
Legia Warszawa jesienią gorączkowo szukała wolnego napastnika po kontuzji Jeana-Pierra Nsame. Jednym z nazwisk, które pojawiło się na biurku władz stołecznego klubu, był George Pușcaș. Rumun jednak ostatecznie nie trafił na Łazienkowską, a dziś – po pięciu miesiącach bez klubu – jego sytuacja robi się coraz bardziej niepokojąca.
Legia rozważała transfer. „Patrzyliśmy na Pușcașa”
Pușcaș to piłkarz z CV, które w Ekstraklasie robiłoby wrażenie: Inter Mediolan, Palermo, Reading, Genoa. Do tego 46 meczów w reprezentacji Rumunii oraz udział w ubiegłorocznych Mistrzostwach Europy. Nic więc dziwnego, iż Legia sprawdzała możliwość takiego ruchu.
Z czasem stało się jasne, dlaczego operacja upadła. Michał Żewłakow wyjaśnił kulisy:
- „Patrzyliśmy na Pușcașa, ale to typ podobny do Rajovicia. Chcieliśmy, by ci gracze się uzupełniali. Był pod kontraktem w Turcji, jego oczekiwania były wysokie. Nie był dla nas numerem jeden. Myśleliśmy, czy zejdzie z wymagań i odrobi finansowo to, czego oczekiwał, ale nie był zainteresowany” – powiedział Żewłakow.
W skrócie:
Profil nie pasował, a finansowo temat „nie do zrobienia”.
Nowa oferta… z Serie C
Gdy wydawało się, iż Pușcaș wyląduje w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, rozmowy się rozpadły. Jak podają Sport.ro oraz pianetaserieb.it, teraz pojawiła się nieoczekiwana opcja z Włoch.
Union Brescia – wicelider Serie C – chce zimą mocno wzmocnić skład i wrócić na zaplecze Serie A. Klub ma stabilnego właściciela, który deklaruje gotowość do większych inwestycji. Na liście życzeń znalazł się właśnie George Pușcaș.
Problem? Ten sam co zawsze
Choć Union Brescia ma ambicje, a zawodnik szuka miejsca do gry, pojawiają się dwa klasyczne problemy:
- wymagania finansowe piłkarza,
- trzecia liga włoska nie jest kierunkiem, który pomoże mu wrócić do reprezentacji.
Pușcaș ma 29 lat i wciąż liczy, iż odbuduje formę w mocniejszej lidze. Serie C, mimo iż we Włoszech traktowana poważniej niż odpowiednik w wielu krajach, wciąż nie jest szczeblem, który otwiera drzwi do kadr narodowych.
Co dalej?
Jeśli w najbliższych tygodniach Rumun nie znajdzie klubu, presja będzie rosnąć. Pięć miesięcy przerwy to już poważny problem w kontekście formy, kontraktów i rynku. W pewnym momencie Pușcaș będzie musiał wybrać:
- albo grać niżej za mniejsze pieniądze,
- albo ryzykować kolejną rundę na bezrobociu.

1 godzina temu















