Miniona noc była wyjątkowa pod wieloma względami. Część zespołów rozpoczęła zmagania w ramach drugiej edycji NBA Cup, ale dla Klaya Thompsona najważniejszy był pierwszy powrót do San Francisco od momentu zakończenia swojej przygody z Golden State Warriors. Całe spotkanie — zarówno jego otoczka, jak i wydarzenia na parkiecie — nie zawiodło.
Zaliczający fantastyczny początek sezonu Golden State Warriors gościli minionej nocy Dallas Mavericks. Ekipa z Teksasu podeszła do tego pojedynku po dwóch nieznacznych porażkach z Phoenix Suns (113:114) i Denver Nuggets (120:122), więc starcie w San Francisco było dla nich okazją na przełamanie zwycięskiej niemocy.
Najważniejszym wydarzeniem tej nocy był jednak powrót Klaya Thompsona do Chase Center. Obrońca był częścią organizacji z Bay Area przez 13 lat, ale w minione lato — po pełnej rozczarowań operze mydlanej — zdecydował się na przenosiny do Mavs.
Niesmak wywołany odejściem 34-latka nie przeszkodził jednak w celebracji jego powrotu. Przed rozpoczęciem spotkania Warriors zaprezentowali filmik upamiętniający przygodę i osiągnięcia Thomspona w trykocie GSW, z kolei kibice, wdzięczni za cztery tytuły mistrzowskie, zgotowali mu ciepłą owację na stojąco.
— Jestem wdzięczny za wszystko, czego doświadczyłem w Golden State. Myślę jednak o niektórych z moich ulubionych sportowców, którzy zmienili kierunek i odnosili ogromne sukcesy. Myślę o Shaqu odchodzącym z Lakers i zdobywającym pierścień, czy o Tomie Bradym wygrywającym z Tampa Bay, to wszystko już miało miejsce — podkreślał przed meczem Klay.
W trakcie spotkania nie brakowało wyjątkowych momentów. Kiedy na początku drugiej kwarty Klay trafił zza łuku i powiększył tym samym prowadzenie Dallas do sześciu punktów, to w ramach celebracji zaprezentował nam taniec „shimmy”, z którego słynie Stephen Curry. Chwilę później Thompson dorzucił kolejną trójkę, a na twarzy rozgrywającego Warriors dostrzec można było wyraźne niezadowolenie.
— Na koniec swobodnie o tym pomyślałem. „Czy mam więcej do zaoferowania [Warriors]? Czy odejście gdzieś indziej zmotywowałoby mnie do dodania nowego rozdziału do mojego dziedzictwa?”. I właśnie na to się zdecydowałem. Od tamtej pory nie oglądałem się za siebie — dodał Thompson.
Powyższa akcja Klaya mogła być odpowiedzią na gest Curry’ego, który po pierwszej trójce tej nocy skierował swój wzrok na Thompsona i wskazał na niego placami.
— Szczerze mówiąc, to mnie odmłodziło i zrobiło coś, czego bardzo potrzebowałem, zarówno dla mojej psychiki, jak i kariery. Naprawdę czuję [w Dallas] miłość. Czuję się bardzo doceniony, iż mogę robić wspaniałe rzeczy — podsumował swoje przenosiny Klay.
Mavericks prezentowali się dobrze, spotkanie stało na wysokim poziomie i kwestia końcowego rezultatu do samego końca stała pod znakiem zapytania. W kluczowym momencie meczu na wysokości zadania stanął jednak Stephen Curry, który zdobył ostatnich 12 punktów swojego zespołu i przypieczętował tym samym zwycięstwo GSW.
Pomimo porażki Klay Thompson może zaliczyć swój powrót do względnie udanych. W 34 minuty spędzone na parkiecie 34-latek zdobył 22 punkty, cztery zbiórki oraz trzy asysty, trafiając połowę swoich rzutów za trzy (6/12). Liderem Dallas był Luka Doncić, który zaaplikował rywalom 31 oczek.
— Widziałem na trybunach wiele znajomych twarzy. To było naprawdę serdeczne uczucie. Świetnie było zobaczyć tę wdzięczność, jaką kibice odczuwają wobec mnie. To coś, co zawsze będę doceniał. Coś wspaniałego — komentował na pomeczowej konferencji prasowej Thompson.
Klaya czeka w tym sezonie jeszcze jeden występ w Chase Center. Mavericks odwiedzą San Francisco 23 lutego 2025 roku, kilka dni po ich pierwszym starciu w Dallas.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!