Zawodniczka Vectry Włocławek, wielka fanka swojego kota i Taylor Swift od zawsze była postrzegana jako biegający talent. Wszyscy fani lekkiej atletyki czekali na to, kiedy rozłoży skrzydła i pokaże na co ją stać. W 2022 roku postanowiła zmienić środowisko i wyleciała na stypendium do Oregonu w Stanach Zjednoczonych. Tam odnalazła siebie i wkroczyła na odpowiednie tory, aby w 2024 roku wrócić do kraju i zadziwić wszystkich swoją fenomenalną formą. Zaczęła od 4:01, zdobyła złoto Mistrzostw Polski, postawiła mocną stopę w finale Igrzysk Olimpijskich w Paryżu i sezon życia zakończyła na 3:59. Na 1500 m oczywiście.
Zapraszam Cię do rozmowy z Klaudią Kazimierską, biegaczką średniodystansową, która zaraża amerykańskim luzem.
Joanna Józwik: Sezon 2024 był dla Ciebie życiowy, wymarzony, jednak obserwując Twoje Social Media zastanawiam się, co zrobiło na Tobie największe wrażenie: zobaczenie na żywo Taylor Swift czy znicza olimpijskiego?
Klaudia Kazimierska: Haha! Myślę, iż żadne z wymienionych! Największe wrażenie zrobił na mnie pełny kibiców stadion olimpijski. No, ale Taylor Swift również. Zawsze o tym marzyłam. Historia jest taka, iż kupiłam rok przed igrzyskami bilety na koncert w Warszawie (który odbył się w czasie trwania IO w Paryżu). Jak je kupiłam, powiedziałam sobie – a co jeżeli pojadę na igrzyska? Może kupię jeszcze na inny, w innym miejscu. Kupiłam więc kolejne bilety na koncert w innym terminie, w Londynie. Gdy dowiedziałam się, iż jadę na igrzyska, sprzedałam te warszawskie w ostatniej chwili.
Czekał Cię najważniejszy start w życiu, w końcu to debiut na igrzyskach olimpijskich!
Debiut w światowej stawce! Ja wcześniej nie startowałam na mistrzostwach Europy seniorów, ani na niczym takim. Tym bardziej na mistrzostwach świata nie startowałam, więc to była dla mnie taka pierwsza styczność ze światową czołówką. Jak byłam młodsza, nie startowałam na żadnych mistrzostwach świata juniorów ani na podobnych imprezach, więc to było tak wielkie przeżycie i żeby od razu na igrzyska?! No, to było sporo dla mojej psychiki i też fizycznie dużo mnie to kosztowało.
A co poczułaś, gdy wyszłaś na eliminacje? Pierwszy start na stadionie olimpijskim w Paryżu, przed Tobą światowa czołówka, trybuny pełne kibiców…
Miałam straszną ekscytację! Wszyscy się mnie pytają, jak bardzo się stresowałam, a ja mówię – ja się w ogóle nie stresowałam! Byłam tak podekscytowana tym startem i tak się cieszyłam każdą chwilą, iż jak wychodziłam na stadion olimpijski, to tylko sobie powtarzałam – bądź poważna, nie śmiej się! Po prostu miałam ochotę się uśmiechać cały czas i się cieszyć. 70 tysięcy ludzi, no to jest niecodzienna sytuacja. Zwłaszcza kiedy nie startowałam na takich dużych stadionach nigdy, a co dopiero przy pełnych trybunach. Idąc na start nie czułam żadnej presji. Bardziej miałam takie poczucie, iż wszystko, co tam zrobię, jest tylko na moją korzyść i nic nie mogę stracić, bo myślę, iż nikt nie oczekiwał ode mnie w ogóle, iż ja pojadę na igrzyska.
Tu się z Tobą nie zgodzę, ponieważ po świetnym początku sezonu, w którym pobiegłaś rewelacyjny wynik (4:01,89) czy po zdobyciu złota na Mistrzostwach Polski, były oczekiwania wobec ciebie i Twojego startu właśnie na igrzyskach.
