Przed nami kolejny rozdział melodramatu rozgrywającego się między LeBronem Jamesem a dziennikarzem ESPN, Stephenem A. Smithem. Tym razem przedstawiciel mediów posunął się o krok dalej i – zdaniem wielu – przekroczył granicę, wplątując w ich spór choćby pogrzeb Kobego Bryanta.
Wygląda na to, iż sytuacja wymyka się spod kontroli Stephena A. Smitha. Od pewnego czasu dziennikarz ESPN zaangażowany jest w spór z LeBronem Jamesem, który został zapoczątkowany przez negatywne komentarze w stronę Bronny’ego Jamesa. Po jednym ze spotkań LBJ bezpośrednio skonfrontował obecnego tam dziennikarza i wydawało się, iż na późniejszej odpowiedzi Smitha się zakończy.
Dziennikarz wyczuł jednak najprawdopodobniej, iż kolejne komentarze na temat 40-latka dają mu to, na czym tak naprawdę mu zależy — uwagę telewidzów i internautów. W czwartek zdecydował się zaatakować Jamesa bez skrupułów i zaczął wypominać mu rzekomą nieobecność na pogrzebie Kobego Bryanta.
— jeżeli LeBron James chce, żebym przez cały czas zajmował się relacjonowaniem sportu albo jeżeli ma z tym problem, to sugeruję, żeby był zadowolony z tego, o czym do tej pory nie wspominałem. Nigdy tak naprawdę nie poruszałem i nie dyskutowałem o tym, dlaczego nie pojawiłeś się na ceremonii pogrzebowej Kobego Bryanta. Nigdy też nie mówiłem o tym, dlaczego nie uczestniczyłeś we wprowadzeniu Dwyane’a Wade’a do Galerii Sław, choć to właśnie on odegrał kluczową rolę w zdobyciu przez ciebie pierwszego mistrzostwa w karierze. O tym wszystkim milczałem — zaczął dziennikarz.
Wydaje się, iż Smith przekroczył tym razem granicę dobrego smaku. Wiele źródeł — w tym między innymi The Los Angeles Times — informowało, iż LeBron pojawił się na pogrzebie Bryanta. Nie został co prawda uchwycony przez kamery, ale mówiło się wówczas, iż uszanowano jego prośbę, by nie być w jej trakcie nagrywanym.
Nawet o ile James nie pojawił się na ceremonii, to żałobę po utracie członka rodziny, przyjaciela, czy też idola, każdy przechodzi na swój sposób i nikt nie powinien w to ingerować. Choć LeBron utrzymywał przyjacielskie stosunki z Kobem, to ma również swoje życie i obowiązki, a te nie zawsze pozwalają każdemu z nas być tam, gdzie chcielibyśmy akurat być.
— Nigdy nie wspominałem o tym – choć ludzie pytali, a ty sam do tego nawiązywałeś – iż tragiczne wydarzenia związane z twoim synem, na szczęście zakończone pomyślnie, mogły mieć na to wpływ. Nie wspomniałem też o tym, iż choć nie mogłeś pojawić się na ceremonii wprowadzenia Dwyane’a Wade’a do Galerii Sław, która miała miejsce tygodnie później, to kilka tygodni wcześniej byłeś za granicą w sprawach biznesowych. Nie poruszałem tego. To twoja prywatna sprawa, prawda? — dodał Smith.
Stephen A. Smith zasugerował również, iż ceremonia wprowadzenia Dwyane’a Wade’a do Galerii Sław miała miejsce “tygodnie” po ataku serca Bronny’ego. Prawda jest taka, iż było to jedynie około dwóch tygodni. Nie tylko przyszłość, ale i całe życie młodego Jamesa było wówczas zagrożone, więc nie powinno dziwić, iż LeBron nie chciał wówczas rozstawać się z rodziną.
W trakcie programu telefon Stephena A. Smitha rozgrzał się do czerwoności z uwagi na jego komentarze o rzekomej nieobecności LeBrona na ceremonii pogrzebowej Kobego. Wówczas dziennikarz próbował wycofywać się ze swoich słów.
— Nie miałem na myśli tego, iż nie było go wówczas w tamtym obiekcie. Powiedziano mi, iż tam było. Widzieliśmy wielu innych zawodników [na ekranie], ale jego jednak nie. Dlaczego? Pozostawię mu możliwość odpowiedzi na to pytanie, o ile pewnego dnia się na to zdecyduje — tłumaczył się dziennikarz.
Cały konflikt został zapoczątkowany przez interwencję LeBrona, który miał dość nieprzychylnych komentarzy na temat Bronny’ego. Trzeba tu jednak zrozumieć Smitha, bo ocena koszykarzy to przecież jego praca i w ten sposób zarabia na chleb. Bronny musi liczyć się z tym, iż jako profesjonalista znajdzie się pod lupą niemal wszystkich przedstawicieli mediów sportowych. Dziennikarz już dawno przekroczył jednak granicę i wydaje się, iż coraz więcej osób ma dość nieustannego przeciągania tego tematu.
W trakcie programu First Take Smith przez kilka dobrych minut zarzucał LeBronowi — jako ojcu — bycie odpowiedzialnym za krytykę, która spada na Bronny’ego. Sugerował, iż James nieustannie szuka sposobów, by w niego uderzyć, bo ten umieścił go za Michaelem Jordanem na liście najlepszych koszykarzy wszech czasów i zaznacza — dziś po raz kolejny — iż swojego zdania nigdy nie zmieni. Można odnieść wrażenie, iż Smith myśli, iż wszystkie kroki czy słowa Jamesa podejmowane są w ostatnim czasie tak, by jak najbardziej zrobić dziennikarzowi na złość. To, czy rzeczywiście tak jest, zostawiamy do oceny czytelników.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!