Zdania na temat tego, kto jest najwybitniejszym koszykarzem w historii, z pewnością są podzielone. Chyba, iż pyta się o to kibiców Chicago Bulls, dla których bezapelacyjnym numerem jeden był, jest i będzie Michael Jordan. Sympatycy basketu z Wietrznego Miasta do dziś tęsknią za swoja legendą, a żaden z póniejszych zawodników z różnych powodów choćby nie zbliżył się do jego osiągnięć. Przynajmniej tych drużynowych, bo jeden z graczy obecnego składu niedawno wyrównał jeden z licznych rekordów Jego Powietrznej Wysokości. Niestety, raptem kilka dni później doznał kontuzji, która może go wykluczyć z gry choćby na kilka tygodni.
Wydawało się, iż zamieniając Alexa Caruso na Josha Giddeya z Oklahoma City Thunder, to Chicago Bulls będą stratni. Tymczasem póki co wygląda na to, iż doszło do transakcji, w której obie strony są wygrane. Reprezentant Australii świetnie się ostatnio spisuje, co pokazał chociażby w poniedziałkowym, wygranym meczu z Indiana Pacers. Szkoda tylko, iż w czwartej kwarcie doznał skręcenia prawej kostki i na parkiet już nie wrócił.
Do urazu doszło po próbie rzutu spod kosza, gdy prawa stopa Giddeya wylądowała na stopie skrzydłowego rywali, Bena Shepparda. Rozgrywający Bulls, utykając, udał się do szatni. Największy problem w tym, iż uszkodził tę samą kostkę, z którą miał problemy zeszłego lata podczas gry dla kadry narodowej na igrzyskach olimpijskich. Jak poinformował na portalu X (dawniej Twitter) K.C. Johnson z Chicago Sports Network, już po meczu 22-latek chodził w specjalnym bucie ortopedycznym.
– Już kilka meczów temu lekko ją skręcił, ale wówczas nie było to nic poważnego. Tym razem od razu było widać, iż odczuwa poważny ból. Oczywiście, iż się martwię, ale nie wiem jeszcze, jak poważna jest kontuzja – powiedział trener Billy Donovan, który dodał, iż zanim będzie można powiedzieć coś więcej, może minąć „dzień lub dwa”. Wydaje się jednak, iż w najłagodniejszym przypadku gwiazdora Bulls czeka od tygodnia do dwóch przerwy.
Użycie w odniesieniu do niego tego słowa jest jak najbardziej zasadne. W ostatnich tygodniach były gracz OKC grał najlepszą koszykówkę w karierze, a w feralnym poniedziałkowym meczu zdobył rekordowe w tym sezonie 29 punktów. Licząc od przerwy na Weekend Gwiazd, w dziewięciu występach 22-latek notował średnio 23,1 punktu, 10,9 zbiórki i 8,4 asysty na mecz, trafiając przy tym 52,2% wszystkich rzutów z gry, w tym aż 52,5% z dystansu.
– Potrafi świetnie wykorzystywać swoje atuty. Wreszcie znalazł równowagę między podawaniem kolegom a zdobywaniem punktów. Rzuty, które oddaje i kreuje, z meczu na mecz są w jego wykonaniu coraz lepszej jakości – chwalił swojego podopiecznego szkoleniowiec Bulls.
Jedno jest pewne – Giddey nigdy nie będzie drugim Michaelem Jordanem, co nie znaczy, iż pod niektórymi względami nie może się z nim zrównać. Co ciekawe, taka sytuacja miała miejsce kilka dni wcześniej, po wygranym przez Byki 114:109 meczu z Miami Heat. Josh zaliczył wtedy (nie pierwszy i nie ostatni) znakomity występ, w którym zapisał na swoje konto 26 punktów, 10 zbiórek i 12 asyst, dzięki czemu zapisał się w historycznych księgach jako jedyny obok sławnego poprzednika obrońca – a przy tym najmłodszy zawodnik – w historii organizacji z Wietrznego Miasta, który w pojedynczym sezonie mógł się pochwalić osiągnięciem co najmniej trzech triple-double.
Wielu kibiców nie doceniło pozyskania młodego rozgrywającego w trakcie minionego offseasonu, ale rodak znanego w Chicago Luca Longleya już zdołał udowodnić wszystkim niedowiarkom, iż było warto. Jego postawa w ostatnim czasie ewidentnie pokazuje, jak świetnie radzi sobie w nowym otoczeniu. Pytanie tylko czy długo w nim pozostanie.
Już najbliższego lata Giddey zostanie zastrzeżonym wolnym agentem. Wprawdzie pierwszy sezon w Bulls zaczął się niepewnie, przez co jego średnie z całego sezonu nie robią aż takiego wrażenia (13,8 punktu, 7,7 zbiórki i 6,7 asysty), to jednak wzrost formy w ostatnich miesiącach zwiększył jego wartość i ugruntował pozycję jako wartościowego zawodnika. Z pewnością znajdą się inni chętni, ale w Chicago prawdopodobnie też będą chcieli zrobić wszystko, by go zatrzymać.
– Pozostawię tę sprawę (zarządowi]. Oczywiście rozmawiałem już z Joshem, ale myślę, iż sam fakt pozyskania akurat jego w wymianie wskazuje, iż chcemy zatrzymać go tutaj na dłużej… Wszyscy w klubie mają dobre zdanie o Joshu jako zawodniku – o tym, co już osiągnął i co, miejmy nadzieję, jeszcze przed nim – skomentował trener Donovan.
Z pewnością wszyscy związani z drużyną mają nadzieję, iż kontuzja Josha nie będzie bardzo poważna, a potem uda się go zatrzymać. W końcu to on jest jednym z głównych powodów, dla których Bulls zajmują w tej chwili pewne dziesiąte miejsce na Wschodzie i wciąż są w grze o fazę play-off.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!