Mówił o nim cały świat. Teraz biznesmen tłumaczy się ws. czapki Majchrzaka

4 godzin temu
Po meczu Kamila Majchrzaka z Karenem Chaczanowem na US Open świat obiegło nagranie, o którym pisały choćby największe zagraniczne media. Pokazywało ono mężczyznę, który zabrał małemu kibicowi czapkę, podarowaną mu przez tenisistę. Okazał się nim polski biznesmen, który teraz zabrał głos w sprawie.


Po awansie Kamila Majchrzaka do trzeciej rundy US Open, tenisista rozdawał autografy fanom. Wtedy doszło do poruszającej sytuacji, która gwałtownie trafiła do światowych mediów.

Na nagraniu z kortu widać, jak Majchrzak podczas rozdawania autografów postanowił wręczyć wyjątkowy prezent kilkuletniemu fanowi – swoją czapkę, w której rozegrał spotkanie. W tym momencie dorosły mężczyzna chwycił czapkę z rąk dziecka i schował ją w torebce partnerki.

Artykuły o zachowaniu mężczyzny pojawiły się na łamach "New York Post", "Daily Mail", czy "The Sun".

Piotr Szczerek z DROGBRUK zabrał głos


Jak się okazało, za sytuację odpowiedzialny był Polak – Piotr Szczerek, prezes firmy brukarskiej DROGBRUK oraz jeden ze sponsorów Polskiego Związku Tenisowego. Wydal on oświadczenie w sprawie incydentu:

"W związku z sytuacją, do której doszło podczas meczu Kamila Majchrzaka na US Open, chciałbym jednoznacznie przeprosić poszkodowanego chłopca, jego rodzinę, a także wszystkich kibiców i samego zawodnika".

"Popełniłem poważny błąd. W emocjach, w tłumie euforii po zwycięstwie, byłem przekonany, iż tenisista podaje czapkę w moim kierunku – dla moich synów, którzy prosili wcześniej o autografy. To błędne przekonanie sprawiło, iż odruchowo wyciągnąłem rękę. Dziś wiem, iż zrobiłem coś, co wyglądało jak świadome odebranie pamiątki dziecku. To nie była moja intencja, ale to nie zmienia faktu, iż zraniłem chłopca i zawiodłem kibiców" – napisał Piotr Szczerek.



Przedsiębiorca dodał, iż czapka została zwrócona chłopcu i przeprosił on też jego rodzinę. Podkreślił także, iż ani on, ani jego rodzina nie komentowali sytuacji w mediach społecznościowych, ani w portalach informacyjnych. Przekazał także, iż nie korzystali z usług kancelarii prawnej w tej sprawie, a rzekome oświadczenia, które ukazały się w sieci, nie są ich autorstwa.

"Od lat wraz z żoną angażujemy się w pomoc dzieciom i młodym sportowcom, ale ta sytuacja pokazał ami, iż jeden moment nieuwagi może zniweczyć lata pracy i wsparcia. To dla mnie bolesna, ale potrzebna lekcja pokory. Dlatego też jeszcze aktywniej będę się włączał w inicjatywy wspierające dzieci i młodzież oraz działania przeciwko przemocy i hejtowi. Wierzę, iż tylko przez czyny mogę odbudować utracone zaufanie" – przekazał Szczerek.

Na koniec zaapelował: "Proszę o zrozumienie – w trosce o moją rodzinę zdecydowałem się wyłączyć możliwość komentowania tego wpisu".

Kamil Majchrzak odnalazł chłopca


Jak pisaliśmy w naTemat.pl, Kamil Majchrzak gwałtownie podjął działania, by odnaleźć chłopca. Na swoim Instagramie poprosił fanów o pomoc: "Po meczu nie zauważyłem, iż czapka nie trafiła do chłopca. Dzięki sponsorowi mam dostatecznie dużo czapek, jestem więc przygotowany. Kochani, czy możecie mi pomóc znaleźć smyka z mojego meczu".

Sprawa nabrała ogromnego rozgłosu.



Jeszcze w piątek Majchrzak poinformował, iż udało się ustalić tożsamość chłopca z nagrania. "Jestem pod wrażeniem. Mamy to. Teraz już wszystko dobrze" – poinformował w mediach społecznościowych.

Idź do oryginalnego materiału