Jeden ze słuchaczy Podcastu zapytał mnie dlaczego od przyjścia LeBrona Jamesa Los Angeles Lakers co roku mają tak słaby skład? W zasadzie, to ten kłopot mieli dużo wcześniej, ale rzeczywiście przeprowadzka LeBrona wiąże się czasowo z problemami kadrowymi Jeziorowców. Jest kilka powodów, które postaram się przedstawić.
Ten artykuł powstał na podstawie notatek do ostatniego Podcastu PROBASKET z 12 stycznia. Nowe nagranie z Power Rankingiem Zachodu już w najbliższy czwartek 19 stycznia.
Chronologia i fakty
- LeBron James przeszedł do Los Angeles Lakers latem 2018 roku.
- Anthony Davis został pozyskany z New Orleans Pelicans poprzez transfer w 2019 roku (miał istotną umowę jeszcze rok).
- LBJ i AD mają ważne umowy na ten (2022/23) i kolejny sezon (2023/24). Mają też opcję zawodnika na sezon 2024/25. To bardzo długo, bo to ten i jeszcze dwa kolejne sezony.
Kiedy LeBron przyszedł do Lakers miał 34 lata. Kiedy dołączył do niego Davis miał już 35. Władze Jeziorowców wiedziały, iż nie mogą czekać kolejnego roku aż AD zostanie wolnym agentem. LeBron miałby już 36 lat, czas gonił.
Przyjście LeBrona sprawiło, iż Lakers zaczęli się spieszyć, a jak wiemy, pośpiech jest złym doradcą. Chcieli jak najszybciej zbudować drużynę mogącą walczyć o mistrzostwo.
Przypomnę, iż w okresie 2018/19 w składzie Lakers byli tacy zawodnicy jak: Kyle Kuzma, Brandon Ingram, Lonzo Ball, Kentavious Caldwell–Pope, Reggie Bullock, Alex Caruso, Ivica Zubac czy Josh Hart. Sezon okazał się jednak porażką. LeBron zagrał tylko w 55 meczach (miał kontuzję pachwiny) i Lakers choćby nie weszli do play-offów.
Władze klubu postawiły wszystko na jedną kartę – na LeBrona. Możemy po latach oceniać to jako nieprzemyślany czy pochopny ruch, ale oddanie Ingrama, Harta, Balla i czwartego wyboru w drafcie (De’Andre Hunter trafił potem z Pelicans do Hawks) sprawiło, iż w składzie Lakers pojawił się Anthony Davis.
Davis miał być zbawieniem dla Lakers i LeBrona. Miał być graczem, który zapewni Jeziorowcom mistrzostwo (co się później stało), ale też zawodnikiem, który przejmie od LeBrona berło i koronę i stanie się nowym liderem, supergwiazdą.
Rok później, bo w bańce rozgrywanej na Florydzie, kiedy z powodu pandemii sezon został dokończony w nietypowy sposób Lakers zdobyli upragnione mistrzostwo. LeBron i AD rzucali w play-offach po blisko 28 punktów na głowę. Pełna dominacja. Wtedy jednak, zarówno w okresie zasadniczym, jak i potem w play-offach ważne role odgrywali tacy gracze jak: Ball, Kentavious Caldwell–Pope, Kyle Kuzma czy Alex Caruso. Za trzy rzucał Danny Green, a pod koszami walczyli JaVale McGee i Dwight Howard.
Jak dziś sobie pomyślimy o tych specjalistach – zadaniowcach, to łatwiej nam zrozumieć dlaczego to tak dobrze działało.
Już wtedy jednak zaczęły się problemy. Lakers nie byli w stanie pozyskać kolejnej, trzeciej gwiazdy, bo mieli kontrakty np. Danny’ego Greena, który zarabiał prawie 15 milionów, a rok później Dennisa Schrodera za podobną kwotę.
Początek kłopotów – 2020/21
- LeBron James zagrał tylko w 45 meczach.
- Anthony Davis zagrał w zaledwie 36 meczach.
