Memphis Grizzlies w przekonującym stylu pokonali poprzedniej nocy Los Angeles Lakers. Jedną z wyróżniających się postaci na parkiecie był Ja Morant, choć indywidualnie nikt nie dorównał osiągnięciu LeBrona Jamesa. W pewnym momencie liderzy obu ekip postanowili dołożyć do starcia element własnej rywalizacji, co rzecz jasna podgrzało atmosferę.
Spotkanie zakończyło się przekonującym zwycięstwem Memphis Grizzlies 131:114. Ja Morant, Jaylen Wells i Jaren Jackson Jr zanotowali po 20 punktów. To piąte zwycięstwo ekipy z Tennessee w sezonie. Tymczasem Los Angeles Lakers, pod nieobecność kontuzjowanego Anthony’ego Davisa (ból lewej stopy), odnotowali czwartą porażkę i po dobrym starcie do rozgrywek 2024/25, nie ma już większego śladu.
W ostatnich pięciu meczach Lakers zrobili bilans 1-4, więc to z pewnością sygnał alarmowy dla J.J-a Redicka i jego sztabu. Ja Morant wykonał gest „too small” w kierunku obrońcy Lakers – Gabe’a Vincenta po zdobyciu punktów, co sprowokowało LeBrona Jamesa do odpowiedzi. LBJ zdobył punkty przeciwko Morantowi i pokazał mu ten sam gest. Morant otrzymał przewinienie techniczne za kontakt z LeBronem w kolejnym posiadaniu. Chwilę później James zatrzymał Moranta w ostatniej akcji tej sekwencji.
LeBron nie miał pretensji do Moranta i po meczu chwalił młodszego kolegę. – Duże znaczenie dla naszej ligi ma to, jaką energię i inspirację [Ja] zapewnia młodszemu pokoleniu. Zdecydowanie dobrze go mieć z powrotem na parkiecie – przyznał James. Morant jednak wcale nie miał najlepszego meczu i ostatecznie musiał zejść z powodu obaw o pogorszenie urazu. Mimo to od samego początku grał z dużą pewnością siebie.
LeBron on Ja:
„The energy alone, the inspiration that he gives to the younger generation alone was huge for our league and it’s great to have him back out there for sure” pic.twitter.com/vujoEkwIai
Opowiadając o Lakers był bardziej bezpośredni. – Nie lubię ich. Wyeliminowali mnie z play-offów, a potem w zeszłym roku mieliśmy mecz i pokonali nas na własnym parkiecie, gdy nie mogłem grać. Dziś tak nie było… W zeszłym roku nie mogłem grać, a oni się śmiali, bawili, patrzyli na mnie i rozmawiali. Byłem poza grą, a dzisiaj miałem pierwsza okazję, by w końcu przeciwko nim zagrać – przyznał lider składu z Memphis.
Odniósł się także samej sytuacji z LeBronem. – Chyba zrobiłem gest ‘too small” w kierunku kogoś, a potem on zrobił z szacunku to samo. Spodziewałem się tego, choć myślałem, iż to był faul ofensywny. Ja się nie cofam przed nikim, nie obchodzi mnie, kto mnie atakuje. Moim zadaniem było wrócić i zdobyć punkty. Chciałem dać sygnał moim kolegom, oni to poczuli, a efekty są widoczne. Największy zawodnik w naszej lidze. jeżeli pokonujesz największego, to kogo jeszcze masz się bać? – skończył.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.
Follow @mkajzerek
Follow @PROBASKET