Od dłuższego czasu wydaje się, iż przygoda Brandona Ingrama w New Orleans Pelicans powoli dobiega końca. W ostatnim czasie skrzydłowy kilkukrotnie znajdował się w centrum kontrowersji i był jednym z głównych obiektów plotek transferowych. Teraz 27-latek rozstał się również z reprezentującą go agencją, co może być zapowiedzią nadchodzącej zmiany klubowych barw.
Wydawać by się mogło, iż od mniej więcej dwóch lat amerykańskie media regularnie donoszą o zainteresowaniu usługami Brandona Ingrama i jego możliwym odejściu z New Orleans Pelicans. Temat wraca do nas niczym bumerang, ale tym razem coś może być rzeczywiście na rzeczy.
Nie chodzi wyłącznie o problemy ekipy z Luizjany, która w obliczu plagi kontuzji straciła Ziona Williamsona, CJa McColluma, Dejounte Murraya, Herberta Jonesa oraz Jose Alvarado. Ich nieobecność znacząco wpłynęła na dyspozycję Pelikanów, które z bilansem 4-13 zajmują w tej chwili ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej.
Will Guillory oraz Kelly Iko z The Athletic poinformowali niedawno, iż Brandon Ingram rozstał się dodatkowo z reprezentującą go dotychczas agencją Excel Sports. Na ten moment nie wiadomo, pod czyje skrzydła trafi teraz 27-latek, ale jednym z głównych zadań nowego przedstawiciela zawodnika może być znalezienie mu nowego domu.
Doniesienia zza wielkie wody sugerują, iż Ingram, którego umowa kończy się wraz z zakończeniem bieżących rozgrywek, oczekuje maksymalnej (lub nieznacznie mniejszej) umowy. Pelicans nie są jednak w stanie — co możemy rozumieć jako „nie chcą” — mu takowej zaoferować.
To w połączeniu z kiepskimi rezultatami oraz zmianą agenta może oznaczać, iż generalny menadżer Bryson Graham rozważy niedługo oferty za zawodnika, o ile takowe pojawią się na stole. Zwróćmy jednak uwagę na słowo „jeżeli”, bo mając na uwadze finansowe wymagania zawodnika co do następnego kontraktu, szczególnie w obliczu nowych przepisów ligi, lista zainteresowanych może okazać się niezwykle krótka.
Ingram zdobywa co prawda 22,9 punktu, 5,8 zbiórki oraz 5,4 asysty na mecz, ale nie jest w stanie w pojedynkę poprowadzić swojego zespołu na zwycięskie tory. Nie czyni to z niego kiepskiego zawodnika, bo w obliczu fali kontuzji, z jaką zmagają się NOP, porażka za porażką nie powinna nikogo zaskakiwać. Czy znajdzie się jednak chętny, który zaoferuje skrzydłowemu pieniądze rzędu 50 milionów dolarów za rok gry, kiedy ten może okazać się dopiero drugą lub trzecią opcją w ofensywie?
W lecie 2025 roku sporo „wolnych” pieniędzy będą mieli m.in. Brooklyn Nets czy Washington Wizards. Ci stawiają jednak na rozwój młodzieży, a przecież na początku kolejnego sezonu Ingram będzie miał już 28 lat, co powinno nakładać się na szczyt jego kariery. Może zatem okazać się, iż rynek gwałtownie zweryfikuje ogromne żądania zawodnika i by pozostać częścią solidnego zespołu, będzie musiał zgodzić się na mniej lukratywną umowę.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!