- Lakers zajęli 7. miejsce na Zachodzie i przegrali w pierwszej rundzie play-offów z Phoenix Suns 2-4.
- W składzie byli jeszcze Caldwell-Pope (12 milionów za sezon), Schroder (15 milionów za sezon) Kuzma i Caruso, ale bez liderów nie byli w stanie nic zrobić.
- Kuzma i Caruso zarabiali mało. Ich kontrakty się jednak kończyły trzeba było podjąć decyzję czy dawać im podwyżkę.
- Lakers poszli na całość! Zamiast podwyżek swoim dobrym, ważnym graczom i poszukać na rynku wzmocnień, postanowili pozyskać Russella Westbrooka, którego pensja wynosiła ponad 40 milionów.
- LeBron i spółka wierzyli, iż uda im się odtworzyć „wielką trójkę„, czyli skład z Miami Heat, w których LBJ grał razem z Dwyanem Wadem oraz Chrisem Boshem.
- Kontrakty Lakers w zeszłym roku: Westbrook 44 miliony dolarów, LeBron 41 i Davis 35, a kolejnym graczem był Talen Horton-Tucker – 9,5 miliona.
- Lakers znów sami postawili się pod ścianą. Nie mieli możliwości finansowych, aby podpisać dobrych zmienników. Caruso chciał podwyżki, ale był gotowy zgodzić się na mniejsze pieniądze, niż oferowali mu Bulls. Lakers jednak nie chcieli przekraczać limitu płac o kolejne miliony i płacić jeszcze większego podatku od luksusu, dlatego odszedł.
Tutaj trzeba powiedzieć jasno. Taka była decyzja władz klubu. Oczywiście wszyscy myśleli, iż eksperyment z Westbrookiem wypali, ale też trzeba powiedzieć jasno – finanse Lakers są pilnowane zdecydowanie dokładniej, niż np. Golden State Warriors. Zresztą „pilnowane”, to złe słowo. Warriors po prostu wydają więcej, bo chcą mistrzostw za wszelką cenę. Lakers pilnują, żeby nie przesadzić.
W tym miejscu przydałaby się analiza przychodów i kosztów Lakers, bo dla patrzących z boku niezrozumiałe jest, iż nie mieli kilku milionów dolarów na pensję Caruso, a przecież mają ogromne przychody ze sprzedaży praw telewizyjnych, dni meczowych oraz merchandisingu (czyli sprzedaży wszystkiego, co ma logo Lakers od koszulek i ubrań przez wszystkie różne gadżety, aż po prawa wizerunkowe).
Sam dzień meczowy, to dla Lakers ponad 5 milionów dolarów przychodu (dla Warriors 6) – to dane z The Athletic z 2020 roku.
Według strony statista.com oraz magazynu Forbes zysk Los Angeles Lakers za sezon 2021/22 wyniósł 115 milionów dolarów. Zysk, czyli przychód minus koszty. Rok wcześniej były to 63 miliony na plusie. Naprawdę nie mogli przeznaczyć kilku z nich na pensje np. Caruso?
Trzeba oczywiście pamiętać, iż każdy wydany milion na zespół, to odjęcie sobie, bo zyskami dzielą się akcjonariusze (współwłaściciele drużyny). Oprócz rodziny Bussów jest kilka osób, które są udziałowcami i nie wiemy, jaki jest ich stosunek do takich sytuacji i czy jednak celem nadrzędnym postawionym przez nich nie jest jak największy zysk netto.
Wracając do pytania: dlaczego Lakers co roku mają tak słaby skład? Zarówno półtora roku temu, jak i pół roku temu zmuszeni byli (albo sami się zmusili) do szukania graczy za niewielkie pieniądze jak na NBA, a to sprawia, iż możliwości mieli ograniczone.
Westbrook okazał się niewypałem. Trener Frank Vogel nie potrafił go ustawić obok LeBrona, który znów zagrał tylko w 56 meczach (Davis znów w tylko 40) i Lakers byli znów katastrofą – nie awansowali choćby do play-innów. Zajęli 11. miejsce.
