Nawrocki dostał do podpisania kontrowersyjną ustawę. Apelują o weto

2 godzin temu
Takiej burzy wokół Radosława Piesiewicza jeszcze nie było. Wiążąc PKOl z budzącą kontrowersje giełdą zondacrypto, wywołał kolejną aferę. - To wizerunkowa katastrofa - ocenia ekspert od marketingu. O nowej nazwie Centrum Olimpijskiego mówi zaś "tragikomedia". Tokeny mają trafić do polskich medalistów przyszłorocznych igrzysk, którzy mogą zarobić na tym równie dobrze dodatkowe 25 mln zł lub... 10 zł. A ustawa o kryptowalutach leży już na biurku Karola Nawrockiego.
- Śledzę portal X i widzę, iż kibice czasem pytają nas albo swoje kluby, czy w planach jest pozyskanie zondacrypto jako sponsora. Bardzo mnie to cieszy, bo pamiętam wciąż wiadra hejtu wylewane na nas po ogłoszeniu partnerstwa z Rakowem Częstochowa [pierwszą umowę podpisano w 2023 roku - red.]. Kibice powątpiewali, czy przetrwamy sezon. Dziś szanują nas jako jednego z kluczowych partnerów - chwali się w rozmowie ze Sport.pl prezes zarządu zondacrypto Przemysław Kral. Ale ogłoszenie pod koniec października prestiżowej współpracy jego spółki z Polskim Komitetem Olimpijskim wcale nie wywołało powszechnej radości.

REKLAMA







Zobacz wideo Asseco Resovia Rzeszów pokonała PGE Projekt Warszawa 3:0. Jakub Bucki ocenił spotkanie



"Wyszli na głupków, mogli się poczuć jak marionetki". Ludzie przypomną sobie o Cinkciarz.pl?
Piętnastu członków zarządu PKOl - m.in. wiceprezes Marian Kmita, Otylia Jędrzejczak, Adam Małysz i Sebastian Świderski - wystosowało list otwarty, w którym skrytykowało Piesiewicza za to, iż o umowie z zondacrypto - nowym sponsorem generalnym - dowiedziało się po fakcie. A samo podpisanie umowy ogłoszono podczas konferencji w Monako.
- To wizerunkowa katastrofa. jeżeli umowa ma moc prawną, to dlaczego prezes Piesiewicz nie przedstawił jej wcześniej członkom prezydium zarządu? Wyszli na głupków i mogli się poczuć jak marionetki - tłumaczy Sport.pl Tomasz Redwan, ekspert ds. marketingu sportowego. - Takie umowy powinny wywoływać wyłącznie pozytywne emocje, a tu są one negatywne. Pojawiła się krytyka, powstała wokół tego większa dyskusja - dodaje.
Piesiewicz próbował gasić pożar, zwołując w ubiegłym tygodniu pilnie posiedzenie prezydium zarządu PKOl. Zapewnił po nim, iż wewnątrz komitetu nie ma żadnego rozłamu. Trudno jednak dać temu wiarę. Od dłuższego czasu w zarządzie są dwa stronnictwa - to popierające prezesa i to, które domaga się jego ustąpienia. Słowem: trwa tam permanentny kryzys.
Dla Piesiewicza to chleb powszedni. Jako działacz sportowy szokował już w roli prezesa Polskiego Związku Koszykówki, ale polski mainstream usłyszał o nim, gdy ponad dwa lata temu objął stery w PKOl. Od początku wzbudzał kontrowersje, a co jakiś czas wybuchały kolejne afery. Ze sporu z byłym już ministrem sportu Sławomirem Nitrasem Piesiewicz wyszedł obronną ręką, ale wciąż toczy się wobec niego śledztwo w sprawie nadużycia uprawnień oraz wyrządzenia znacznej szkody majątkowej PZKosz i Polskiej Lidze Koszykówki.