Tak, rzeczywiście. Oczekiwania pojawiły się, gdy pobiegłam to 4:01 w czerwcu, ale wcześniej gdy biegałam 4:06 – 4:08 przez kilka miesięcy, to modliłam się, żeby awansować na igrzyska z rankingu. Dopiero, gdy pobiegłam to 4:01, to gdzieś zaczęły się myśli, iż może na te igrzyska pojadę zrobić coś więcej, niż tylko jeden bieg kwalifikacyjny! W 2023 roku, kiedy z rankingu prawie dostałam na Mistrzostwa Świata w Budapeszcie powiedziałam, iż nie chcę jechać tylko po to, aby na nich być, tylko jeżeli już jadę na mistrzostwa świata, to chcę tam rywalizować. Myślę, iż to było dobre podejście. Dzięki temu na igrzyska przygotowałam się rewelacyjnie i pokazałam, iż mogę rywalizować na najwyższym poziomie, bo w pierwszym starcie na największej, sportowej imprezie świata weszłam do finału.
No i moja Droga, 4:00.21, wejście do finału Igrzysk Olimpijskich. Pamiętasz ten dzień?
Myślę, iż to był najlepszy dzień w ogóle w całej mojej karierze. Wbrew pozorom to nie finał olimpijski, tylko ten półfinał, bo miałam wrażenie, iż nie musiałam tego awansu wydrzeć, nie wiadomo w jaki sposób, iż nie dostałam się rzutem na taśmę, iż nie byłam też ostatnią wchodzącą do finału. Ja po prostu wybiegałam sobie ten finał i to było dla mnie tak ogromne przeżycie, iż ja wypracowałam to sobie, a nie jakimś fartem tam weszłam. Wiedziałam też, iż jestem przygotowana na bieganie poniżej czterech minut w tamtym momencie i okej, finał olimpijski był moim trzecim biegiem i wiem, iż był niedosyt, iż nie pobiegłam poniżej czterech minut w finale, ale to był dla mnie trzeci bieg w ciągu pięciu dni i pobiegłam kolejny raz cztery minuty i dopiero później, dwa tygodnie później, połamałam dosłownie o centymetry te cztery minuty. Trener Król przed moim biegiem eliminacyjnym w Paryżu gdy szłam do call roomu, szepnął mi do ucha, iż ty wiesz, iż będziesz w finale. I ja tak sobie pomyślałam – w sumie to wiem to.
Rozmawiałyśmy po Mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, po Twoim zdobyciu złota i zapytałam Cię, czy czujesz się gwiazdą, a Ty powiedziałaś wtedy, iż o ile będziesz w finale igrzysk olimpijskich, to będzie można Cię nazwać gwiazdeczką, jeszcze nie gwiazdą. Czy zatem czujesz się gwiazdeczką?
Haha! Nie, w ogóle nie. Ja mam wrażenie, iż do mnie jeszcze trochę nie dociera, co ja zrobiłam. Tutaj często w Stanach Zjednoczonych powtarzają mi, iż jestem finalistką olimpijską, a ja myślę – no i co z tego? Ja jestem tą samą osobą i myślę, iż właśnie kilka się zmieniło w moim życiu od tamtego czasu.
Fajne w tym wszystkim jest to, iż ja nie zmieniłam się jako koleżanka z drużyny czy jako zawodniczka. Jestem cały czas tą samą osobą i może gdzieś ktoś mnie może nazywać, iż jestem jakąś nie wiem, gwiazdeczką albo wschodzącą gwiazdą, ale ja się tak nie czuję. Mam wrażenie, iż jeszcze bardziej przy ziemi jestem z tym wszystkim.
Przestudiowałam Twój progres na 1500 m i z tego co widzę, w 2020 roku Twój rekord życiowy na 1500m wynosił 4:07, w następnych latach biegałaś 4:08, w zeszłym roku również. Co sprawiło, iż zrobiłaś tak duży progres i w 2024 pobiegłaś 3:59? Nowe bodźce treningowe?
