W teorii to miał być łatwy mecz dla Madison Keys. Renata Zarazua wygrywała jedynie turnieje rangi WTA 125, a w Wielkich Szlemach docierała maksymalnie do drugiej rundy. Ale to był słaby, nierówny mecz w wykonaniu Amerykanki.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem
Sensacyjna porażka Keys. Pokaz błędów Amerykanki
Od samego początku Keys nie była w stanie wyrobić sobie wyraźnej przewagi. Nie mogła znaleźć odpowiedniego rytmu. Zarazua deptała jej po piętach, grała fizyczny, agresywny tenis. W trzecim gemie pierwszego seta Keys przełamała rywalkę, ale zaraz straciła przewagę podania. Nagle zrobiło się 4:2 dla Meksykanki.
Amerykańska tenisistka była zmuszona do ryzykowania w ofensywie. W pierwszej partii taka gra akurat się opłaciła. Zdołała wyrównać, a potem obroniła dwa setbole w 12. gemie. Doprowadziła do tie-breaka, w którym była prawdziwa walka na żyletki. Keys wygrała 12-10, a całego seta 7:6. Zamknęła partię po czwartym setbolu, po drodze broniąc kolejne trzy piłki setowe Meksykanki. Zarazua miała dużo okazji, by odskoczyć, prowadzić w setach, ale nie potrafiła ich wykorzystać. W takich sytuacjach emocje u niej brały górę, dała się ponieść i grała nieczysto.
Wydawało się, iż Keys się rozkręci i wrzuci wyższy bieg. Błyskawicznie wyszła w drugim secie na prowadzenie 3:0. Ale od tego momentu zaczęła grać znacznie gorzej. Prezentowała nierówny, niepewny tenis. Dało się wyczuć, iż udziela się jej trema związana z grą w wielkoszlemowym turnieju przed własną publicznością. Sami kibice byli zaniepokojeni, a choćby w szoku, widząc to, co się dzieje z Keys. Nie byli w stanie jej wesprzeć.
Błędy Amerykanki to była woda na młyn dla Zarazuy, która wygrała pięć gemów z rzędu. Keys w pewnym sensie pomagała jej swoim słabym serwisem. W drugim secie popełniła aż osiem podwójnych błędów serwisowych. Do tego psuła bardzo dużo zagrań forhendowych.
Zobacz też: Trzęsienie ziemi w 94. minucie! Najgorszy debiut gwiazdora Wieczystej
Końcówka seta była wyrównana, znów musiał decydować tie-break. Tutaj wyraźnie lepsza była Zarazua, która wygrała 7-3, całego seta 7:6 i doprowadziła do remisu.
Decydująca partia była wyrównana do siódmego gema. Zarazua grała pewnie w obronie, nie dała Keys żadnej okazji na przełamanie. Ale w ósmym gemie wróciły wcześniejsze problemy amerykańskiej tenisistki. Nie była w stanie przyspieszyć gry i zagrać czystych piłek. Wiele z nich lądowało w siatce. Zarazua przełamała, prowadziła 5:3.
Keys zdołała się zebrać i doprowadzić do remisu 5:5, ale ostatnie dwa gemy były koszmarne w jej wykonaniu. To była seria punktów podarowanych Meksykance.
Renata Zarazua wygrała trzeciego seta 7:5, zamykając mecz po pierwszym meczbolu. Meksykanka odniosła prawdopodobnie największe zwycięstwo w swojej karierze. Drugi raz z rzędu awansowała do drugiej rundy US Open. Aż rozpłakała się ze szczęścia na korcie.
Mecz trwał aż trzy godziny i 13 minut. W tym czasie Madison Keys popełniła aż 89 niewymuszonych błędów i 14 podwójnych błędów serwisowych. Zaskakujące jest też to, iż Zarazua zdobyła tylko osiem punktów po własnych zagraniach kończących.
W drugiej rundzie Zarazua zagra z Francuzką Diane Parry, która pokonała kończącą karierę Petrę Kvitovą 6:1, 6:0.
US Open, pierwsza runda turnieju singlistek:
Madison Keys (USA, WTA 6.) - Renata Zarazua (Meksyk, WTA 82.) 7:6 (10), 6:7 (3), 5:7
Przed Wami najnowszy Magazyn.Sport.pl! Polscy koszykarze zagrają w Katowicach o mistrzostwo Europy. Korespondenci Sport.pl czuwają, a już teraz mamy oryginalny starter pack kibica basketu. Ekskluzywne wywiady, odważne felietony i opinie przeczytasz >> TU