Już coraz mniej czasu dzieli nas od draftu i późniejszej wolnej agentury. Nowe pokolenie talentów będzie miało szansę na bycie wybranym do gry w najlepszej lidze świata. Niedługo potem wolni agenci, w znaczącej większości weterani NBA, będą liczyć na to, iż utrzymają się na najwyższym możliwym poziomie poprzez znalezienie nowego pracodawcy. Szczególnie zdeterminowany wydaje się John Wall.
Od momentu ostatniego występu 33-letniego rozgrywającego na parkietach NBA minął już ponad rok. w okresie 2022-23 John Wall był zawodnikiem Los Angeles Clippers, w barwach których zaliczył 34 występy (jednak zaledwie trzy w pierwszej piątce), osiągając średnio 11,4 punktu, 2,7 zbiórki oraz 5,2 asysty na mecz na skuteczności wynoszącej 40,8%.
Nie da się ukryć, iż pod względem liczbowym był to najgorszy sezon w karierze legendy Washington Wizards (2010-20). Inna sprawa, iż wcześniej, z powodu zerwania więzadła podkolanowego drugiego stopnia, miał z głowy całe rozgrywki 2021-22. Gdy już wrócił, pragnący wprowadzić przebudowę przy udziale młodych zawodników Houston Rockets, z którymi był związany kontraktem, podziękowali mu za współpracę. niedługo Wall trafił do Clippers, by już w lutym 2023 na zasadzie wymiany zostać oddanym… do Houston, gdzie podziękowano mu już po trzech dniach. Od tamtej pory nie znalazł zatrudnienia w NBA, choć bardzo na to liczył.
Właściwie powrót do najlepszej ligi świata wciąż leży w planach doświadczonego rozgrywającego. Gdy pojawił się jako gość w jednym z odcinków podcastu Podcast P with Paul George, pięciokrotny All-Star bez ogródek wypowiadał się o przyszłości, wykazując determinację, by nie rzec choćby – desperację.
– Wiem, iż w większości drużyn aż roi się od tych młodych chłopaków. Brakuje im z kolei typowych weteranów. Myślę, iż doświadczeni zawodnicy to element niezbędny w każdej szatni, tymczasem wiele zespołów ma w tej kwestii widoczne niedobory. Jestem gotów dołączyć do którejś z ekip i przyjąć w niej dowolną rolę – zapowiedział 33-latek.
– Mogę grać, nie grać, mogę choćby pełnić taką rolę jak swego czasu Udonis Haslem. Przyjmę co dają. Chciałbym po prostu znów móc założyć trykot drużyny NBA, ponieważ to wiele dla mnie znaczy, a mam jeszcze sporo paliwa w baku. Niezależnie od tego, czy będą chcieli mnie wykorzystać na parkiecie czy raczej jako mentora dla młodszych graczy, jestem skłonny to zaakceptować. Wszyscy wiedzą jak kocham tę grę – dodał.
Nawet jeżeli w wypowiedziach Walla czuć nutkę desperacji, zrozumiałym jest, iż może mu brakować gry w NBA czy choćby samej ligowej atmosfery. Przez przeszło dekadę całe jego życie kręciło się wokół gry w basket, więc tak długi rozbrat z ukochaną dyscypliną sportu mógł być dla niego przysłowiowym kamieniem w bucie.
W lipcu ubiegłego roku Wall odbył serię prywatnych treningów dla paru drużyn NBA, licząc, iż w którejś z nich uda mu się zaczepić. Rzeczywistość okazała się inna, jednak 33-latek zdaje sobie sprawę, iż nadzieja umiera ostatnia. Żywym przykładem na potwierdzenie tej tezy może być choćby Isaiah Thomas, który w minionym sezonie znalazł zatrudnienie – choćby jeżeli tylko na chwilę – w Phoenix Suns po dwuletniej przerwie. Być może więc i John dostanie jeszcze swoją szansę.
Wprawdzie, w dużej mierze z powodu problemów zdrowotnych, nie jest już tej klasy zawodnikiem co kiedyś, jednak we właściwym środowisku mógłby dalej pełnić rolę przyzwoitego zmiennika na pozycji rozgrywającego. Trudno natomiast przypuszczać, by ktoś wziął go do siebie jako odpowiednik wspomnianego Udonisa Haslema.
Emerytowany już koszykarz przez kilka ostatnich lat pobytu w Miami Heat adekwatnie nie grał, ale świetnie wcielał się w rolę lidera szatni, pełniąc rolę mentora dla takich graczy, jak Bam Adebayo i Tyler Herro. Tymczasem Wall jeszcze za czasów pobytu w Houston dostał swoją szansę na bycie „nauczycielem” Kevina Portera Jr’a czy Jalena Greena, jednak zwłaszcza przykład tego pierwszego może sugerować, iż może niekoniecznie był odpowiednią osobą na adekwatnym miejscu. Chyba, iż jednak wyciągnął wnioski i zaprezentuje inne podejście do tematu.
Trudno stwierdzić, który zespół mógłby być potencjalnie zainteresowany usługami Johna Walla. adekwatnie na myśl mogą przyjść jedynie Wizards, gdzie spędził najlepsze lata kariery. W Waszyngtonie mają za sobą koszmarny sezon, a w ich szatni ze świecą szukać zawodników, którzy wykazują cechy przywódcze. Wprawdzie w sztabie szkoleniowym nie ostał się już nikt, kto mógłby pamiętać poprzednią kadencję 33-latka w drużynie ze stolicy, jednak być może właściciel organizacji, Ted Leonsis, postanowi zadziałać osobiście i dać szansę znającemu waszyngtońskie realia weteranowi. Czas pokaże.
PROBASKET na WhatsAppie
Czy wiesz, iż PROBASKET ma kanał na WhatsAppie? Chcielibyśmy go rozwijać, ale nie uda nam się to bez Waszej pomocy!
Kanały na WhatsAppie to nowa forma komunikacji. Można powiedzieć, iż jednokierunkowa, dlatego, iż nie ma możliwości ich komentowania. Jedni powiedzą, iż to bez sensu, a dla drugich może to się okazać bardzo interesujące rozwiązanie, gdzie nie będą rozpraszać ich opinie innych osób.
Dla nas ważne jest też to, iż chcielibyśmy przekroczyć granicę 1000 obserwujących. Wtedy WhatsApp sam zacznie nas promować w wyszukiwaniach. Więc jeżeli tylko korzystasz z WhatsAppa i lubisz czytać PROBASKET, to prosimy o zaobserwowanie naszego kanału. Dziękujemy