Czerwiec to dla mnie od ponad 30 lat najważniejszy miesiąc w kalendarzu. Od ponad 30 lat regularnie wstaję w nocy, żeby oglądać najważniejsze mecze NBA. Tym razem będzie podobnie, a przy okazji podzielę się z wami moimi odczuciami na temat finałów Boston Celtics – Dallas Mavericks. Zapraszam na ich zapowiedź.
1. Boston Celtics (64-18) – 5. Dallas Mavericks (50-32)
Gdybym na początku lutego wam powiedział, iż taki będzie skład finałów NBA, to w 50% byście się ze mną zgodzili. Kto wtedy myślał o tym, iż Dallas Mavericks przejdą tak trudną konferencję zachodnią i zameldują się w finałach NBA? 6 lutego 2024 roku po ostatnim meczu Granta Williamsa w barwach drużyny z Teksasu, Mavericks mieli bilans 28-23. Kilka dni później oddali go w wymianie do Charlotte Hornets za P.J. Washingtona, a z Washington Wizards pozyskali Daniela Gafforda. To zmieniło ich sezon. Do końca rozgrywek wygrali 22 mecze i przegrali 9.
Jest to o tyle interesujące, iż przecież Williams jeszcze rok temu był zawodnikiem Boston Celtics. Następnie w lato był najważniejszym transferem Mavericks, którzy pragnęli odbić się po słabym poprzednim sezonie zakończonym brakiem gry choćby w Play-In. Ale nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Ponoć nie był choćby lubiany w szatni i ostatecznie finały obejrzy z nowego miasta. A pozyskany w jego miejsce P.J. Washington to prawdziwe odkrycie tych play-off i najważniejszy zawodnik w sukcesie Mavericks.
Bilans w okresie zasadniczym: 2-0 dla Celtics
Przed rywalizacją w play-off bardzo często lubimy się odwoływać do rywalizacji obu drużyn w okresie zasadniczym. Oczywiście od czasu tych meczów mijają miesiące i mnóstwo rzeczy się zmienia, ale to najczęściej jest jedyny punkt odniesienia. W przypadku tej rywalizacji tych punktów pozostało mniej niż zwykle.
Pierwsze spotkanie tych drużyn miało miejsce 22 stycznia kiedy wspomniany przeze mnie Williams był jeszcze zawodnikiem Mavericks, ale Celtics grali bez Kristapsa Porzingisa, a ich rotacja wyglądała niemal identycznie jak w trakcie tegorocznych play-off od czasu kontuzji Łotysza.
Drugi mecz jest już bardziej reprezentacyjny. Porzingis grał, podobnie jak cały skład Celtics. Po stronie rywali z kolei byli już pozyskani w wymianach Washington i Gafford, ale nie grał Derrick Jones Jr. Ten mecz jest swego rodzaju papierkiem lakmusowym tej rywalizacji. Dlatego warto go sobie przypomnieć.
Luka Doncic pod kątem indywidualnych statystyk zagrał dwa dobre mecze. W obu zanotował triple-double, a jego średnie to 35 punktów, 15 zbiórek i 12 asyst, zaledwie 2,5 straty, ale też 5/17 w rzutach za trzy punkty i aż -33 w statystyce plus-minus podczas 76 minut gry. Kyrie Irving rzucał co prawda 21 punktów na mecz, ale trafiał tylko 42% z gry i rozdawał zaledwie 2,5 asysty na mecz. To efekt obrony Celtics.
Obrony, w której na Doncicu większość czasu spędzili Jaylen Brown i Jrue Holiday. Kluczem jednak do wygrania było szukanie Słoweńca w obronie. Holiday był tym, od którego obronę zaczynał Luka, ale po szybkich zasłonach i zmianach krycia lądował na Jaysonie Tatumie lub Jaylenie Brownie, a ci nie mieli dla niego litości.
Tatum w tych dwóch meczach notował średnio 35,5 punktu i trafiał 53% z gry i 41% trójek. Brown nie był o wiele gorszy – 29,5 punktu i 57% z gry, a dodatkowo był morderczo skuteczny w rzutach z półdystansu. Trafił łącznie 20 z 30 rzutów za dwa w tych meczach i pierwszym usprawnieniem jakiego muszą szukać Mavericks to obrona.
Derrick Jones Jr. i P.J. Washington zostaną oddelegowani do krycia najlepszego duetu Celtics, a Luka i Kyrie spróbują zostać ukryci na Holidayu i Derricku White. Ale tak jak w meczach sezonu zasadniczego przy drużynie z Bostonu gdzie każdy grozi rzutem za trzy punkty trzeba zamieniać krycie i wtedy gwiazdy Dallas będą musiały bronić najtrudniejszych rywali. Innego wyjścia nie ma.
A jak będzie wyglądał atak drużyny z Teksasu? Gdy obejrzałem ponownie te dwa mecze z sezonu zasadniczego uderzyło mnie to jak mało pick-n-rolli grali Mavericks. Przecież w play-off to jedna z ich najlepszych broni. Joe Mazzulla mimo swoich wielu wad w okresie zasadniczym znalazł na to rozwiązanie.
W styczniowym spotkaniu Dallas grali duetem Dereck Lively – Maxi Kleber. Ten pierwszy wciąż jeszcze uczył się gry w NBA, a ten drugi woli grać pick-n-pop i uciekać po zasłonie na obwód, gdzie straszy rzutem za trzy punkty. W meczu marcowym był już Daniel Gafford, ale został zneutralizowany przez krycie Jaysona Tatuma. Przy takim kryciu Celtics mogli zamienić obrońców, nie próbując podwajać Doncica przez co podania nad obręcz były zneutralizowane. A widzieliśmy w serii z Timberwolves jak wiele szkody potrafi takie granie siać w obronie rywali Mavericks.
Kluczowy wydaje się być w tej sytuacji Jason Kidd. To on może być największym x-faktorem dla Mavericks. Jako trener bywa niedoceniany, ale w rywalizacji z Joe Mazzullą może okazać się kluczowy. Potrafi dobrze reagować na wydarzenia w trakcie serii i ma dużo więcej doświadczenia od swojego odpowiednika po stronie Bostonu. To on może wymyślić rozwiązanie tej serii.
Najprostsze wydaje się zawierać w dwóch słowach – Kyrie Irving. To on przecież kilka lat temu był zawodnikiem Celtics, miał ich prowadzić do sukcesów, ale odszedł w niesławie i jest bardzo nielubiany przez swoich dawnych fanów. Regularnie na niego buczą, a zdarzyło się jednemu z nich choćby rzucić w rozgrywającego butelką. Teraz nie ma śladów po jego dziwnym zachowaniu. Jest wzorowym kolegą i jednym z liderów Mavericks. jeżeli ktoś ma przeważyć szalę w tej serii na korzyść Dallas to jest to on.
Liderzy statystyczni w play-off:
Jayson Tatum – 26,0 pkt., 10,4 zb., 5,9 as
Jaylen Brown – 25,0 pkt., 6,1 zb., 54,1% z gry
Derrick White – 17,8 pkt., 4,6 as., 40,7% za trzy
Jrue Holiday – 12,7 pkt., 5,6 zb., 4,6 as.
Luka Doncic – 28,8 pkt., 9,6 zb., 8,8 as.
Kyrie Irving – 22,8 pkt., 5,2 as., 42,1% za trzy
P.J. Washington – 13,6 pkt., 6,7 zb.
Mój typ: Celtics w sześciu meczach