Umowa z zonacrypto to kolejny rozdział w opasłym tomie kontrowersji z udziałem Piesiewicza. Główne wątpliwości budzą dwie bardzo ważne osoby związane z tą giełdą - media opisywały kłopoty z prawem Krala i odnotowywały, iż podobno od dłuższego czasu nie pojawia się w Polsce, a los Sylwestra Suszka - założyciela BitBay, który powierzył potem Kralowi kierowanie jego sprawami - od ponad trzech lat pozostaje nieznany. Siostra zaginionego, Nicole, w kilku wywiadach stwierdziła, iż jej brat prawdopodobnie nie żyje.
- Nadszarpnięty jest wizerunek i prezesa Piesiewicza, i właściciela zondacrypto, a ta kooperacja spowodowała tylko podbicie wszelkich niejasności wokół obu stron. W oczach odbiorców może to zostać uznane za przykład sytuacji "ciągnie swój do swego" - zwraca uwagę Redwan.
- Prezesowi PKOl nic już chyba nie jest w stanie bardziej zaszkodzić, dołożył on po prostu kolejny czarny klocek do historii. Każdy sponsoring sportowy ma na celu ocieplenie wizerunku, ale w tym przypadku zondacrypto - które już wcześniej było bardzo aktywne w sporcie - zaliczyło bardzo zimne morsowanie. Bo choćby jeżeli ktoś wcześniej nie wiedział o jego istnieniu, to teraz usłyszał o nim w kontekście wzbudzającej dyskusję współpracy i opisywanych w mediach podejrzeń wokół samej spółki - wylicza mój rozmówca.


Jak dodaje, dochodzi do tego wątek odbioru kryptowalut w społeczeństwie. Według niego mogą się tu pojawić porównania do Cinciarz.pl - kantoru internetowego, który w pewnym momencie bardzo ofensywnie działał pod kątem promocji w sporcie, a wobec którego dziś prokuratura prowadzi śledztwo ws. oszustw na ponad 125 mln zł. - Sprawa zondacrypto może się odbić czkawką całemu rynkowi - ocenia ekspert ds. marketingu.



Niejasności wokół zondacrypto. Co na to PKOl i inni partnerzy? "Spore nadużycie"
O wpływ wszystkich niejasności na działania biznesowe pytam Krala, ale ten problemu tu nie dostrzega. - Wręcz przeciwnie. Partnerzy postrzegają nas jako stabilną, odpowiedzialną i wiarygodną firmę, działającą zgodnie z europejskimi regulacjami i najwyższymi standardami. Przeszliśmy liczne procesy weryfikacyjne naszych partnerów - zarówno zondacrypto jako giełda, jak i ja osobiście jako jej szef. Nie opierają się oni na niepotwierdzonych zarzutach, sami sprawdzają - podkreśla prezes zarządu zondacrypto.
Prezes Rakowa Częstochowa Piotr Obidziński - pierwszego polskiego klubu, który związał się umową z tą giełdą kryptowalut - przyznaje, iż na początku współpracy, zgodnie z zalecanymi praktykami biznesowymi, sprawdził zondacrypto w odpowiednich rejestrach prywatnych i publicznych. Dziś chwali spółkę jako rzetelnego partnera pod względem biznesowym i marketingowym. O wcześniejszym zbadaniu formalnych podstaw i legalności swojego sponsora generalnego zapewnia też PKOl, który od ponad dwóch lat miał się przyglądać tendencjom dotyczącym współpracy rynku kryptowalut ze sportem i przygotowywać się do niej.
"Kwestie rzekomych kontrowersji co do poszczególnych sytuacji czy osób trudno oceniać z zachowaniem jakichkolwiek obiektywnych kryteriów, stąd uznajemy, iż należy powstrzymać się od komentarzy w tym zakresie" - czytamy w przysłanych nam przez rzeczniczkę PKOl komentarzu.
Obidziński zaznacza zaś krótko, iż sam nie ma wiedzy ani możliwości weryfikacji owych doniesień prasowych i odwołuje się tu do odpowiednich służb.