Myślę, iż dużą część odegrała systematyczność i to, iż od 2020, chociaż miałam gorsze i lepsze wyniki, to cały czas trenowałam. Nie miałam żadnych kontuzji, nic mi nie stawało na przeszkodzie. Myślę, iż najważniejsze jest to, iż wyjechałam w 2022 do Stanów i mój trening bardzo mocno się zmienił. Dwa lata systematycznego, innego treningu zaprocentowało.
Co zatem zmieniłaś w swoim treningu?
Oh! Jest tu dużo do opowiadania!
A ja chętnie posłucham!
Zmienił mi się kilometraż. Myślę, iż mój trening jest choćby lżejszy od tego w Polsce, bo nie jeżdżę na obozy, tylko trenuję raz dziennie. Swoją drogą myślę, iż jest to ogromny szok dla wielu ludzi, iż ja trenuję raz dziennie! Nie mam czasu w dwa treningi w tym bardzo napiętym grafiku studenta-sportowca tutaj. Różnica jest taka, iż wykonuję całą robotę na tym jednym treningu. Jest to spora zmiana, iż nie ma rozbicia na dwie jednostki w ciągu dnia.
Potrafię skończyć swój trening wytrzymałościowy czy tempowy i mam już 15 kilometrów w nogach, gdzie w Polsce robiłam 10 i po południu 8 km. Jest dużo wytrzymałości w trzecim zakresie, gdzie w Polsce powiedziałabym, iż robiłam ją na niskim zakwaszeniu w drugim zakresie, a tutaj jest tak, iż jak już zaczynam biegać taki bieg ciągły, np. 8 kilometrów, to nie są to prędkości 3:50 na kilometr, tylko 3:20 – 3:30/km. To wchodzi w płuca, ale jednak jest taki trzeci zakres, choćby trochę szybciej, taki trening tempowy. W Polsce takich treningów w ogóle nie robiłam.
Długie rozbieganie często nie jest luźnym rozbieganiem z nogi na nogę, tylko mocnym treningiem. To jest jeden z akcentów w tygodniu, czyli np. zmienny bieg mila na milę, czyli mila w tempie 4:30/km, a następnie mile w tempie 3:40/km. Tak sobie zmieniam i w końcu średnio tempo całego rozbiegania wychodzi mi około 4:00/km.
Biorąc pod uwagę treningi typowo startowe, potrafię przebiec na treningu np. 2 x 800 m w tempie 2:08 – 2:07, gdzie w Polsce to w ogóle było nie do pomyślenia, żebym taki trening zrobiła. Wiadomo, iż jest to też kwestia bycia silniejszym, wytrenowanym. Mam jednak wrażenie, iż w polskiej szkole nie robi się takich treningów.
Dzięki temu, iż przebiegam takie dwie osiemsetki na treningu z przerwą np. 4 minut, to myślę – kurczę, dam radę przebiec na zawodach dwie pod rząd, gdy dojdzie rywalizacja i adrenalina. Taki przedstartowy trening bardzo dobrze przygotowuje mentalnie do startu i faktycznie, idę na start i wiem, iż jestem gotowa, bo zrobiłam taką robotę.
Jak wygląda Twój treningowy tydzień?
W poniedziałek jest luźne rozbieganie z rytmami, np. 5 x 50 m sprint. Wszystko w butach.
Następnie we wtorek jest zwykle trening szybkościowy, czyli np. 10 x 400 m na przerwie 100 lub 200 m w truchcie. Zmienny bieg, taki bardziej szybkościowy. Mam tu na myśli oczywiście trening zimowy, to, jak teraz trenujemy. W środę znowu tylko luźne rozbieganie. Czwartek luźne rozbieganie z rytmami. Zawsze dzień przed mocnym treningiem jest rozbieganie z rytmami. W piątek jest trening wytrzymałościowy, czyli np. powtórzenia mili powiedzmy pięć, sześć razy, cztery razy dwa kilometry lub trzy razy dwie mile. Sobota jest czasem na trening zastępczy, luźne rozbieganie bądź jest dniem wolnym od treningu. W niedzielę mam długie rozbieganie i adekwatnie każdy tydzień wygląda tak samo.
