Tegoroczny offseason ma się już ku końcowi, więc jest to odpowiednia pora na to, by fani i analitycy mogli skupić się na przewidywaniach i zapowiedziach zbliżającego się sezonu. W związku z powyższym w mediach pojawia się cała gama rankingów drużyn i zawodników, z których niejeden wywołuje większe lub mniejsze kontrowersje. Przykład? Przypadek Donovana Mitchella, który ewidentnie nie czuje się należycie doceniony.
W poniedziałek CBS Sports opublikowało listę 25 najlepszych zawodników Konferencji Wschodniej. Na siódmym miejscu zestawienia znalazł się Donovan Mitchell, gwiazdor Cleveland Cavaliers. Czy to odpowiednia wycena jego rzeczywistych umiejętności? Według dziennikarzy – jak najbardziej.
– Stały bywalec w gronie dziesięciu najlepszych strzelców ligi. W ubiegłym sezonie Mitchell zanotował rekordy kariery pod względem średniej asyst, zbiórek i przechwytów na mecz. Szczególnie rewelacyjnie się spisywał, korzystając z absencji Dariusa Garlanda, gdy miał możliwość przejęcia kontroli nad ofensywą jako jedyny rozgrywający. Dzięki swojej sile jest praktycznie nie do zatrzymania, gdy przyspiesza i rzuca po koźle, jednak jego skuteczność w tego typu akcjach (35% ogólnie i 30% za trzy) znacznie spadła w zeszłym sezonie – napisał Brad Botkin.
Czy popularny Spida zasługuje na wyższe miejsce w tego rodzaju zestawieniach? We własnej opinii na pewno. Niedawno sam wypowiedział się na ten temat w rozmowie z Carmelo Anthonym podczas jednego z odcinków programu 7 PM in Brooklyn. W słowach obrońcy Cavs można wyczuć, iż nie czuje się odpowiednio doceniany, a za taki stan rzeczy obwinia brak osiągnięć drużynowych.
– Realistycznie patrząc, uważam, iż jestem wśród 10-15 najlepszych zawodników tej ligi. Ale nie dotarłem jeszcze nigdy chociażby do finałów konferencji. Żeby zrobić ten krok naprzód, nie mogę po prostu strzelić focha. Powinienem raczej wykorzystać moją złość w charakterze motywacji. Żyjemy w świecie, który opiera się na osiągnięciach, niezależnie od tego, czy to dobrze, źle czy coś pomiędzy. Z jakiegoś powodu tak właśnie jest – stwierdził 28-latek.
Dobrze wiedzieć, iż mimo niezaprzeczalnej pewności siebie, snajper Cavaliers rozumie, dlaczego nie wszyscy muszą podzielać jego opinię. Chociaż jest świetnym koszykarzem, pytania o jego brak sukcesów w fazie play-off nasuwają się adekwatnie z automatu. Najbliżej finałów konferencji Mitchell był w 2021 roku, gdy jego Utah Jazz w okresie regularnym nie mieli sobie równych na Zachodzie, jednak ulegli już w drugiej rundzie niżej notowanym Los Angeles Clippers.
W ubiegłym sezonie Donovan osiągał rekordowe statystyki mniej więcej do stycznia, jednak po przerwie na Weekend Gwiazd opuścił większość spotkań z powodu kontuzji kolana. Ostatecznie rozgrywki zakończył z 55 meczami na koncie, w których osiągał średnio 26,6 punktu, 5,1 zbiórki, 6,1 asysty oraz 1,8 przechwytu. Jeszcze w lutym Cavs zajmowali znakomite drugie miejsce w Konferencji Wschodniej, jednak gdy ich gwiazdor zaczął grać w kratkę, spadli aż na czwartą lokatę, co miało wpływ na ich dalsze losy w fazie play-off.
Składu, jaki został skontruowany w Ohio, nie da się nazwać słabym czy kiepskim, jednak pechem Kawalerzystów jest to, iż zwykle trafiają na drużyny ewidentnie lepiej przygotowane, jak New York Knicks czy ostatnio późniejszych mistrzów z Boston Celtics. Być może w nowym sezonie Spida i spółka powalczą wreszcie o coś więcej, ale na pewno nie będzie to łatwe. Nie odkryję na nowo Ameryki stwierdzeniem, że, aby wejść na szczyt, będą musieli dać z siebie wszystko.
Czy mają na to jakiekolwiek szanse na naszpikowanym mocnymi drużynami Wschodzie? Teoretycznie nie należą do czołówki konferencji, którą tworzą Celtics, Knicks i Philadelphia 76ers. Powalczyć mogą za to na przykład z Milwaukee Bucks. Wprawdzie w stanie Wisconsin są większe gwiazdy, jak Damian Lillard czy Giannis Antetokounmpo, ale już pod względem głębi składu to Cavs wypadają znacznie lepiej. Wreszcie czarnym koniem może być młoda i piekielnie utalentowana ekipa Orlando Magic, którą Cleveland odprawiło z kwitkiem w tegorocznych play-offach, jednak gdy gwiazdeczki z Florydy okrzepną, powtórzenie tego nie będzie prostym zadaniem.
Mimo wszystko obecni Cavaliers to nie jest drużyna na poziomie pozwalającym walczyć o najwyższe ligowe laury. Przynajmniej jeszcze nie. Realnie rzecz ujmując, po sezonie zasadniczym powinni uplasować się w okolicach piątego miejsca na Wschodzie, ale jeżeli powinie im się noga albo ich gwiazdy będą miały problemy zdrowotne, równie dobrze mogą spaść niżej. By powalczyć o więcej, powinni poszukać wymiany, by ściągnąć do siebie nową gwiazdę. Jeden Mitchell, niczego mu nie ujmując, udanej kampanii w play-offach nie czyni.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.