Nagle cały stadion zaczął klaskać. Oto co zrobili kibice Jagiellonii w Serbii

3 godzin temu
Zdjęcie: jsew


Gdy piłkarz TSC strzelił Jagiellonii gola niczym Kylian Mbappe w meczu z Polską na mundialu w Katarze, polscy kibice mogli mieć flashbacki z najbardziej pamiętnych eurołomotów w wykonaniu naszych drużyn. Ale mistrz Polski Jagiellonia Białystok był w stanie udowodnić swoją wyższość, a o znakomitym wyniku 3:1 zadecydowały jego największe gwiazdy, w tym aktualny król strzelców Ligi Konferencji. 1/8 finału jest o krok!
Wjeżdżając do Backiej Topoli, niewielkiej miejscowości w północnej Serbii, mija się kilka zniszczonych domów. Na starcie wita nas krajobraz typowego słowiańskiego miasteczka, którego urok wymieszany jest z koniecznością natychmiastowego remontu. Ale to właśnie tu, po pechowej utracie czołowej ósemki na koniec fazy ligowej, los nakazał wybrać się mistrzowi Polski Jagiellonii Białystok w ramach playoffów Ligi Konferencji.

REKLAMA







Zobacz wideo Co z tym Superpucharem Polski? "Robimy z siebie kretynów. Nikt tego nie szanuje"



W losowaniu Jaga miała i tak sporo szczęścia, bo alternatywą dla trzeciej siły Serbii ubiegłego sezonu było norweskie Molde, które do tego czasu mogło spokojnie uporać się z większością kłopotów kadrowych, dręczących je pod koniec ubiegłego roku. Jednak na murawie TSC Areny zespół Adriana Siemieńca przekonał się o tym, co o TSC Backa Topola mówi każdy, który miał z tym klubem styczność. Bo jak zespołowi Jovana Damjanovicia się na to pozwoli, to w piłkę grać potrafi i to na całkiem niezłym poziomie.
To największy postrach polskich klubów w europejskich pucharach. Bramka jak Mbappe w Katarze
Co może zaskakiwać, to fakt, iż jeszcze przed minięciem Nowego Sadu, na jednej z głównych serbskich autostrad większość drogowskazów informuje, jak daleko i w którym kierunku należy jechać do Backiej Topoli. A przecież mowa o małej miejscowości, w której mieszka zaledwie 15 tysięcy osób. Ale może to dlatego, iż to właśnie tu mieści się jedyny wiosenny reprezentant serbskiej piłki w europejskich pucharach. Ci wielcy zdążyli już odpaść - Crvena Zvezda w fazie ligowej Ligi Mistrzów, Partizan jeszcze w letnich eliminacjach. I jedynie ta TSC Backa Topola wślizgnęła się w ostatniej kolejce do fazy playoff Ligi Konferencji, ogrywając u siebie armeński Noah Erywań 4:3.
Serbski jedynak potrafił postraszyć "Żółto-Czerwonych", bo pierwsze pół godziny było pod dyktando gospodarzy. Zdołali oni to również przypieczętować golem. W 28. minucie Kongijczyk Prestige Mboungou w kontrataku TSC strzelił gola niczym Kylian Mbappe Polakom w Katarze. Zejście na lewą nogę, uderzenie zza pola karnego niemalże w samo okienko i w Serbii zapachniało sensacją, bo to mistrz Polski był uważany za zdecydowanego faworyta tej rywalizacji.



Na szczęście, TSC potwierdziło także inną rzecz - iż w trakcie takiego meczu często jest samo dla siebie najgroźniejszym przeciwnikiem. Już trzy minuty później fatalne zachowanie Milana Radina wykorzystał niezawodny Jesus Imaz i było 1:1, co wprowadziło mnóstwo spokoju w szeregach "Żółto-Czerwonych" na dalszą część spotkania.



Kibice Jagiellonii zaczęli śpiewać, stadion bił im brawo. Polityki nie zabrakło
Choć dotrzeć do Backiej Topoli wcale nie jest tak łatwo, kibice Jagiellonii nie zamierzali tego wyjazdu odpuścić. Na sektorze gości TSC Arena zjawili się w komplecie około 300 osób, zagłuszając swym dopingiem niewielki młyn po stronie gospodarzy.
Nie zabrakło też polityki. Gdy kibice Jagi krzyknęli "Ria, ria, Hungaria", odnosząc się do dużych wpływów węgierskich w tej części Serbii, młyn gospodarzy odpowiedział tym samym, co też nie do końca się podobało fanom z pozostałych sektorów.
Ale nie zmienia to faktu, iż klub TSC Backa Topola to kolejny pokaz "siły" węgierskiej w regionie. Sponsorem głównym klubu jest węgierski gigant paliwowy MOL, a przepiękny, choć niewielki stadion na 4,5 tys. miejsc wybudował w Backiej Topoli węgierski rząd, przeznaczając na to 15 milionów euro. Podobne inwestycje Węgrów można spotkać też w innych sąsiednich im państwach - w Chorwacji (NK Osijek), Słowacji (DAC Dunajska Streda) czy Rumunii (Sepsi). Pisaliśmy o tym we wrześniu przy okazji meczu Chorwacja - Polska, rozegranym w Osijeku.



Jednogłośną aprobatą kibice gospodarzy przyjęli za to przyśpiewkę o tym, iż "Kosowo jest serbskie". Wtedy to na całym stadionie pojawiły się brawa, a niektórzy choćby podłączali się do śpiewania.






Jagiellonia ma króla strzelców. Losy dwumeczu przesądzone?
O ile do gola na 1:1 Jagiellonia Białystok miała w Backiej Topoli, to po trafieniu Imaza coraz bardziej dochodziła do głosu. Szczególnie w drugiej połowie, gdy jedynie ona stwarzała sobie dogodne sytuacje strzeleckie, które jednak marnowała koncertowo.
Ale przyszło ostatnie dziesięć minut, gdy zespół z Białegostoku wreszcie się przełamał. Wszystko za sprawą najlepszego strzelca rozgrywek Ligi Konferencji - Afimico Pululu. Francuz w 81. minucie zebrał drugą piłkę wybitą przez jednego z obrońców i precyzyjnym uderzeniem z dystansu zaskoczył bramkarza rywali Veljko Ivicia. To szósty gol Pululu w Lidze Konferencji i wraz z Marciem Guiu z Chelsea prowadzi on w klasyfikacji strzelców.



Bohaterem Jagiellonii w tym meczu okazał się jednak Jesus Imaz, bo to jego spryt i doświadczenie przyniosły aż dwa trafienia dla mistrza Polski, w tym to w samej końcówce na 3:1, które praktycznie przesądza o losach dwumeczu. Bo tylko kataklizm w Białymstoku za tydzień mógłby zabrać Jadze awans do 1/8 finału, gdzie zagrałaby ona albo z Legią Warszawa, albo z belgijskim Cercle Brugge.
Idź do oryginalnego materiału