Cykl „Na chłodno” to od lat najpopularniejsza seria artykułów na KKSLECH.com. „Na chłodno” to nasze chłodne, szczere i obiektywne spojrzenie na Lecha Poznań. Informacje z klubu, ciekawostki, oceny, spostrzeżenia, opinie. Wszystko od kibiców do kibiców.
Dobry wieczór. Patrząc po niektórych Waszych wpisach stęskniliście się już za „Na chłodno” i tym podobną publicystyką, w której wyrazilibyśmy nasze zdanie na niektóre tematy. Nie da się ukryć, iż w ostatnich tygodniach publicystyka na tej witrynie została mocno zaniedbana przez nagromadzenie tematów meczowych i pomeczowych, w których Lechowe sprawy były opisywane na bieżąco. Nie było „Na chłodno” czy „Pyr z gzikiem”, ponieważ było i w dalszym ciągu jest skupienie na innych tekstach. Do publicystyki zawsze można wrócić, a niektórych tematów, w tym pucharowych nie będzie już można poruszyć, kiedy Lech Poznań odpadnie z któryś rozgrywek i zacznie rzadziej rozgrywać mecze, na które wszyscy tak mocno czekaliśmy będąc ostatnio wszędzie tam, gdzie nasz Kolejorz gra.
Październikowa przerwa na kadrę po wygranych z Rapidem Wiedeń 4:1 i GKS-em Katowice 1:0 minęła jeszcze spokojnie, Lech Poznań nie był wtedy choćby w dołku, miesiąc temu wokół drużyny kilka się działo. Podczas tej przerwy na kadrę wypuściliśmy już w świat kilka tekstów podlegających choćby pod publicystykę pisząc m.in. o niedziałających rzeczach w drużynie Lecha Poznań, o jesiennym kryzysie, który znów dopadł Kolejorza, o tym co mógłby w pierwszej kolejności zmienić sukcesor Nielsa Frederiksena, o szukaniu przez sztab okazji do dawania wolnego czy o tym, którzy piłkarze po zmianie trenera uczyniliby progres. Warto w tym przypadku zaznaczyć, iż lawinę tego typu artykułów, do których już nie wracamy (nie ma sensu pisać znowu o tym samym) nie wywołał mecz z Arką Gdynia, w którym Lech Poznań od 55 minuty grał w dziesięciu. Te tematy wywołały poprzednie mecze, które pogłębiły kryzys, z którego Niels Frederiksen raczej już nie wyjdzie choćby nie próbując tego uczynić. Najprawdopodobniej będzie jak Brondby, teraz jedynie od szczęścia, podejścia rywali m.in. w Lidze Konferencji czy od samych zawodników zależy to, jak długo Duńczyk tutaj zostanie. Naprawdę nie ma sensu kolejny raz pisać o tym, o czym było pisane w ubiegłym tygodniu, dziś w „Na chłodno” prezentowane jest jedynie takie małe podsumowanie tego, o czym pisaliśmy zarówno my, jak i Wy w ostatnich tygodniach.
Wydając opinie na różne tematy, w tym na temat pracy trenera Lecha Poznań, opieramy się również na Waszych opiniach biorąc pod uwagę komentarze i Wasze nastroje wyrażane w dyskusjach. W przypadku Nielsa Frederiksena niemal wszyscy są zgodni. Uwzględniając wszystkie okoliczności oraz biorąc pod uwagę wszystkie rzeczy trwa już dogorywanie projektu, kwestią czasu jest zwolnienie pogubionego trenera. Wśród kibiców Kolejorza panuje choćby zgoda co do winnych obecnej sytuacji. Największej winy na dziś nie ponoszą zawodnicy, którzy rzadko trenują czy zarząd, który akurat latem zrobił naprawdę wiele, by Lech Poznań chociaż nie był słabszy. Najbardziej winny jest Niels Frederiksen będący pod obserwacją już od początku tego roku. Wróćcie sobie do tekstów z lutego, na przykład tych po Lechii Gdańsk, przypomnijcie sobie, co wtedy pisaliśmy oraz co pisało wielu z Was. Duńczyk zeszłej zimy dał drużynie bardzo dużo wolnego, po krótkich przygotowaniach zespół wyglądał słabo, gwałtownie roztrwonił przewagę, stracił fotel lidera, w końcówce rozgrywek przepychał te mecze indywidualnościami, z pomocą Rakowa odzyskał 1. miejsce w Ekstraklasie, wyniki przykrywały słabą grę w wielu spotkaniach, na końcu Lech Poznań zasłużenie zdobył tytuł Mistrza Polski, dlatego wszystkie niedoskonałości zostały zamiecione pod dywan.
