New Orleans Pelicans w trwającym sezonie mają więcej pecha niż ustawa przewiduje. W drużynie próbowano przeprowadzić przebudowę, ale nie wszystkie demony udało się odpędzić. Chociaż do potencjalnych wymian udostępniony był prawie cały skład, z Nowego Orleanu odeszło tylko dwóch zawodników – Brandon Ingram (obecnie Toronto Raptors) oraz Daniel Theis (Monaco). Szkopuł w tym, iż wciąż odzywają się znajome problemy z urazami graczy.
Należy wspomnieć, iż wspomniany we wstępie Brandon Ingram w momencie transakcji również wciąż jeszcze znajdował się na liście kontuzjowanych. To oznacza, iż nieświadomie – tak dla niego jak i dla lokalnych kibiców – swój ostatni mecz w barwach New Orleans Pelicans rozegrał jakieś dwa miesiące temu. Karierę będzie kontynuować w Toronto Raptors, z którymi już zdążył podpisać nową umowę.
Herbert Jones z kolei znalazł się na krótkiej liście zawodników nietykalnych, więc on akurat mógł być adekwatnie pewien pozostania w Luizjanie. Niestety, według najnowszych doniesień on również ostatni występ w tym sezonie ma już za sobą. Jak poinformował wiceprezes Pelicans ds. operacji koszykarskich, David Griffin, 26-latek doznał naderwania obrąbka stawowego, przez co najpewniej w obecnej kampanii nie pojawi się już na parkiecie. Tym samym dołączył do Dejounte Murraya, który po zerwaniu pod koniec stycznia ścięgna Achillesa usłyszał podobny wyrok.
New Orleans Pelicans forward Herb Jones is “probably” going to be shut down for the rest of the season, David Griffin said.
( @PelicansNBA) pic.twitter.com/MX8AWpdHfo
– Wszystko wskazuje na to, iż Herb zostanie wyłączony z gry do końca sezonu. Więcej informacji opublikujemy gdy przejdzie dalszą ocenę stanu zdrowia – powiedział Griffin. Na razie nie jest wiadomo, czy koszykarz będzie potrzebował operacji, czy też w jego przypadku wystarczy odpoczynek i niezbędna rehabilitacja. Od tego też zależy jego najbliższa przyszłość, więc pewnie niedługo wszystko będzie już jasne.
Dla wychowanka Uniwersytetu Alabama trwający sezon był już czwartym w NBA. Wszystkie spędził w barwach Pelicans, a jego rola w drużynie wzrastała wprost proporcjonalnie do tego, co pokazywał na parkiecie. W minionej kampanii znalazł się w pierwszej piątce najlepszych obrońców ligi i niewykluczone, iż w obecnej mógłby to powtórzyć.
Przed kontuzją Herb był bowiem kluczowym zawodnikiem swojej drużyny, w 20 występach notując średnio 10,3 punktu, 3,9 zbiórki, 3,3 asysty oraz 1,9 przechwytu na mecz. Jego absencja będzie sporego kalibru stratą dla zespołu, ponieważ od jego postawy w defensywie, kreowania gry i wszechstronności w dużej mierze zależały wyniki zespołu. Inna sprawa, iż choćby gdyby był w pełni zdrowia, awans chociażby do turnieju play-in wydaje się już niemożliwy.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!