Już tylko niespełna dwa tygodnie zostały do 6 lutego, czyli oficjalnego trade deadline w NBA. Tylko do tej daty drużyny mogą przeprowadzać transfery i można przypuszczać, iż niejeden menedżer powoli robi się nerwowy. Rzecz jasna, postronnych kibiców najbardziej interesuje zakończenie trwającej bardzo długo sagi związanej z odejściem Jimmy’ego Butlera z Miami Heat, ale również i inne organizacje mogą mieć coś jeszcze w zanadrzu.
Za przykład mogą posłużyć Milwaukee Bucks. W Wisconsin chyba doszli do wniosku, iż to jeden z ostatnich momentów, by powalczyć o coś więcej i wydają się być gotowi na wiele, by pomóc Giannisowi Antetokounmpo, sprowadzając mu lepszych partnerów. Według doniesień Briana Windhorsta z ESPN, adekwatnie każdy członek rosteru Kozłów może być dostępny do wymiany. Również uważani za najważniejsze elementy rotacji zawodnicy pokroju Khrisa Middletona, Bobby’ego Portisa czy Pata Connaughtona.
Rzecz jasna, nikt w Milwaukee nie odda tej klasy koszykarzy za przysłowiową czapkę gruszek tudzież worek piłek. Władze Bucks najchętniej przywitają u siebie gracza, który zmiejsca miałby odpowiedni wpływ na grę drużyny. Gwiazdę, która do spółki z Giannisem i Damianem Lillardem pomoże drużynie w skutecznej walce w fazie play-off.
Nie da się jednak ukryć, iż potencjalna transakcja może napotkać na swojej drodze pewne przeszkody. Bucks mają do dyspozycji tylko jeden pierwszorundowy pick (z 2031 roku), a do tego, by móc przeprowadzić jakąś ciekawszą wymianę, a przy tym zmieścić się poniżej drugiego progu podatkowego, musieliby najpóźniej w jej trakcie obniżyć wynagrodzenia o 6,5 mln dolarów. To mógłby być problem w razie chęci dołączenia do wyścigu po Bradleya Beala z Phoenix Suns, chociaż Chris Haynes już zdążył zdementować zainteresowanie akurat tym zawodnikiem.
Mimo wszystko decyzja o odpuszczeniu wyżej wymienionej trójki może budzić pewne zaskoczenie, ponieważ zwłaszcza Middleton przez lata był uważany za nietykalnego. choćby jeżeli w ostatnim czasie kontuzje odcisnęły spore piętno na jego grze, przez co w tym sezonie zaliczył zaledwie 18 występów, w których osiągał średnio 12,6 punktu, 3,9 zbiórki oraz 5,1 asysty, wciąż może być ważnym elementem ewentualnej transakcji, którego rynkowa wartość tylko ułatwi jej przeprowadzenie.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku Portisa, jednego z motorów napędowych Bucks w drodze po mistrzostwo NBA z 2021 roku. Być może blisko 30-letni skrzydłowy prochu już nie wymyśli, jednak wciąż jest bardzo solidnym zawodnikiem potrafiącym wywierać stałą presję w okolicach obręczy. W 41 meczach obecnej kampanii notuje średnio 13,4 punktu, 7,9 zbiórki i 2 asysty, pozostając na przyzwoitym poziomie, do którego przyzwyczaił kibiców z Wisconsin.
Jeżeli Bucks poważnie myślą o wystawieniu tej dwójki (i Connaughtona, chociaż to akurat gracz z niższej półki) na listę transferową, oznacza to realne dążenia do dokonania dużych zmian w składzie i tym samym postawienia wszystko na jedną kartę w walce może choćby o mistrzostwo. choćby jeżeli nie wiadomo jeszcze kto miałby dołączyć do ekipy z Milwaukee, decyzja z pewnością zostanie gruntownie przemyślana przez menedżera Jona Horsta i jego współpracowników, a cena za dwóch weteranów mających w cv ligowy triumf na pewno nie będzie niska. Problem tylko w tym, iż czasu jest coraz mniej i każda chwila zwłoki może drogo kosztować.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!