W ramach otrzymania stypendium musisz się wywiązać z obowiązków wobec uczelni i klubu, czyli startować na zawodach NCAA, czy przełajach. Jak to się ma do przygotowań do zawodów typu Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Świata czy właśnie igrzyska?
Myślę, iż w moim przypadku starty stały się dużą częścią treningu. Musiałam się nauczyć, iż kiedy startuję w kwietniu, maju dla uczelni, to nie będę w najwyższej formie, bo muszę przecież kiedyś trenować. Starty mam zwykle co drugi tydzień, nie tak jak w Europie, gdzie startuje się np. przez dwa tygodnie, co drugi, trzeci dzień, jeździ się po tych różnych miejscach, tylko jadę na zawody co dwa tygodnie i często w ciągu tego jednego weekendu wystartuję dwa, trzy razy.
Myślę, iż to dobry system, ponieważ przygotowuje mnie do biegania na imprezach mistrzowskich, kiedy tej regeneracji między startami jest mało. To dużo mnie nauczyło. I też samo to, iż mam dużo różnych eliminacji, trzeba się dostać do finałów na różnych mistrzostwach regionalnych itd. Jest trudno pogodzić to ze startami w Polsce, dlatego w czerwcu tamtego roku postawiłam wszystko na jedną kartę. Wydaje mi się, iż jest to do pogodzenia, tylko nie wszyscy trenerzy w Stanach są na to przygotowani i nie wszyscy trenerzy pracują z zawodnikami zagranicznymi. Wiele uczelni nie ma z tym doświadczenia i po prostu każą zawodnikowi startować w zawodach NCAA, nie patrząc na długofalowość tej współpracy.
Moja trenerka ma doświadczenie z zawodnikami międzynarodowymi, ma doświadczenie jako zawodniczka startująca w NCAA, a później startująca na igrzyskach. Sama pojechała na igrzyska pierwszy raz, gdy była jeszcze w NCAA, więc ma doświadczenie w takim przygotowaniu. Więc jest to kwestia dostosowania treningu i na pewno nie jest to łatwe w dużej grupie. Mamy teraz 25 dziewczyn w grupie, w której biegają biegi długie i średnie.
Wow! To na prawdę dużo!
Tak, to jest bardzo dużo! Wiele jednak osób przestaje trenować po zakończeniu studiów w Stanach, bo są po prostu zmęczeni. Ponadto nie jest łatwo się wybić na rynku amerykańskim, na którym jest mnóstwo zawodników na najwyższym poziomie. Ja jestem zawodniczką z Polski i w naszym kraju mam dużo mniejszą rywalizację niż Amerykanie w Stanach. Dla mnie ta droga do profesjonalnego sportu jest prostsza niż dla amerykańskich zawodników.
Wydaje mi się, iż w 2025 roku kończysz studia. Co dalej?
Kończę studia licencjackie z matematyki i raczej przejdę na profesjonalne uprawianie sportu. Prawdopodobnie mam możliwość powrotu na studia magisterskie tutaj w Stanach, ale nie wiem, czy wykorzystam tę opcję.
Klaudia, a czym adekwatnie różni się profesjonalne uprawianie sportu od tego, który teraz uprawiasz?
