Przyjście do NBA Cheta Holmgrena wiązało się z wieloma pytaniami i wątpliwościami związanymi z jego zdrowiem. O ile sezon temu zagrał w 82 meczach, teraz znów jest bardzo długo poza grą. I jak się okazuje jeszcze trochę poczeka na powrót na parkiety NBA.
Budowa ciała Cheta Holmgrena od początku powodowała pytania i wątpliwości. W końcu jest to bardzo wysoki, a jednocześnie co najmniej szczupły zawodnik, który nie był obudowany mięśniami. Stąd też te wątpliwości, które urosły po tym jak w trakcie Ligi Letniej w 2022 roku Holmgren doznał kontuzji, która wykluczyła go z całych rozgrywek 2022/23. Przez to zadebiutował w NBA dopiero jesienią 2023 roku.
Rozgrywki 2023/24 były jednak dla niego udane nie tylko z powodów koszykarskich. Oczywiście zajął drugie miejsce w głosowaniu na debiutanta ligi, tylko za Victorem Wembanyamą, a Thunder zaszli najdalej w play-off od czasu odejścia z drużyny Kevina Duranta, ale przede wszystkim zagrał w 82 meczach, nie opuszczając żadnego. Zaczęły zatem rosnąć nadzieje, iż może jednak z jego zdrowiem nie będzie tak źle.
I wtedy, 10 listopada doszło do groźnego urazu, który okazał się być złamaniem jednej z kości w obrębie biodra Holmgrena. Pierwsza informacja ze strony klubu nie podała żadnej daty powrotu, tylko, iż za około 10 tygodni dostaniemy kolejną informację odnośnie stanu zdrowia. I ten czas przypadł na wczoraj i dostaliśmy bardzo lakoniczną wiadomość:
– Chet Holmgren przez cały czas czyni postępy w powrocie do zdrowia po złamaniu prawego skrzydła kości biodrowej i zostanie poddany ponownemu badaniu za około trzy do pięciu tygodni.
Trzy do pięciu tygodni oznaczają, iż nie dostaniemy żadnej informacji aż do przerwy na Mecz Gwiazd. Dziennikarze z USA piszą, iż w Thunder rośnie przekonanie, iż Holmgren wróci do gry przed końcem sezonu zasadniczego. To z jednej strony optymistyczne, a z drugiej pokazuje iż w dwóch na trzy sezony środkowy doznaje bardzo poważnego urazu.
Oczywiście Thunder świetnie sobie radzą z jego nieobecnością. W 30 meczach bez niego mają bilans 26-4 i przewodzą Konferencji Zachodniej. Ale wciąż nie zobaczyliśmy wspólnie na parkiecie Holmgrena i Isaiaha Hartensteina, a miał to być duet, który w poszczególnych meczach będzie potrafił zrobić dużą różnicę na korzyść klubu. Może zatem zabraknąć czasu, żeby dobrze to przećwiczyć i przygotować na play-off, a tam Thunder już w tym roku są zdecydowanym faworytem i każdy wynik poniżej gry w finale NBA może być uznany za porażkę.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!