Na ten powrót czekała cała Polska. Wszystko na oczach Grbicia

2 godzin temu
- Trochę się wzruszyłem, bo bardzo mi tego brakowało - przyznaje Aleksander Śliwka, komentując to, jak kibice Bogdanki LUK zareagowali na jego pojawienie się w barwach Halkbanku Ankara w meczu Ligi Mistrzów. Siatkarz reprezentacji Polski spędził na parkiecie w Lublinie zaledwie dwie minuty. Ale i to docenia, bo kilka miesięcy temu musiał się od nowa uczyć chodzić.
Podczas tegorocznego sezonu kadrowego Nikola Grbić kilkakrotnie powtarzał, iż ma nadzieję, iż reprezentacja Polski wyczerpała limit pecha pod kątem kłopotów zdrowotnych. Jego drużyna do końca przyjmowała jednak kolejne takie ciosy. Jednym z mocniejszych była kontuzja stopy Aleksandra Śliwki na jednym z lipcowych treningów. We wtorkowy wieczór szkoleniowiec Biało-Czerwonych zza bandy reklamowej oglądał powrót do gry tego siatkarza. Ale obaj doskonale zdają sobie sprawę, iż to jeszcze nie koniec testu cierpliwości dla przyjmującego i jego nowego klubu.


REKLAMA


Zobacz wideo Piotr Nowakowski wrócił do gry w siatkówkę. Zadebiutował na boisku w meczu z mistrzem Polski


Wyjątkowa chwila dla Śliwki. "Trochę się wzruszyłem". Trener rywali mistrzów Polski zaskoczył
Kibice Bogdanki LUK przez cały mecz nieustannie dopingowali swoich ulubieńców, którzy spotkaniem z Halkbankiem zadebiutowali w Lidze Mistrzów. Mieli powody do zadowolenia, bo gospodarze rozbili rywali z Ankary 3:0. Ale w pewnym momencie zareagowali euforią na widok tego, co się działo po drugiej stronie siatki. To wtedy przy linii bocznej pojawił się Śliwka. Nie chodziło tylko o to, iż utytułowany Polak miał się właśnie zaprezentować rodakom. Przede wszystkim chodziło o to, iż był to jego pierwszy występ w meczu od prawie pięciu miesięcy.
- Jak wchodziłem, to słyszałem, iż trochę głośniej się zrobiło. Po meczu też kibice z Lublina skandowali moje imię. Wręcz trochę się wzruszyłem, bo bardzo mi tego brakowało. Bardzo doceniam ten gest. Kibice w Lublinie tworzą kapitalną atmosferę. Chłopaki z mojej drużyny byli pod jej wielkim wrażeniem. Ogólnie są pod wrażeniem atmosfery na meczach siatkówki w Polsce, ale w Lublinie była teraz kapitalna - ocenia Śliwka z rozmowie z grupką dziennikarzy.


Feralnej kontuzji stopy doznał w połowie lipca, tuż przed turniejem Ligi Narodów w Gdańsku. We wtorek pojawił się na parkiecie w drugim secie, przy wyniku 12:23 i przebywał na nim do końca tej partii. Trzecią odsłonę oglądał już znów – jak większość spotkania – z kwadratu dla rezerwowych.
- To niezwykle istotny dzień dla mnie, bo po długiej przerwie wróciłem na parkiet. Chociaż na chwilę. Nie dostałem piłki, ale byłem tam, poczułem atmosferę i bardzo się z tego cieszę – zapewnia wicemistrz olimpijski z Paryża.


