek 4 stycznia o godz. 21:00 na żywo na YouTube).