Nagła śmierć legendy poruszyła Polskę. Wstrząsające wyznanie: "Gdyby został, to by żył"

6 godzin temu
Klan Smolarków odegrał wielką rolę w historii polskiej piłki. Ojciec Włodzimierz zajął trzecie miejsce na mistrzostwach świata, syn Euzebiusz wprowadził reprezentację na pierwsze Euro. Po latach Ebi wspomina życie w domu ze słynnym piłkarzem, wpływ ojca na rozwój kariery, reakcje wybitnego reprezentanta Polski na wybitne mecze jego syna i swoje odczucia po przedwczesnej śmierci legendarnego piłkarza.
Euzebiusz Smolarek przez długi czas nie rozumiał sławy swojego ojca. Kiedy Włodzimierz odnosił swój największy reprezentacyjny sukces, Ebi miał zaledwie półtora roku. "Wyjechał, jakiś czas go nie było, wrócił w meksykańskim sombrero na głowie i z pucharem za zdobytą bramkę. Dla nas był po prostu ojcem. A iż był wielkim piłkarzem? No to dopiero przyszło wiele lat później" - czytamy we fragmencie książki "Mistrzowie pokoleń", opublikowanym na stronie internetowej Przeglądu Sportowego.

REKLAMA







Zobacz wideo Krychowiak w takiej lidze jeszcze nie grał. "Wiesz, co zrobiłeś?"



O początkach kariery Euzebiusz opowiada tymi słowami: "Musiałem się przebijać, udowadniać. Ile to razy słyszałem, iż nie grałbym, gdybym nie nazywał się Smolarek. Wtedy mówiłem, iż tata nie trzyma mnie za rękę na boisku". Na początku swojej kariery wielokrotnie słyszał od trenerów, iż nie zostanie profesjonalnym piłkarzem. Kiedy dalsze treningi odradzał mu koordynator akademii Feyenoordu, Arno Pijpers, Ebi odparł tylko "Możesz mówić, co chcesz, ale ja będę piłkarzem".
Łzy po Kazachstanie
Ten sam Arno Pijpers był selekcjonerem reprezentacji Kazachstanu w meczu z Polską, w którym Smolarek junior zdobył swojego pierwszego hat-tricka w biało-czerwonych barwach. Bramki te Euzebiusz zadedykował właśnie trenerowi rywali. Mecz ten był też bardzo istotny dla Włodzimierza Smolarka: "Ojciec nie mówił za dużo, był raczej wstrzemięźliwy w ocenach. Nie chwalił nas za bardzo. Potem burmistrz Uniejowa opowiadał, iż oglądali razem mecz z Kazachstanem, gdy strzeliłem trzy bramki. Mówił, iż ojciec był ze mnie bardzo dumny, płakał" - opowiadał syn.


Kiedy Włodzimierz Smolarek zmarł, Euzebiusz był piłkarzem ADO Deen Haag: "Nic na to nie wskazywało, nie chorował. Kompletnie nie byliśmy na to przygotowani, to było tak dziwne… Mieszkaliśmy wtedy w Holandii, ja byłem na treningu. Trener mi powiedział, iż mówili w mediach, iż tata nie żyje. Potem się okazało, iż miałem kilka nieodebranych połączeń od Mariusza [brata Euzebiusza - przyp. red.]… Tata miał iść normalnie do pracy rano i nie wstał z łóżka. Szok"
"Nic nie robił. Dlatego zmarł"
Zdaniem Jana de Zeeuwa, przyjaciela rodziny, a zawodowo - byłego dyrektora reprezentacji Polski, Włodzimierza Smolarka do grobu wpędziła praca - a dokładniej, brak zajęcia - w PZPN-ie: "Gdyby został w Feyenoordzie, toby żył. On pracował tu od rana do wieczora, kochał tę pracę, zawsze był uśmiechnięty, to człowiek futbolu, analizował mecze, gadał o tym. Przekonali go, żeby przeszedł do PZPN, żeby wprowadził system szkolenia. Ale na miejscu okazało się, iż adekwatnie nie ma dla niego zajęcia. Trzy dni przed śmiercią rozmawialiśmy i on mówi: "Jeżdżę o 7 do pracy, zaczynam o 10 od kawy… z koniakiem. Pokręcę się trochę, otworzę szufladę, zamknę szufladę i do domu". Zarabiał pieniądze, ale nic nie robił. Wpadł w depresję. Dlatego zmarł".



Włodzimierz Smolarek to jedna z największych legend Widzewa Łódź. Napastnik był 60-krotnym reprezentantem Polski. Wystąpił na dwóch turniejach o mistrzostwo świata - w 1982 roku w Hiszpanii zdobył brązowy medal. Zmarł w 2012 roku. Jego syn, Euzebiusz, w kadrze zagrał 47 razy. Jego bramki zdobyte z Portugalią oraz Belgią przesądziły o pierwszym w historii polskiej piłki awansie na mistrzostwa Europy.
Idź do oryginalnego materiału