Siostra Suszka w rozmowach z mediami sugerowała, iż mogło dojść do wrogiego przejęcia spółki jej brata. Kral twierdzi, iż to pomówienia. W sprawie zaginionego odsyła mnie do jednego z wywiadów, w którym udostępnił nagranie przedstawione przez niego jako wypowiedź Suszka. Ten żegna się w nim i przekazuje kierowanie założoną przez siebie spółką Kralowi. Szef zondacrypto w owym wywiadzie zapewnia też, iż nie wie, co się stało z zaginionym.
W rozmowie ze Sport.pl Kral zaś dodaje: "Jeśli chodzi o sprawy karne, to była jedna, w której zostałem uniewinniony. Sąd drugiej instancji uchylił ten wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Od tego wyroku uchylającego wniosłem skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. W Polsce nie mieszkam od wielu lat. Łączenie tego z jakimikolwiek sprawami karnymi czy insynuowanie, iż to próba 'ucieczki' przed kimkolwiek, jest sporym nadużyciem".
Ekspert wprost: 95 procent kupujących kryptowaluty nie wie, czym one są
W sprawie odbioru kryptowalut w Polsce Redwan wskazuje, iż wokół całego rynku są niejasności, które wynikają z niewiedzy, co z kolei rodzi obawy. Zgadzają się z nim w tej sprawie zarówno Kral, jak i ekonomista Marek Zuber. - Myślę, iż 95 procent osób kupujących kryptowaluty nie wie, czym one tak naprawdę są, jak się tworzą itd. - szacuje ten ostatni.
Zdaniem Redwana dobrym ruchem byłoby zorganizowanie kampanii edukacyjnej, a dopiero potem poszczególne podmioty powinny zająć się konkurowaniem ze sobą. - Dopóki ludzie nie będą wiedzieli, o co w tym chodzi, to nie da się wypromować pozytywnego wizerunku kryptowalut. jeżeli dany przedstawiciel tego środowiska spełnia warunek legalności i dopuszczenia do obrotu, to moim zdaniem jest dobrym partnerem dla sportu. Myślę, iż rynek kryptowalut będzie coraz mocniej w niego wchodzić. To tylko kwestia czasu, jak jedna z dużych giełd zostanie sponsorem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - przewiduje.



Kral wspomina o prowadzeniu przez jego spółkę działań edukacyjnych. Odnosi się też m.in. do pojawiającego się zarzutu, iż kryptowaluty służą do nielegalnych działań i prania pieniędzy. - Według analityków Chainalysis na blockchainie [zdecentralizowanej cyfrowej bazie danych, która przechowuje informacje o transakcjach w szyfrowanej formie - red.] mniej niż 0,2 procent transakcji jest powiązanych z działaniami niezgodnymi z przepisami prawa. Czyli 99,8 proc. służy innym celom - argumentuje.
Zapewnia też, iż zarejestrowane w Estonii zondacrypto (w Polsce nie jest to prawnie możliwe) działa w pełni legalnie i transparentnie, jako licencjonowana giełda kryptowalut. - Wdrażamy standardy zgodne z unijnym rozporządzeniem Markets in Crypto-Assets Regulation (MiCA), które niedługo stanie się kluczowym aktem prawnym regulującym rynek kryptowalut w całej Europie - dodaje Kral.
Część branży krypto liczy na Nawrockiego. "Ogromnie ryzykowne". Historyczny transfer Rakowa
W pierwszej połowie listopada zakończyły się parlamentarne prace nad ustawą o kryptowalutach w Polsce. Projekt z poprawkami Senatu został przyjęty podczas głosowania w Sejmie i trafił do prezydenta Karola Nawrockiego. Część środowiska krytykuje ustawę w proponowanej formie i apeluje do głowy państwa o weto. Nawrocki zapowiadał je już podczas kampanii prezydenckiej. W jednym z materiałów promocyjnych wspominał wtedy, iż sam co prawda nie inwestuje w kryptowaluty, ale zauważa rosnące zainteresowanie nimi.
- Polska musi być miejscem, gdzie powstają innowacje, a nie regulacje. Jako prezydent będę gwarantem, iż nie wejdą w życie zamordystyczne przepisy, które ograniczą waszą wolność. Zadbam też o to, aby polskie firmy nie musiały uciekać do Czech czy do Niemiec tylko dlatego, iż polskie przepisy krępują ich rozwój - deklarował obecny prezydent RP. Ale nie podał wówczas żadnych konkretów co do proponowanych przez siebie rozwiązań.



