W piątkowy wieczór Philadelphia 76ers okazali się wyraźnie lepsi od Charlotte Hornets 108:98, zwycięstwem uświetniając swój powrót do Wells Fargo Center. Co ciekawe, było to ostatnie spotkanie tych dwóch drużyn w obecnym sezonie regularnym, a trzy poprzednie starcia również zakończyły się triumfem podopiecznych Nicka Nurse’a. Trudno się dziwić, iż największą uwagę widowni przyciągał wracający już do zdrowia (chyba) środkowy gospodarzy, Joel Embiid.
Reprezentujący Stany Zjednoczone Kameruńczyk musiał nosić na twarzy specjalną maskę ochronną, co jest skutkiem odniesionego niedawno urazu nosa. Ten specyficzny gadżet działa różnie na zawodowych sportowców – coś o tym wie piłkarz reprezentacji Francji Kylian Mbappe, który również musiał chronić twarz podczas tegorocznych mistrzostw Europy – natomiast Joelowi Embiidowi nie przeszkodziło to zaliczyć znakomitego występu.
Już na samym początku spotkania to Philadelphia 76ers zdecydowanie doszli do głosu, w pewnym momencie prowadząc różnicą choćby 23 „oczek”. Charlotte Hornets robili co mogli, by zmniejszyć straty, jednak ostatecznie zeszli z parkietu pokonani. Spora w tym zasługa 30-letniego podkoszowego, który w 31 minut zdobył aż 34 punkty, 8 punktów, 5 zbiórek, 2 przechwyty i 2 bloki.
Tego typu popis umiejętności sprawił, iż Embiid stał się pierwszym środkowym w trwającym sezonie NBA, który osiągnął statystyki podobnego rzędu w jednym tylko meczu. Oczywiście internet zawrzał, a „The Process” nie uniknął porównań do samego Nikoli Jokicia z Denver Nuggets. Niektórzy fani wygłaszali choćby co najmniej kontrowersyjną teorię, iż zdrowy Joel może być lepszy od gwiazdora z Serbii, a być może jest wręcz „najlepszym wysokim w całej lidze”.
Chyba jeszcze za wcześnie na aż tak dalekie wybieganie w swoich rozważaniach, natomiast nie da się ukryć, iż w najlepszej formie (i w pełni zdrowia) Embiid rzeczywiście jest jednym z czołowych podkoszowych obecnej NBA. Niestety, w ostatnim czasie wpływ na jego boiskową postawę miały niezliczone problemy zdrowotne, w tym kolana, pleców czy wreszcie nosa. Występ przeciwko Szerszeniom pokazał jednak, iż 30-latek zdaje się wracać na adekwatne tory.
Środkowy 76ers powrócił na boisko i pokazał się jako motor napędowy akcji ofensywnych swojej drużyny. Mimo maski na twarzy, miał wyraźny wpływ na grę, doskonale współpracując z Paulem George’em czy Tyrese’em Maxeyem, co stanowiło dla przyjezdnych przeszkodę nie do przeskoczenia. Pytanie tylko czy był to jednorazowy wyskok zawodnika, któremu zaraz znów zacznie coś dolegać, czy rzeczywisty powrót do formy. Przekonamy się w najbliższym czasie.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!