Wiosną pracę Nielsa Frederiksena broniły wyniki, latem euforia po mistrzostwie, dziś nie broni go już nic. choćby nieistotna tabela 2025 roku, którą z dużą mogli pokazywać jego fanatycy. Ci piłkarze naprawdę nie są aż tak słabi, żeby grać tak słabo, jak w poprzednim etapie jesieni wyglądający jak etap z koszmaru, który pojawia się zawsze po każdym mistrzostwie w XXI wieku. Ci wszyscy zawodnicy dalej będą tak grać, przez cały czas będą wyglądali źle jako zespół czy indywidualnie, bowiem sztab szkoleniowy z Nielsem Frederiksenem na czele nie ma sobie nic do zarzucenia. On choćby nie chce niczego zmienić, wszystko tłumaczy brakiem szczęścia w ofensywie i problemami mentalnymi, na które lekarstwem miał być czas wolny (znowu 6 dni wolnego). Po niezrozumiałej decyzji Frederiksena klub nie miał choćby jak zakomunikować tego kibicom, wyraźnie bał się to uczynić, chcąc uniknąć krytyki zrozumiale odpuścił temat, który przejęło KKSLECH.com informując o wszystkim wywiązując się tym samym ze swojej roli.
Niels Frederiksen od lata w skrócie:
– Zmarnowanie letniego okresu przygotowawczego, zbyt wysokie obciążenia spowodowały kontuzje Gholizadeha i Walemarka
– Wcześniejsze treningi doprowadziły do podobnych urazów Hakansa oraz Murawskiego
– Zmniejszenie obciążeń treningowych we wrześniu doprowadziło do pogorszenia jakości gry w trakcie rundy jesiennej
– Łącznie 7 dni wolnego podczas październikowej i listopadowej przerwy na kadrę (czwartek to dzień na indywidualną pracę)
– Co najmniej dzień wolnego w każdym tygodniu
– Krótkie i mało intensywne treningi
– Wszyscy piłkarze oprócz Luisa Palmy m.in. z braku treningów są bez formy lub co najwyżej w średniej formie
– Zawodnicy indywidualnie stoją w miejscu, nie rozwijają się, Niels Frederiksen obniża wartość piłkarzy
– 25 meczów za Lechem w tym sezonie, zespół rozegrał 3 dobre spotkania z Breidablikiem (z czerwoną kartką w I połowie), Termaliką i Rapidem. Było też parę przebłysków jak w Gdańsku, Genku czy Częstochowie
– Ligowy bilans u siebie 2-4-2, gole: 13:15, od maja tylko 2 wygrane 2:1 nad Górnikiem i Widzewem
– Ostatnie ligowe zwycięstwo u siebie miało miejsce 31 sierpnia
– Ostatni raz Lech nie wygrał u siebie 4 ligowych meczów z rzędu wiosną 2018 roku
– Więcej goli u siebie straciła tylko Termalika Nieciecza
– Zaledwie 4 czyste konta i to na wyjazdach (w Kopavogur, Katowicach, Niecieczy i Warszawie)
– Narzekanie na grę co 3-4 dni i brak czasu w trening, złote myśli typu „duża liczba goli dla rywali i sytuacji jest spowodowana naszą ofensywną grą”
– Trener od miesięcy nie umie poprawić faz przejściowych, każdy wie, jak strzelić gola Lechowi, jak się na nas ustawić. Frederiksen odpuścił już poprawę tego elementu
– Brak wyciągania wniosków z nieudanych meczów, podobne porażki/remisy z Cracovią, Zagłębiem, Pogonią czy Motorem
– Jedna taktyka na wszystkich rywali, zbyt odważne wyjście na Crvenę zvezdę i Genk skończyło się przegraniem dwumeczu po pierwszym spotkaniu
– Dziwne zmiany w trakcie meczów osłabiające m.in. ofensywę (częste zmiany Palmy, który w reprezentacji jakoś może grać 90 minut)
– Identyczne mankamenty jak w Danii, na końcu w Brondby nie wiedział już co robić, jak wpłynąć na zespół, po rundzie jesiennej 2022 rozstano się z Frederiksenem za porozumieniem stron
– 8. miejsce po 14 meczach, najgorsze punktowanie w Ekstraklasie od 5 lat
– 5 punktów straty do podium, 8 punktów straty do lidera
– 3 punkty po 3 kolejkach Ligi Konferencji i 23. miejsce
Oczywiście, zawsze ktoś doczepi się do piłkarzy, w tym do nowych nabytków i także będzie miał rację. Na dziś wypalili Luis Palma z Leo Bengtssonem (i tak jest pod formą), reszta jest średnia, albo słaba, jednak nie aż tak słaba, by grać najgorszą piłkę w polskiej lidze czy w każdym meczu być punktowanym przez ligowych rywali w ten sam sposób. Za wyselekcjonowanie takich zawodników, jak Pablo Rodriguez (nie pasuje stylem do Lecha Poznań) czy Yannicka Agnero (wygląda na kogoś, kto mógłby kosztować góra 300 tys. euro) odpowiada dział skautingu, o którym za mało się mówi. Kibice często „uderzają” w Piotra Rutkowskiego, Tomasza Rząsę czy ewentualnie Jacka Terpiłowskiego, ale przy Bułgarskiej pracuje więcej osób odpowiedzialnych za obserwację takich piłkarzy, adekwatnie Rutkowski z Rzasą są tylko od negocjacji i podpisywania umów, a nie od wydawania opinii na temat przydatności do Kolejorza konkretnych zawodników. Oni często skupiają na sobie krytykę za „efekty pracy” skautów, z którymi właściciel nie może/nie potrafi/nie chce się rozstać i to jest jego słabość, o której za mało się dyskutuje.
