
Mistrz dywizji półśredniej KSW bez litości wobec rywala. Adrian Bartosiński ustawia do pionu odważnego pretendenta.
Adrian Bartosiński od kilku lat jest jedną z najważniejszych postaci polskiego MMA. Aktualny mistrz KSW w wadze półśredniej konsekwentnie buduje swoją pozycję jako zawodnik kompletny, groźny w każdej płaszczyźnie i niezwykle odporny psychicznie. Ostatnie występy tylko potwierdziły, iż „Bartos” znajduje się w najlepszym okresie swojej kariery, a także, iż czekać go może jeszcze bardziej świetlana przyszłość.
Rok 2025 był dla Bartosińskiego wyjątkowo intensywny i wymagający. Mistrz musiał mierzyć się nie tylko z wymagającymi rywalami, ale również z ogromną presją oczekiwań. Przypomnijmy, iż wracał on po pierwszej, bardzo dotkliwej porażce w swojej karierze, której doświadczył w starciu z Mamedem Khalidovem. Doszło do tego w połowie listopada 2024 roku, przy okazji wielkiego jubileuszu, jakim było XTB KSW 100.
Wracając do dobiegającego końca roku 2025, to jednym z kluczowych momentów był jego występ w walce wieczoru na XTB KSW 105, w której po raz kolejny udowodnił, iż potrafi wygrywać choćby w bardzo trudnych okolicznościach. Mowa oczywiście o rywalizacji Bartosiński vs. Grzebyk 2, która uznawana jest za jedną z najlepszych walk w historii całej federacji Konfrontacji Sztuk Walki. Pojedynek ten miał charakter wojny – pełen zwrotów akcji, momentów kryzysowych i fizycznego wyczerpania. Bartosiński przetrwał najgorsze chwile, zachował zimną krew i dowiózł zwycięstwo na kartach sędziowskich, pokazując serce prawdziwego mistrza. Nadmienić należy, iż od drugiej do ostatniej minuty starcia walczył on z zerwanym bicepsem, czyli de facto jedną ręką.
ZOBACZ TAKŻE: Kuriozum na KSW. Narożnik Różala przegapił moment nokautu [WIDEO]
Kolejny występ tylko umocnił jego pozycję na szczycie. W następnej obronie pasa, która miejsce miała 20 grudnia w łódzkiej Atlas Arenie, Bartosiński zaprezentował się z jeszcze lepszej strony. Był bardziej wyrachowany, spokojniejszy, a przede wszystkim skuteczniejszy. Systematycznie rozbijał rywala, kontrolował tempo walki i w decydującym momencie postawił kropkę nad „i”, kończąc pojedynek przed czasem. To zwycięstwo pokazało, jak bardzo dojrzał jako zawodnik i jak dobrze potrafi dostosować się do stylu przeciwnika. Jak sam daje do zrozumienia, jest to efekt lekcji, którą wyniósł ze wspomnianego przegranego starcia z Mamedem Khalidovem.
Mistrz KSW bez litości
Ostatnie występy Adriana Bartosińskiego jasno pokazują, iż nie jest on jedynie mistrzem „na chwilę”. To zawodnik, który z każdą kolejną walką udowadnia, iż należy do ścisłej czołówki europejskiego MMA. jeżeli utrzyma obecną formę, jego nazwisko jeszcze długo będzie kojarzone z absolutnym topem wagi półśredniej. Co w tym wszystkim najbardziej istotne, nie mówimy już tylko o europejskim rynku, a o światowym. Reprezentant „Octopusa” staje się coraz bardziej łakomym kąskiem, a jego celem jest organizacja UFC. Warto odnotować, iż zdaniem coraz to większej liczby różnych, w tym zagranicznych portali, nasz rodak jest jednym z najlepszych zawodników walczących właśnie poza Ultimate Fighting Championship.
Jedną z osób, które chcą, aby jego passa została ponownie przerwana, jest Adam Masaev. Niepokonany Francuz jak na razie ma za sobą jedynie jeden występ w federacji KSW, jednakże rozpycha się łokciami, aby mieć jak najwięcej miejsca dla siebie. Na oku ma właśnie „Bartosa”, któremu rzucił niedawno wyzwanie.
ZOBACZ TAKŻE: Logan Paul broni brata. „Jake nie uciekał – większość ludzi nie zna się na boksie”
Przypomnijmy, iż Adrian niedawno podkreślił, iż na razie ma bilans 1:1 w starciach z Czeczenami – porażkę z Mamedem oraz wygraną z Tulshaevem sprzed tygodnia. Czempion dodał do tego, iż z czasem dobrze by było, aby bilans ten był pozytywny, na co uwagę zwrócił między innymi Masaev, który ma takowe pochodzenie. Były zawodnik ACA rzucił rękawicę Bartosińskiemu, do czego ten się ostatnio odniósł w programie „Klatka po Klatce”:
Rywala z 70 kg, z jedną walką w KSW i niezrobieniem wagi? Przerwijmy tę karuzelę śmiechu.
– jasno przedstawił swoje stanowisko Bartosiński.
Nie wątpię, iż to jest dobry zawodnik. Ale musi coś wygrać w kategorii 77 kg z kimś znaczącym. Niech zrobi dwie walki, niech wygra z kimś z czołówki. Jest ranking, jest kolejka. To nie są czasy, iż dostaje się walkę o pas z marszu. (…) jeżeli KSW tak zdecyduje i będzie to wynikało z kolejki – oczywiście. Ale równie dobrze ja mogę mówić, iż chcę rewanż z Mamedem i zrobić sobie bilans 2-1. I mam do tego większe prawo niż Adam do walki o pas w 77 kg.
– dodał jeszcze Adrian w trakcie rozmowy z Arturem Mazurem.
Oprócz tego „Bartos” dodał jeszcze, iż jest to tak naprawdę niemożliwe, aby Masaev otrzymał niebawem możliwość walki o tytuł. Otóż jego zdaniem fakt, iż pokonał jedynie Macieja Kazieczkę i nikogo z aktualnego czubu kategorii półśredniej jest gwarantem tego, iż czeka go jeszcze długa droga do mistrzowskiej konfrontacji. Podopieczny Dawida Pepłowskiego podkreślił, jak istotne są rankingi federacji, nie dając Czeczenowi najmniejszej szansy na to, aby ten nagle mógł opuścić kolejkę i udać się bezpośrednio do Adriana i jego pasa.
Z pewnością Masaev nie ma szans na to, aby już teraz otrzymać tak wielką szansę. Niewątpliwie jednak jest to bardzo dobry zawodnik, który może za jakiś czas znacząco podwyższy swoje notowania i takim oto sposobem zapracuje sobie na pojedynek z niepokonanym w kategorii do 77 kilogramów Bartosińskim.

2 godzin temu














