jeżeli mielibyśmy wskazać dwóch piłkarzy Aston Villi, którzy w pierwszych minutach spotkania mieli wyjątkowo ciężkie życie, to wybór byłby prosty. Pierwszym bez wątpienia zostałby Emiliano Martinez, który we Francji jest powszechnie znienawidzoną postacią. W końcu w finale Mundialu w Katarze jego interwencje powstrzymały Kyliana Mbappe i spółkę przed wzniesieniem trofeum.
REKLAMA
Następnie, podczas odbierania Złotej Rękawicy za najlepszego bramkarza turnieju, wykonał obsceniczny gest, przykładając trofeum do... krocza. Swoje zachowanie tym, iż francuscy kibice nieustannie go wygwizdywali. Efekt? W środę na Parc des Princes każdy jego kontakt z piłką wywoływał salwę gwizdów fanów PSG.
Zobacz wideo Jakub Kosecki o byłym piłkarzu Manchesteru United: Źle skończył, mafia go ścigała
Drugim zawodnikiem Unaia Emery'ego, który na boisku przeżywał ciężkie chwile, był Matty Cash. Grę na jego stronie rozpoczął bowiem Khvicha Kvaratskhelia, jednak często zmieniał się stronami z Desire Doue, a dodatkowo do ataków podłączał się też Nuno Mendes. Skutek takiego zamieszania w grze na Polaka był taki, iż ten musiał ratować się faulami i gwałtownie wyłapał żółtą kartkę.
Cóż jednak z tego, iż przez ponad pół godziny pierwszej połowy ekipa Luisa Enrique wyglądała na lepszą drużynę, skoro nijak nie potrafiła przełożyć swojej dominacji na wynik? A Aston Villa, chociaż cierpiała, to wystarczył jej jeden moment nieuwagi w obronie PSG, by wyprowadzić świetną kontrę. I jeden celny strzał na bramkę, by wyjść na prowadzenie.
Wystarczył tylko dobry odbiór piłki przez Johna McGinna, rozegranie by ta znalazła się u Youriego Tielemansa, a następnie wystawienie jej na piąty metr pola karnego do Morgana Rogersa, który strzałem niemalże na pustą bramkę dopełnił formalności. Tym sposobem najbardziej uradowanym kibicem na trybunach Parku Książąt był... książę William, który postanowił obejrzeć spotkanie na żywo.
Uskrzydleni gospodarze! Nastolatek dał sygnał do ataku
euforia brytyjskiego następcy tronu nie trwała jednak długo. Paryżanie niezmiennie dominowali na boisku i już cztery minuty później cieszyli się z bramki na 1:1. Piłkarze gości w gruncie rzeczy realizowali interesujący pomysł na to, by powstrzymać faworytów, który polegał na zmuszaniu ich do oddawania strzałów z dystansu. ale nic nie mogli poradzić na genialne uderzenie 19-letniego Doue, który otrzymał piłkę na lewej stronie, zszedł z nią do środka i z zabójczą precyzją huknął pod poprzeczkę. Martinez mógł tylko bezradnie odprowadzić futbolówkę wzrokiem, a następnie wyjąć ją z siatki.
Na przerwę oba zespoły schodziły więc z remisowym rezultatem. Po niej zaś nie zobaczyliśmy na murawie Casha, który stwarzał zagrożenie złapania drugiej żółtej kartki. Zastąpił go Axel Disasi i choć nasz rodak dawał Emery'emu powody do podjęcia takiej decyzji, to trudno uznać tę roszadę za udaną. W 49 minucie bowiem to między innymi Francuz został okropnie wkręcony w polu karnym przez Kvaratskhelię i prawie wywrócił się o własne nogi. Gruzin z kolei pomknął bliżej bramki Marineza i z całych sił wpakował piłkę strzałem obok lewego słupka.
Trudno było nie odnieść wrażenia, iż ekipa z Birmingham straciła jakikolwiek pomysł na ten mecz. W pierwszych 45 minutach umiejętnie się bronili, ale przy tym potrafili pokazać w ofensywie interesujące kontry. Po zmianie stron te pojedyncze próby wypadu były już nijakie, a sytuacji nie zmieniło choćby wprowadzenie kreatywnego przecież Marco Asensio.
Jednak czy fani PSG mogli być zadowoleni z takiego zwycięstwa? Nie do końca. Paryżanie prezentowali się znacznie lepiej od rywali. Mieli multum szans, by do rewanżu przystąpić z co najmniej dwubramkową przewagą. Chociażby Achraf Hakimi zdołał skierować piłkę do siatki, ale znajdował się na spalonym.
Na szczęście dla nich już w doliczonym czasie gry trzeciego gola strzelił Mendes po - jakżeby inaczej - podłączeniu się na prawą stronę boiska. I trudno takiego rozstrzygnięcia meczu nie traktować, jako sprawiedliwszego. W sumie PSG oddało 29 strzałów, a przez 75% czasu spotkania posiadało piłkę. To była gra w innej lidze.
PSG 3:1 Aston Villa
Strzelcy: Rogers (35'), Doue (39'), Kvaratskhelia (49'), Mendes (92')