Wiadome jest od lat, iż zespół budowany wokół LeBrona potrzebuje graczy rzucających za trzy punkty oraz potrafiących wjeżdżać pod kosz oraz bronić na obwodzie. Kendrick Nunn miał być jednym z nich, ale miał poważną kontuzję, która wyeliminowała go z gry. Oczywiście rok temu z Nunnem nie zdobyli by mistrzostwo, ale pewnie graliby lepiej.
A w tym sezonie?
W wakacje Lakers mieli związane ręce. Westbrook powiedział, iż podejmuje opcję zawodnika, czyli za ten sezon otrzyma 47 milionów dolarów! Sytuacja się powtórzyła i znów musieli szukać na rynku graczy, którzy zgodzą się na nieduże jak na NBA pieniądze. Udało się podpisać Lonnie Walkera czy Juana Toscano-Andersona, a potem jeszcze ponownie Schrodera, ale to nie są transfery, które mogą odmienić ich grę. To znaczy, nie sprawią, iż będą się liczyć w walce o mistrzostwo.
Zawodnicy za tak zwane minimum weterana, to są raczej gracze, którzy mają uzupełnić skład, być w pogotowiu w razie kontuzji. Oni pomogą ci wygrać trzy mecze w okresie zasadniczym, a w play-offach jeden czy dwa, bo ich punkty z ławki, albo ich liczba zbiórek okaże się kluczowa, ale nie są to gracze na których należy opierać swoją grę. Podobnie jest z młodymi zawodnikami. Mogą pomóc, ale nie dadzą rady wziąć na siebie ciężaru gry i odpowiedzialności za wyniki.
Co interesujące od momentu powrotu Schrodera (grał na EuroBaskecie, potem miał kontuzję) i Thomasa Bryanta Lakers mieli na początku bilans 16-11, a przecież od kilku tygodni nie gra Anthony Davis. Taki bilans dawałby 59% wygranych meczów. Gdyby taki mieli w całym sezonie to zajmowaliby nie 13, a 4. miejsce na Zachodzie w tabeli NBA.
Schroder i Bryant na ratunek?
To za mało, ale na pewno są to gracze, którzy dali kibicom Lakers nadzieję. Thomas Bryant to podkoszowy, który dwa lata temu w Wizards rzucał 14 punktów na mecz i miał średnio sześć zbiórek. Wraca do gry po poważnej kontuzji, ale wygląda bardzo dobrze. Jego statystyki w styczniu to 16,4 punktu (59% z gry) i 9,9 zbiórki.
Co dalej z Lakers?
Na pewno warto obserwować o doceniać LeBrona Jamesa. W 38. urodziny 30 grudnia rzucił Hawks 47 punktów, a w styczniu ma średnią 35 punktów na mecz. Przekroczył granicę 38 tysięcy punktów i za chwilę dogoni lidera wszech czasów – Kareema Abdul–Jabbara. LeBron zachwyca, ale to co jest charakterystyczne dla wszystkich wielkiego zawodnika – z biegiem lat, jeżeli średnie nie spadają, to spada liczba zwycięstw.
Zakładam, iż Westbrook zostanie oddany przed zamknięciem okienka transferowego, ale pytanie czy Lakers nie chcą znów popełnić błędu? Czy wiązanie się na kolejne lata z graczami, którzy dziś nie dają gwarancji sukcesu, a wcale nie są tymi wymarzony, to czy to na pewno ma sens? Bo czy Myles Turner i Buddy Hield to najlepsze rozwiązanie?
A może lepiej zaczekać do wakacji? Westbrook zostanie wolnym agentem i zwolni dużą kwotę do wydania. Lakers mogliby więc spróbować wtedy pozyskać kogoś z topowych „free agents”. A latem będą nimi (lub być może będą, bo mają opcję zawodnika) m.in. Kyrie Irving, Nikola Vucevic, Kristaps Porzingis, Khris Middleton, Fred VanVleet, może James Harden oraz kilku innych dobrych graczy.