Weto oznaczałoby dalszą walkę z czasem - 1 lipca 2026 r. kończy się bowiem okres przejściowy na dostosowanie krajowych przepisów do unijnego rozporządzenia MiCA. Polska jako jedno z ostatnich państw członkowskich nie ma jeszcze uchwalonej odpowiedniej ustawy.
- Regulacje mają zadbać o bezpieczeństwo kupujących i ograniczyć ryzyko przekrętów związanych z kryptowalutami. Nie ma dużo takich rozwiązań na świecie w tej chwili, więc trochę stąpamy tu po omacku. Natomiast w tej chwili to działalność, która nie podlega żadnym ograniczeniom - tłumaczy Zuber.
Ekonomista zwraca też uwagę, iż o ile działania legislacyjne mają zmniejszyć ryzyko związane z samą działalnością na tym rynku, to pozostaje wciąż ryzyko dotyczące bardzo dużych wahań kursu kryptowalut.
- Nie jest prawdą dość powszechnie powtarzana teza, iż kryptowaluty mogą tylko drożeć. Są one ogromnie ryzykowne. To, iż słynny bitcoin ma tendencję wzrostową w ostatnich latach, absolutnie nie wyklucza tego, iż w przyszłym tygodniu straci 90 proc. wartości. Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Bardzo duży spadek może nastąpić choćby w ciągu jednego dnia. Nie mamy żadnego mechanizmu próby ustabilizowania kursu jakiejkolwiek kryptowaluty - przestrzega ekspert.



Mimo tego ryzyka kilku znanych sportowców zdecydowało się na to, by część lub całą wypłatę w klubie, premię za określone sukcesy bądź wynagrodzenie w ramach współpracy reklamowej z przedstawicielem rynku kryptowalut, otrzymywać właśnie w tej formie. Dotyczy to głównie graczy z amerykańskich lig zawodowych - NBA, NHL, NFL i MLB.
Jak z zondacrypto rozlicza się Raków? Obidziński nie może tego zdradzić ze względu na tajemnicę handlową. Oficjalnie jednak ogłoszono, iż w styczniu to właśnie kryptowalutą jego klub opłacił historyczny transfer Senegalczyka Ibrahimy Secka. Szef klubu z Częstochowy wskazuje, iż taka forma transakcji jest wygodna i szybka. A szybkość nieraz ma duże znaczenie przy pozyskiwaniu zawodników.
- Przykładem tego jest rynek afrykański, gdzie bankowe procedury weryfikacji płatności są dość wydłużone. Skorzystaliśmy już z tej opcji i jesteśmy gotowi z zondacrypto, by zrobić to też w przypadku kolejnych transferów, a mamy na oku kilku zawodników. Na razie nie zdarzyło się, by któryś z naszych zawodników zgłosił, iż chce otrzymywać wynagrodzenie w całości lub częściowo w kryptowalucie, ale mamy takie możliwości - zapewnia.
Kral zaznacza, iż zondacrypto nieraz rozlicza się częściowo lub całkowicie w walucie cyfrowej ze współpracującymi klubami i ambasadorami. I dodaje, iż w sponsorowanym przez jego spółkę hokejowym HC Davos są zawodnicy, którzy sami zgłosili chęć otrzymywania wynagrodzenia w tokenach ZND.