Samo wejście Śliwki w tym spotkaniu można uznać za niespodziankę. Dopiero niedawno dołączył do drużyny po przerwie związanej z poważnym urazem, a przed meczem w Lublinie brał czynny udział tylko w pierwszej części rozgrzewki. Potem jedynie podawał piłkę wykonującym próbne ataki kolegom. Czy sam też był zaskoczony, iż trener Radostin Stojczew już teraz wywołał go do tablicy?
- Każdy z zawodników, który jest w kwadracie dla rezerwowych, musi być gotowy i nie inaczej było w moim przypadku. Wiedziałem, iż jeżeli będzie ta zmiana, to pojawię się w drugiej linii, na poprawę przyjęcia. Starałem się więc obserwować, jak Lublin gra – jak zagrywa, co próbuje zrobić i być gotowym na wejście – relacjonuje siatkarz, który w barwach Zaksy trzykrotnie triumfował w LM (2021-23).
Trudne początki i nauka chodzenia. Grbić apeluje do Śliwki i jego klubu
Z klubem z Kędzierzyna-Koźla pożegnał się po sezonie 2023/24, w którym pauzował jakiś czas z powodu kontuzji palca. Była to krótsza przerwa niż ta związana z urazem stopy, który nie tylko wykluczył go z udziału w turnieju finałowym LN i mistrzostw świata, ale też mocno opóźnił mu debiut w barwach zespołu z Ankary.
- Cóż mogę powiedzieć? Była to długa przerwa, dużo ciężkiej pracy. Takiej od samych podstaw - od nauki chodzenia od nowa do tego, co jest dzisiaj - wspomina 30-latek.


I choć cieszy go to, iż mógł wreszcie dołączyć do klubowych kolegów oraz pokazać się epizodycznie na parkiecie, to od razu dodaje, iż przed nim jeszcze kolejny etap pracy nad powrotem.
- By wrócić do pełnej dyspozycji. Bo nie jestem w stanie w pełnym wymiarze grać w pierwszej linii na dłuższym dystansie. Wykonuję wszystkie elementy, ale jeszcze potrzeba tą stopę przyzwyczaić do pełnych obciążeń treningowych. Jeszcze trochę czasu zajmie zanim będę mógł pomóc drużynie w pełnym wymiarze - zastrzega mistrz świata z 2018 roku i wicemistrz 2022.


Jak dodaje, do gry w tym pełnym wymiarze powinien być gotowy za około miesiąc. - Mniej więcej liczymy, iż to będzie taki okres. Obserwujemy, jak stopa znosi obciążenia i będziemy je krok po kroku zwiększać. Liczbę skoków, ilość czasu spędzonego na boisku. Tak naprawdę wszystko powie nam stan kontuzjowanej stopy - opisuje Śliwka.
Przymusowa przerwa miała w jego przypadku jedną zaletę - mógł spędzić więcej czasu z żoną. A w ich życiu ostatnio nastąpiła wielka zmiana - zostali po raz pierwszy rodzicami. Po narodzinach syna siatkarz udał się do Turcji, by dołączyć do klubowych kolegów.


Śliwka nie kryje, iż podczas trwającej 150 dni przerwy w rywalizacji najtrudniejszy był dla niego pierwszy etap.
- Pogodzenie się z kontuzją, był taki trochę żal o to. Ale po trzech, czterech czy pięciu dniach nastawiłem się po prostu na codzienną pracę nad powrotem. Jak mówiłem, ten proces jeszcze się nie zakończył. Mam jeszcze sporo do poprawy, jeżeli chodzi o moją dyspozycję fizyczną. Mam nadzieję, iż nastąpi to jak najszybciej – podkreśla mistrz Europy 2023.
Grbić po meczu w Lublinie na antenie Polsatu Sport z kolei zwrócił uwagę na potrzebę zachowania spokoju w tej sytuacji. I to nie tylko przez samego Śliwkę.
- Ważne, żeby nie wrócić za wcześnie. Mam nadzieję, iż jego trener i klub mają cierpliwość, by wrócił do siły, techniki, pewności siebie i w tym czasie może im pomóc. Z kontuzją będzie problem dla niego, dla klubu i dla nas – podkreślił trener Polaków.
Idź do oryginalnego materiału