Wszyscy zawodnicy NCAA są amatorami. My nie możemy zarabiać z biegania, choćby jeżeli startuję w jakichś zawodach międzynarodowych, choćby w Polsce. Jedyna możliwość, aby móc zaakceptować nagrodę pieniężną jest wtedy, gdy udowodnisz, iż koszty, które poniosłaś w związku z tymi zawodami na przygotowania, na podróże itd., wyniosły cię więcej lub tyle samo, ile możesz wygrać. Byłam zatem w stanie zaakceptować jakieś swoje nagrody, bo latałam między Europą a Stanami ciągle, więc gdzieś mi te koszty się wyrównały, ale generalnie nie możesz zarabiać z biegania, kiedy jesteś w NCAA. Teoretycznie jesteśmy amatorami startującymi w NCAA, a profesjonaliści no to wiadomo, mają kontrakty, zarabiają na zawodach itd.
Zaraz, ale przecież podpisałaś kontrakt z Nike. Wyjaśnij, co oznacza NIL contract (name, image i likeness)?
W sumie to taki kontrakt dla dzieci. Generalnie chyba od 2021 NCAA zaczęło trochę luzować reguły odnośnie kontraktów, ponieważ zawodnicy w koszykówce czy w futbolu amerykańskim zaczęli się buntować przez to, iż ich wizerunek jest wykorzystywany, a oni nie mają z tego żadnego zysku. W związku z tym NCAA zaczęło luzować reguły odnośnie zarabiania pieniędzy, czyli można podpisać właśnie tzw. NIL contract, który ja podpisałam z Nike, czyli w jakiś sposób marka wspiera mnie finansowo, pod względem też sprzętu sportowego oraz jest też większa możliwość na przedłużenie tego kontraktu, gdy skończę studia.
Czyli to jest taka trochę rezerwacja ciebie?
Troszkę tak, jednak nie wszyscy zawodnicy zostają z markami, z którymi podpisują kontrakty na studiach, no bo to też jest jakby część tego biznesu i gdzieś potem są negocjacje, wiadomo jak to działa. Większość ludzi zostaje, no bo to też dużo ułatwia.
Czyli nie masz jeszcze planów, aby wrócić do Polski?
Raczej nie. Myślę, iż póki trenuję, będę chciała zostać tutaj. Bardzo lubię system pracowania w grupie, całego zespołu. Wiadomo, po studiach nie ma aż tak dużej drużyny, ale i tak sport, lekka w Stanach funkcjonuje jako sport drużynowy i ludzie mają drużyny profesjonalne i raczej nad tym się teraz rozglądam tutaj w Stanach, aniżeli powrotem do Polski.
No dobrze, delikatna łezka w oku mi się pojawiła, ale rozumiem, iż wybierasz dla siebie dużo lepszą opcję. Wyprowadź mnie z błędu, o ile tak nie było i nie jest, ale mam wrażenie, iż przed wylotem byłaś cicha i zamknięta, a po wyjeździe do Stanów jesteś dużo bardziej wesoła i otwarta do ludzi. Widać po Tobie dużo większą pewność siebie!
To prawda. Myślę, iż pobyt tutaj dużo mnie nauczył, takiej właśnie otwartości, bo ludzie są tutaj otwarci. Często mówią, iż to jest fałszywe, iż może to nie jest do końca szczere w tym wszystkim, ale według mnie ludzie, którym ja się otaczam, są bardzo szczerzy i są bardzo otwarci i ciepli. Ja tego od nich trochę przejęłam i wydaje mi się, iż jak przylatuję do Polski, to nie przełącza mi się ten włącznik na taką trochę polską, słowiańską mentalność, tylko cały czas trzymam się w tym moim amerykańskim luzie i próbuję to przenieść na polski grunt, bo nie musimy się tak wszystkim przejmować. Nie tylko w bieganiu, ale też w życiu!
To prawda! Zarażaj tym luzem i uśmiechem na twarzy. Czy zdążysz na zajęcia? Zagadałyśmy się!
Zdążę do szkoły, bez problemu!
Dziękuję Ci za wspaniałą rozmowę! Do zobaczenia w kolejnym sezonie. Trzymam za Ciebie mocno kciuki!
Dzięki!
Rozmowę przeprowadziła Joanna Jóźwik.