Lakers nauczeni doświadczeniami z ostatnich lat mogą stwierdzić, iż oddawanie teraz Westbrooka wcale nie ma sensu i w wakacje zaczną od nowa. LeBron ma już 38 lat i Jeziorowcy muszą zacząć szukać kolejnej gwiazdy, która będzie odgrywała istotną rolę w zespole i przejmie drużynę po LeBronie.
Wiadomo, iż LeBrona nie interesuje przyszłość Lakers, bo on chce wygrywać teraz. Klub jednak coraz dokładniej przygląda się tym ostatnim wyborom w drafcie jakie ma. Lakers nie chcą ich oddać dopóki nie będą pewni, iż deal ma sens. Dlatego czekają.
Lakers są świadomi, iż oddanie ostatnich możliwych wyborów w drafcie może ich zakotwiczyć wręcz na dnie na kilka lat, bo starzejący się James i zmagający się z kontuzjami Davis mogą po prostu grać mało z powodu problemów ze zdrowiem, a to sprawi, iż Lakers będą znów poza play-offami. Znów będą mieli szanse na wysokie wybory w drafcie, ale jeżeli je teraz oddadzą, to mogą być słabą drużyną bez wyborów w drafcie. To jest na pewno sytuacja, której chce uniknąć każdy menedżer i właściciel klubu w NBA.
Nie lubią Lakers?
Trzeba też pamiętać, iż są kluby, które nie chcą pomagać Lakers. Wewnętrzne i osobiste gierki oraz uprzedzenia mogą sprawiać, iż temu klubowi jest po prostu trudniej.
Warto też pamiętać, iż często transfery są udziałem drużyn z różnych konferencji, to dlatego, iż jest taka niepisana zasada, iż nie chce się wspierać zespołu ze swojej konferencji.
Jaki to więc będzie sezon dla Los Angeles Lakers? Czy Russell Westbrook zostanie wytransferowany? Przekonamy się już niedługo, bo 9 lutego zamknięcie okienka transferowego.
Ten artykuł powstał na podstawie notatek z ostatniego Podcastu PROBASKET, który ukazał się w czwartek 12 stycznia. Następny podcast już w czwartek 19 stycznia, a w nim m.in. Power Ranking Zachodu.
Podcastu PROBASKET możecie słuchać tutaj:
- SoundCloud (audio)
- YouTube (audio i video)
- Apple Podcasts (audio)
- Spotify (audio)
- Podcasty Google (audio)
SPIS TREŚCI:
0:00 – Rozgrzewka, wstęp i sprawy organizacyjne.
4:40 – Boston Celtics faworytami Wschodu.
8:30 – Dlaczego Bucks są wyżej niż Nets.
11:00 – Czy Kyrie Irving wykorzysta wielką szansę pod nieobecność Kevina Duranta?
15:20 – Omówienie miejsc 4, 5 i 6.
19:54 – Kto zagra w play-in, czyli zajmie miejsca 7, 8, 9 i 10 oraz kto zajmie miejsca 11-15.
32:15 – podsumowanie Power Rankingu Wschodu.
32:57 – Zasady wyboru zawodników do Meczu Gwiazd i kiedy nasze głosy liczone będą potrójnie.
34:40 – Dlaczego Lakers mają znów tak słaby skład? Dlaczego LeBron nie dba o przyszłość drużyny i czy Jeziorowcy są jeszcze w stanie wrócić do walki o mistrzostwo?
48:55 – Golden State Warriors mają duży kłopot. Czy uda im się wrócić do czołówki? Teraz czeka ich poważny sprawdzian.
51:05 – Podsumowanie i dlaczego polecam książkę „Cztery tysiące tygodni” oraz kącik filozofa, gdzie odpowiem dlaczego hasło „jesteś kowalem swojego losu”, albo „możesz być kim chcesz” to zwykłe oszustwo.
Michał Pacuda na Instagramie –
Michał Pacuda – http://twitter.com/Pacuda
Michał Pacuda na Linkedin – https://www.linkedin.com/in/michał-pacuda-975b85214/
Michał Pacuda na Instagramie –
PROBASKET – https://twitter.com/probasketpl
Możesz też włączyć podcast na YouTube: