Dariusz Michalczewski to jeden z pięciu polskich pięściarzy, którzy kiedykolwiek zdobyli mistrzostwo świata w boksie. Gdańszczanin panował w federacjach WBO, WBA, IBF w kategorii półciężkiej oraz w WBO w kategorii junior ciężkiej. Niewątpliwie jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym w historii polskim zawodnikiem. Łącznie stoczył 50 walk, z czego aż 48 wygrał.
REKLAMA
Zobacz wideo Wstrząsające fakty z życia Artura Szpilki. "Nie zapomnę tego"
Boks uratował życie Michalczewskiemu. "Nadawałem się do psychologa"
Michalczewski ma za sobą bardzo trudne dzieciństwo. W bardzo młodym wieku stracił ojca. Były pięściarz nie był przygotowany na śmierć bliskiej mu osoby i bardzo to przeżył. W wywiadzie z Interią otworzył się na ten temat i wprost powiedział, iż boks uratował mu życie.
- Boks uratował mi życie, bo wtedy nie było psychologów, a ja po śmierci ojca myślę, iż nadawałem się do psychologa. Nikt nie jest przygotowany na śmierć bliskiej osoby, ojca albo matki. Mój tata przez siedem lat chorował, raz był w szpitalu, raz w domu, cierpiał, męczył się, więc wiedziałem, iż nie jest zdrowy, ale ten szok, który przeżyłem, jak odszedł, był dla mnie jednak wielki. I dlatego nie tylko boks, ale sport w ogóle, był dla mnie lekarstwem - powiedział. Następnie dodał, iż w pewien sposób ojca zastąpili mu trenerzy.
- To nie byli dyplomowani pedagodzy, nie mieli kierunkowego wykształcenia, ale byli naturalnie uformowani przez życie. Uczyli nas kultury, pokory, szacunku, respektu. Używania słów "dzień dobry, dziękuję, przepraszam". Jak wchodząc na trening nie powiedziałeś trenerowi "dzień dobry", to tak dostałeś na wątrobę, iż to był już ostatni raz, kiedy się nie przywitałeś - dodał.
Michalczewski zakończył karierę w 2005 roku. w tej chwili mieszka w Gdańsku i działa charytatywnie, prowadząc między innymi Fundację Równe Szanse.