Kontuzje to nieodłączny element towarzyszący większości dyscyplin sportowych. Coś na ten temat wiedzą w koszykarskiej rodzinie Ballów. Lonzo, najstarszy z braci, z powodu przewlekłych problemów zdrowotnych ostatni raz na parkietach NBA był widziany w okresie 2021-22. Wygląda jednak na to, iż w jego przypadku coś się ruszyło i jest szansa, iż w nadchodzących rozgrywkach zawodnik Chicago Bulls będzie mógł wznowić swoją karierę. Nieco lepiej wygląda przypadek LaMelo, najmłodszego z trójki, chociaż on również wie to i owo o różnego rodzaju urazach.
Wciąż zaledwie 22-letni LaMelo Ball w zamierzeniu miał być liderem i motorem napędowym Charlotte Hornets, którzy wybrali go z trzecim pickiem draftu w 2020 roku. Nie da się ukryć, iż gdy jest zdrowy, młody rozgrywający jest wyróżniającym się zawodnikiem w skali ligowej, tylko… No właśnie. W przeciągu ostatnich dwóch sezonów najmłodszy syn niesławnego LaVara Balla z powodu problemów z urazami kostki musiał opuścić aż 106 spotkań. Wydaje się, iż popularny Melo znalazł jednak sposób, by spróbować przynajmniej zminimalizować ryzyko kolejnych kontuzji.
Gwiazdor Hornets widziany był w tym tygodniu w ośrodku treningowym drużyny. Uwagę obserwatorów przykuło coś, czego nigdy wcześniej u niego nie widziano – nosił stabilizatory na kostki. Najwyraźniej zdecydował się na ten krok po tym, jak w dwóch sezonach z rzędu doznawał poważnych kontuzji, po których jego licznik zatrzymywał się na tylko 35 i 22 meczach.
Jeszcze kilka miesięcy temu Ball wspominał, iż nigdy nie korzystał z tego typu sprzętu, ponieważ nie był w stanie znaleźć takich stabilizatorów, w których mógłby w miarę wygodnie poruszać się po parkiecie. Wygląda na to, iż wreszcie jednak poszedł po rozum do głowy i zdecydował, iż taka zmiana może mu pomóc w dalszej karierze. To z kolei dobra wiadomość nie tylko dla samego zawodnika, ale i dla organizacji, która w zeszłym roku zainwestowała ogromne pieniądze (nawet 260 mln dol. na okres pięciu lat) w przedłużenie kontraktu ze swoim gwiazdorem. Trudno przypuszczać, by w tej sytuacji jego podatność na kontuzje była komukolwiek na rękę.
W tej sytuacji trudno się dziwić decyzji LaMelo. Zaledwie 22-letni zawodnik ma niezaprzeczalny talent i niebanalne umiejętności, skoro już w 2022 roku załapał się do udziału w Meczu Gwiazd, ale jego późniejsze zdrowotne perypetie stały się największą przeszkodą dla świetnie się rozwijającej kariery. W lutym 2023 złamał kostkę, przez co resztę sezonu miał z głowy. W listopadzie tego samego roku doznał poważnego skręcenia tej samej kostki, przez co był wyłączony z gry na okres półtora miesiąca.
Wprawdzie rozgrywający Szerszeni zdołał jeszcze wrócić i zaliczyć kilka występów, jednak nigdy nie doszedł do pełni formy i w styczniu podjęto decyzję o wcześniejszym zakończeniu kolejnych rozgrywek. Jego bilans z sezonu 2023-24 to zaledwie 22 mecze, w których osiągał średnio 23,9 punktu, 5,1 zbiórki, 8 asyst oraz 1,8 przechwytu. Trafiał 43,3% wszystkich rzutów z gry, w tym 35,5% zza łuku. Można się tylko zastanawiać jak mogłyby wyglądać jego statystyki, gdyby nie problemy zdrowotne. Może dowiemy się tego już wkrótce.