10 zł albo 25 milionów. "Brudne pieniądze" za medale? Sportowcy wolą milczeć
Tokeny mają otrzymać też polscy medaliści igrzysk w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo. Premie finansowe w gotówce dostaną w tej samej wysokości co zdobywcy krążków olimpijskich z Paryża, ale dodatkowo PKOl zapowiedział, iż drugie tyle ma do nich trafić właśnie w kryptowalucie. Przyszłoroczny mistrz olimpijski w konkurencji indywidualnej może liczyć więc na 250 tysięcy złotych w gotówce i drugie tyle w dedykowanych polskim olimpijczykom tokenach. Nie sposób jednak przewidzieć, jakie będzie zainteresowanie tą walutą wśród kupujących.
- Nie ma żadnej gwarancji, iż po jakimś czasie wartość tokenów będzie przez cały czas zbliżona do 250 tys. zł. Może to być równie dobrze 10 zł albo 25 milionów zł. Ale skoro jest to dodatkowa nagroda dla zawodników, to nie mam z tym problemu. Miałbym, gdyby narzucano im, iż jedyna nagroda finansowa, jaką mają dostać, będzie w tokenach - wskazuje Zuber.
Według Redwana negatywny wydźwięk współpracy PKOl i zondacrypto może się odbić na sportowcach. - Oni też są w tej sytuacji przegrani, choć nie są choćby stroną umowy. jeżeli któryś z nich zdobędzie medal na tych igrzyskach, to może być postrzegany jako część "dealu". Ktoś, kto wziął "brudne pieniądze" - mówi.
Próbowałam się skontaktować z grupą zawodników, którzy najczęściej wymieniani są jako ewentualni kandydaci do medali olimpijskich w lutym. Chciałam sprawdzić, czy interesują się w ogóle kryptowalutami i czy rzeczywiście mają obawy dotyczące nowego partnera PKOl, który ma zapewnić dodatkową gratyfikację finansową. Większość nie odpowiedziała na pytania, nie odpowiedziała na prośbę o kontakt lub nie chciała się wypowiadać. Milczała także kolarka Katarzyna Niewiadoma, która z marką zonacrypto współpracuje już od pewnego czasu. Zwyciężczyni Tour de France występuje choćby w reklamie giełdy kryptowalut, mówiąc, iż żałuje, iż wcześniej nie inwestowała w te aktywa.



Wyjątkiem byli mający na koncie medale mistrzostw świata łyżwiarze szybcy Kaja Ziomek-Nogal i Władimir Semirunnij. Oboje przyznali, iż nie wiedzą wiele o rynku kryptowalut, a w tej chwili skupiają się na przygotowaniach i mocniej zainteresowaliby się tematem dodatkowych nagród dopiero po wywalczeniu upragnionego krążka. A co z samym zondacrypto?
- Nie znam świata kryptowalut, a tym bardziej afer z nim związanych. Nie skupiam się też na informacjach na temat byłego i obecnego prezesa. Jako zawodniczka mam swoje zadania. jeżeli PKOl podjął współpracę z kimś, to na pewno wcześniej go dobrze sprawdził. Nie widzę tu więc powodu do niepokoju - zaznaczyła Ziomek-Nogal.
W swoim portfolio zondacrypto kolekcjonuje uznane nazwiska i marki. Są w tym gronie m.in. byli i obecni piłkarze: Wojciech Szczęsny, David Trezeguet, Giorgio Chiellini i inni sportowcy, jak wspomniana Katarzyna Niewiadoma, kierowcy Formuły 1, a także imprezy sportowe, takie jak wyścigi kolarskie Giro d’Italia i Tour de Pologne czy znane kluby piłkarskie.
W PKOl spytaliśmy, czy dodatkowe nagrody w postaci tokenów będą też obowiązywały przy letnich igrzyskach w Los Angeles 2028. To o tyle istotne, iż Polsce "grozi" wtedy znacznie więcej medali niż podczas najbliższych zimowych zmagań.



"Nasze plany w tym zakresie ograniczamy jak do tej pory do najbliższych igrzysk. Nagrody są ustalane przed każdymi kolejnymi, więc na ten moment nie ma potrzeby wybiegać poza ZIO w Mediolanie" - czytamy w odpowiedzi.
"Nielogicznie, niewłaściwie, śmiesznie"
kooperacja PKOl z zondacrypto dostarczyła też jeszcze jednego dyskusyjnego tematu, bo w jej ramach sponsor generalny ma się znaleźć w nazwie Centrum Olimpijskiego, której patronem jest już Jan Paweł II. To również było obiektem krytyki ze strony części członków zarządu PKOl. Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", to sam prezes Piesiewicz i jego współpracownicy wyszli z tą inicjatywą.
"'Naming rights' to od dłuższego czasu jedno z aktywów eksploatowanych z powodzeniem przez organizacje, które zarządzają przestrzeniami nie tylko sportowymi. W samej tylko Polsce mamy wiele obiektów promujących sponsorów właśnie w ten sposób. Pierwszy z brzegu przykład - PGE Narodowy (z patronem Kazimierzem Górskim), ale też wiele, wiele innych. Szukając nowych pól eksploatacji marketingowej, naturalnym stało się, by w rozmowach z partnerami taki instrument promocji proponować" - takie wytłumaczenie mamy od PKOl.
Redwan nie ma litości i negatywnie ocenia ten pomysł. Z kilku powodów. - Pierwsza sprawa w zakresie "naming rights" - pewne rzeczy są święte. Czy wyobrażamy sobie np. nazwę Orlen Konkurs Chopinowski? Centrum Olimpijskie ma też już patrona. Obowiązuje także zasada, iż nie dodaje się sponsora do nazwy obiektu, która jest już ugruntowana. Kolejna kwestia dotyczy specyfiki języka polskiego - fleksji. Inny człon można dodać tylko do nazwy budynku sportowego, która ma w składzie słowo "arena". W innym przypadku jest to absolutnie bezsensowne - wylicza.



