Minionej nocy Boston Celtics całkowicie zdemolowali Golden State Warriors w jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań rozgrywanych w Dzień Martina Luthera Kinga Jr’a. Problemy GSW były uwidocznione i trudno oczekiwać, by w obecnej postaci zespół był w stanie namieszać w play-offach, o ile w ogóle się do nich dostanie. Steph Curry woła o pomoc, ale czy doczeka się jakichkolwiek roszad kadrowych?
O tej nocy gracze i sympatycy Golden State Warriors będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Początek nie zapowiadał ogromnej tragedii i choć w pierwszej kwarcie gospodarze trafili tylko jeden z 12 rzutów za trzy, to wynik cały czas oscylował w granicach remisu. W kolejnej odsłonie Boston Celtics przejęli jednak inicjatywę i całkowicie zdominowali swojego rywala, odskakując w pewnym momencie choćby 45 punktów.
Na pomeczowej konferencji prasowej Stephen Curry (18 punktów, 4 asysty, 3 zbiórki; 6/16 z gry) został zapytany o to, jak “przetrawić” tego typu porażkę, do której z pewnością nie zdążył przyzwyczaić się w trakcie swojej kariery.
— Nie mam pojęcia. Od końca pierwszej kwarty do ostatniej syreny był to trudny mecz. Wyszliśmy na mecz z dobrą energią. Przez znaczną część sezonu wyglądało to tak, iż nie mogliśmy zdobyć punktów, po czym traciliśmy swojego ducha, traciliśmy życie, traciliśmy wolę walki. Przeciwko niektórym może ci się to upiec. Przeciwko obrońcom tytułu nie jest to dobry przepis na sukces — komentował Curry.
Od jakiegoś czasu Warriors muszą radzić sobie bez Draymonda Greena i Jonathana Kumingi. Pod ich nieobecność zespół z San Francisco przegrał pięć z ośmiu ostatnich spotkań. Curry nie chce jednak pokornie akceptować porażek i wyczekiwać jedynie powrotu swoich partnerów.
— Myśl o tym, iż możemy utrzymać się jakoś w grze do czasu powrotu niektórych zawodników może, mówiąc szczerze, zepsuć nam sezon. Nikt nie liczy mecz po meczu, ale okres sześciu do ośmiu spotkań może w pewnym sensie określić, gdzie będziemy się znajdować przez resztę tego sezonu — dodał Steph.
Warriors to jeden z zespołów, który regularnie łączony jest z niemal każdym łakomym kąskiem na rynku transferowym. Mówiło się o nich przy okazji doniesień o przyszłości m.in. Jimmy’ego Butlera, Nikoli Vucevicia, Jonasa Valanciunasa, Zacha LaVine’a czy Camerona Johnsona. Transferów jak nie było, tak jednak nie ma, a ostrożność, którą ma kierować się zarząd, może sprawić, iż do żadnej wymiany ostatecznie nie dojdzie.
— To, co naprawdę próbujesz zrobić, to sprawdzić, czy możesz dokonać pewnych ruchów [kadrowych], które mogą pozwolić twojemu obecnemu zespołowi. Zamierzamy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by móc włączyć się do rywalizacji, aby stworzyć jak najlepszy zespołów wokół Stephan bez rujnowania przyszłości. To jest odpowiednia decyzja — mówi trener Steve Kerr w rozmowie z ESPN.
Curry liczy, iż menadżer Michael Dunleavy Jr. spróbuje mimo wzmocnić skład, choćby o ile jego próby okażą się bezowocne. Rozgrywający podkreślił, iż wszystkie działania, zarówno na poziomie klubowym, jak i indywidualnym, muszą być ukierunkowane w stronę dalszego wygrywania.
— Próbujemy być realnym zagrożeniem w play-offach. o ile Mikę zadzwoni i powie “Hey, jest okazja na zrobienie X, Y, Z”, to dzielę się wtedy z nim swoją opinią. Mam nadzieję, iż [jeśli nie dojdzie do żadnych transferów przed trade deadline], to nie będzie wynikało to z braku prób — dodał Curry.
Warriors czeka w najbliższym czasie kilka trudnych, a zarazem ważnych spotkań. Już w środę zmierzą się z Sacramento Kings, czyli jednym z bezpośrednich rywali o miejsce w turnieju play-in. Później czekają ich starcia z Los Angeles Lakers czy Oklahoma City Thunder, a na początku lutego podejmą przed własną publicznością Phoenix Suns, którzy zajmują w tej chwili pożądaną przez GSW 10. pozycję.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!