Jeśli jest w NBA miejsce, gdzie rozkwitać mogą gracze na pierwszy i drugi rzut oka nieoczywiści, to zdecydowanie na myśl przychodzi Miami Heat. Erik Spoelstra pokazał już niejednokrotnie, iż choćby z zawodników, którzy nie zostali wybrani w drafcie, jak Caleb Martin czy Max Strus, potrafi ulepić w taki sposób, by stali się ważnymi elementami rotacji drużyny. Wydaje się, iż następny w kolejce może być pewien debiutant ze Szwecji.
Wieloletni zawodnik ekipy z Florydy Udonis Haslem wypowiedział się ostatnio w samych superlatywach na temat Pellego Larssona. Być może są to jeszcze nazbyt daleko idące wnioski, to jednak obecny wiceprezes Miami Heat ds. rozwoju koszykówki bez ogródek porównał 23-latka ze Szwecji do zawodnika, który dwukrotnie znajdował miejsce w drugiej drużynie najlepszych defensorów NBA i zaliczył trzy występy w Meczach Gwiazd.
– Myślę, iż on będzie zawodnikiem idealnie skrojonym pod organizację, jaką jest Miami Heat. Miałem możliwość obserwować, jak chociażby podczas treningów bez żadnych kompleksów przyjmuje na siebie szarże rywali. Sposób, w jaki rywalizuje po obu stronach boiska, sprawia, iż widzę w nim kogoś w stylu gracza, jakim kiedyś był Dan Majerle – stwierdził 44-latek.
Dan Majerle to były już koszykarz, który spędził w barwach Heat pięć lat, choć głównie ze względów zdrowotnych trudno powiedzieć, by był to najlepszy okres w jego karierze. Zdecydowanie lepiej prezentował się we wcześniejszych sezonach, gdy występował dla Phoenix Suns i Cleveland Cavaliers. Mogący grać na pozycjach numer dwa i trzy zawodnik na pierwszy rzut oka wyglądał niepozornie, ale zyskał popularność dzięki swojej imponującej skoczności i iście „grzmiącym” wsadom, które przyniosły mu przydomek Thunder Dan.
Być może Majerle nie był wybitnym snajperem (średnio w całej karierze rzucał po 11,4 punktu na mecz), ale spełniał się w innych rolach. Na przykład w okresie 1992-93 był piąty w plebiscycie na obrońcę roku. Do tego kilkukrotnie znajdował się w czołowej trójce klasyfikacji na najlepszego rezerwowego ligi. Zdecydowanie był wyróżniającym się zawodnikiem lat 90-tych, choćby jeżeli na Florydzie kontuzje nie pozwoliły mu rozwinąć skrzydeł.
Jeśli więc w osobie Larssona, który został wybrany z 44. numerem tegorocznego draftu, Heat zyskają nowego Majerle, wszyscy w organizacji powinni być zadowoleni z pozyskania go w wymianie od Houston Rockets. Już w Las Vegas podczas Ligi Letniej szwedzki obrońca pokazywał próbki swoich umiejętności. To jego rzut zapewnił ważne zwycięstwo nad Memphis Grizzlies, dzięki czemu ekipa Żaru triumfowała w całych rozgrywkach. 23-latek w tym meczu zapisał na swoje konto 16 punktów (7/9 z gry, w tym 1/2 z dystansu), trzy zbiórki, cztery asysty blok i przechwyt. Co najmniej nie najgorzej.
W trakcie swojej wieloletniej kariery Haslem był dla Miami wręcz elitarnym zadaniowcem, dokładając swoją cegiełkę do wszystkich trzech tytułów mistrzowskich. Z pewnością wie jak wygrywać i jest zdania, iż Larsson może to umożliwić swojej drużynie. jeżeli były gwiazdor ligi szwedzkiej odpali, dołączy do grona udanych wyborów w draftach z ostatnich lat, jak Jaime Jaquez Jr czy Nikola Jović, w tej chwili stanowiący ważne elementy rotacji drużyny.
Pelle wchodzi do NBA po bardzo udanym sezonie na Uniwersytecie Arizona, gdzie średnio zdobywał 12,8 punktu, 4,1 zbiórki i 3,7 asysty na mecz, trafiając 51,9% rzutów z gry, w tym 42,6% za trzy. Trudno jednak spodziewać się, iż od razu zajmie miejsce w pierwszej piątce drużyny trenowanej przez Erika Spoelstrę. Przynajmniej na początku czeka go walka o swoją szansę z bardziej doświadczonymi Terrym Rozierem i Tylerem Herro. Co będzie potem – czas pokaże, ale Coach Spo niejednokrotnie pokazywał, iż nie boi się nieoczywistych rozwiązań, które często przynoszą oczekiwany rezultat. A znak jakości od samego Udonisa Haslema to też nie byle co. Wszystko w rękach samego zawodnika, który szansę dostanie, ale będzie musiał pokazać, iż potrafi ją wykorzystać.
Nie przegap najnowszych informacji ze świata NBA – obserwuj PROBASKET na Google News.