Pomysł PKOl określa on jako tragikomiczny. Według niego znacznie lepiej byłoby zaproponować umieszczenie nazwy sponsora zaraz przy wejściu, na ladach i w innych widocznych miejscach.
- Wszystko, byle nie dodawać jej do nazwy. Wyszło nielogicznie, niewłaściwie, śmiesznie. Pamiętajmy też, iż w Centrum Olimpijskim odbywa się wiele ważnych uroczystości i pojawiają się tam znane osoby. A na budynku będzie rzucająca się w oczy nazwa sponsora, który ma w tej chwili - tak jak PKOl - wizerunkowy problem. Druga sprawa, iż zobaczą ją wszyscy mijający choćby Centrum Olimpijskie i jeżeli dotychczas nie słyszeli o zondacrypto, to sprawdzą w internecie, o co chodzi. A przeczytają wtedy o tych różnych niejasnościach - przekonuje ekspert ds. marketingu sportowego.
I dodaje, iż marketing olimpijski jest ogółem bardzo trudny. - Ekspozycja jest bardzo mała. Nie można się pokazać choćby na strojach sportowców podczas igrzysk. Dlatego głównie chodzi o kwestie wizerunkowe, a w tym przypadku są one problemem - podkreśla.
"Nie mamy nic do ukrycia". Kryptowaluty jak bukmacherka?
Gdy pytam Krala o ocenę wpływu ogłoszenia umowy z PKOl na postrzeganie zondacrypto, to stwierdza, iż efekt jest bardzo pozytywny.



- Ta kooperacja pomogła nam dotrzeć do nowych odbiorców, zbudować większe zaufanie i pokazać, iż kryptowaluty mogą iść w parze z takimi wartościami, jak fair play, zaufanie i transparentność. Tak, mówię o transparentności, mimo iż niektórzy zarzucają nam jej brak. My nic nie mamy do ukrycia. Blockchain też jest przejrzysty. Wszystko na nim będzie widoczne. Każda złotówka czy token przekazane na rzecz PKOl lub olimpijczyków. Każdy będzie mógł sprawdzić, co i gdzie przekazano - przekonuje.
I dodaje, iż wiele klubów czy federacji sportowych współpracuje już na dużą skalę z przedstawicielami świata kryptowalut. Przyznaje, iż w Polsce ten proces jest na początkowym etapie, a obecne postrzeganie tego rynku w kraju porównuje do drogi, jaką przeszła kiedyś branża bukmacherska.
- Kilkanaście lat temu budziła ona sporo emocji i wątpliwości, a dziś niemal każda drużyna ekstraklasy ma bukmachera na koszulce. Często na samym froncie koszulki. Myślę, iż z kryptowalutami będzie podobnie. Z czasem staną się one czymś oczywistym i powszechnie akceptowanym. Szczególnie gdy społeczeństwo lepiej zrozumie ich potencjał i zasady działania - podsumowuje prezes zarządu zondacrypto.
Rzeczywiście, firmy bukmacherskie na dobre zadomowiły się w sporcie jako sponsor, choć wydaje się, iż wciąż w niektórych kręgach budzą kontrowersje. Pytanie, czy, kiedy i w jakim stopniu zmieni się postrzeganie branży kryptowalut. Oraz czy kooperacja PKOl - zondacrypto będzie za jakiś czas oceniana prędzej jako podwójne zwycięstwo, czy też jako podwójna przegrana.
Idź do oryginalnego materiału