Na dziś największą winę za te wszystkie Lechowe wydarzenia ponosi Niels Frederiksen, ale niedługo winny może być zarząd, który nie zwolnił go podczas listopadowej przerwy na kadrę czekając jak 2 lata temu z Johnem van den Bromem – na koniec rundy jesiennej. Dlaczego zarząd nie zareagował, skoro sam może czuć koniec 1,5 rocznego projektu? Większość z Was czytelników KKSLECH.com ma 30, 40, 50 a choćby ponad 60 lat, znacie zarząd nie do dziś i wiecie o tym, iż on zawsze ma problem z podejmowaniem ryzyka. Musiałby mieć konkretnego następcę Duńczyka i to już w zeszłym tygodniu, żeby pożegnać Nielsa Frederiksena. Zarząd może także wmawiać sobie to co 1% naiwnych, czyli powtarzać sobie teksty typu: „poczekajmy”, „niczego jeszcze nie przegraliśmy”, „wszystko jest możliwe” i tym podobne rzeczy przypominające koncert życzeń. Jasne. Niczego nie przegraliśmy. Ale jeżeli dokładnie za miesiąc o tej porze Lech Poznań będzie poza Pucharem Polski, Ligą Konferencji oraz miał większe straty w Ekstraklasie od tych, które ma w tym momencie, to winny będzie również zarząd, który w porę nie zareagował widząc tak naprawdę od rundy wiosennej słabą grę zespołu, który na dziś się zwija, a projekt z Nielsem Frederiksenem na ławce wygląda niemalże identycznie jak ten Johna van den Broma. Akurat 2 lata temu po listopadowej przerwie na kadrę Lech poległ u siebie z Widzewem 1:3, został wypunktowany taktycznie, krótko po tym meczu władze klubu za plecami Holendra podjęły decyzję o jego zwolnieniu komunikując mu to po rundzie jesiennej. Historia lubi się powtarzać, a my musimy być na nią gotowi.
Jesteśmy z Lechem Poznań od lat, działamy na KKSLECH.com od ponad 20 lat, dobrze znamy ten klub, wszyscy wraz z kibicami musimy być przygotowani mentalnie na to, co się wydarzy 23 listopada, 27 listopada, 3 grudnia, 7 grudnia czy 18 grudnia. Lech to klub specyficzny, który częściej zaskakuje negatywnie niż pozytywnie, zawsze po sukcesie nadchodzą chude lata, zostawiając Nielsa Frederiksena zaryzykował i wcześniej niż za miesiąc wszyscy będziemy wiedzieć, czy Piotr Rutkowski podjął dobrą decyzję pozwalając Duńczykowi dograć co najmniej rundę jesienną. Na pewno byłoby bardzo smutno oraz bez perspektyw na 2026 rok zakończyć ten mistrzowski 2025 rok będący także szczególnym dla KKSLECH.com (20-lecie), ale teraz pozostaje nam tylko wykonać swoją pracę do końca grudnia, zrealizować wszystko to, co chcemy, wybrać się do wszystkich miast, w których będzie grał Lech Poznań, wyprodukować komplet materiałów i trzymać kciuki choćby za słabość rywali typu nakręcony Radomiak Radom z Goncalo Feio. Nic więcej nie zrobimy. Skoro Niels Frederiksen nie odszedł po Arce Gdynia, to musi już zostać do końca jesieni, ponieważ w tej chwili nie ma już czasu w zatrudnienie nowego trenera. Lada moment wkraczamy w maraton 7 gier w ciągu 26 dni, zatem nowy szkoleniowiec przy takim napiętym terminarzu nic by już nie zmienił. Nie ma też sensu zwalniać Nielsa Frederiksena, by powierzyć rozbity na wielu polach zespół jego asystentowi Sindre Tjelmelandowi, który od dawna nic nie wnosi do Kolejorza.
Na koniec bonus od nas. W razie niedzielnej wygranej nad Radomiakiem, która po serii 4 ligowych meczów bez wygranej i passie 4 z rzędu domowych gier ligowych bez zwycięstwa jest obowiązkiem, nagłówek raportu meczowego będzie brzmiał następująco – „Jakieś zwycięstwo po tygodniach wstydu”. A jaki nagłówek pojawi się w razie braku wygranej? Oby nie było takiej okazji.
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

















