Mindaugas Nikolicius zabrał głos po odejściu z Widzewa Łódź

7 godzin temu

W ostatnim czasie w Widzewie Łódź po rozczarowujących wynikach, ciągnących się od początku sezonu, podjęta została kolejna istotna decyzja. Dariusz Adamczuk, czyli pełnomocnik zarządu ds. sportowych, postanowił, by pożegnać się z dotychczasowym dyrektorem sportowym – Mindaugasem Nikoliciusem.

Musiało upłynąć kilka dni, by Litwin zabrał głos publicznie. Za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych w końcu zdecydował, by pożegnać się z osobami, z którymi współpracował. Nie zabrakło także słów skierowanych w stronę kibiców.

Mindaugas Nikolicius po odejściu z Widzewa Łódź: Czułem się jak w domu

– Dzięki wielkie zarządowi klubu, trenerom i zawodnikom, z którymi pracowałem, a także oczywiście kibicom: dziękuję za doświadczenie bycia częścią waszej wielkiej rodziny. Byłem tu bardzo szczęśliwy – sprawiliście, iż czułem się jak w domu. To była przyjemność i zaszczyt pracować dla tego klubu. Zabieram ze sobą wspaniałe i niezapomniane wspomnienia. Dziękuję i powodzenia w przyszłości. Naprzód Widzew – napisał w mediach społecznościowych Mindaugas Nikolicius.

Wyświetl ten post na Instagramie

Mindaugas Nikolicius do Widzewa trafił wiosną. Z wybranym przez siebie trenerem – Żejlko Sopiciem – miał stworzyć długofalowy projekt i przy wsparciu nowego właściciela na stałe zagościć w krajowej czołówce. Chorwata w Polsce już dawno nie ma, a RTS notuje wyniki zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Nikolicius wcześniej pracował prawie osiem lat w Żalgirisie Wilno i trzy i pół roku w Hajduku Split. Można powiedzieć, iż koleje losu z Ekstraklasą splotły go już wtedy. Dlaczego? Bo za jego rządów miał miejsce rekord transferowy Hajduka. Jesienią 2023 roku Tottenham zapłacił za Lukę Vuskovicia 11 milionów euro. Tego Vuskovicia, którego doskonale znamy z Radomiaka. Hajduk zanotował za jego rządów zysk w wysokości 40 milionów euro. Zaskoczył też Europę, awansując do finału Młodzieżowej Ligi Mistrzów.

Dyrektor sportowy od Roberta Dobrzyckiego dostał praktycznie pełnię władzy, z czego korzystał w letnim okienku transferowym. Między sezonami do Łodzi trafiło aż czternastu zawodników za sumę siedmiu milionów euro. Kwota została oficjalnie potwierdzona przez działaczy klubu z alei Piłsudskiego. Większość z tych zawodników okazało się sporym rozczarowaniem i na ten moment nie prezentuje się na miarę pokładanych w nich oczekiwań. Sebastian Bergier to przegrany u wygranych.

To wzbudziło uzasadnione niezadowolenie wśród kibiców, którzy po przeprowadzeniu tak szumnie zapowiadanych wzmocnień spodziewali się znacznie czegoś innego w postawie zespołu. Tymczasem jest on już prowadzony przez trzeciego szkoleniowca w tym sezonie i coraz bardziej niebezpiecznie zaczyna się przybliżać do strefy spadkowej. Gdzie ta wspomniana walka o puchary?

Widzew po rozegraniu piętnastu spotkań z dorobkiem siedemnastu punktów plasuje się na 12. lokacie w stawce z przewagą zaledwie czterech „oczek” nad 16. w tabeli Lechią Gdańsk. Zespół Igora Jovicevicia do końca rundy na poprawienie swojego dorobku będzie miał okazję w trzech meczach – z Koroną Kielce, Piastem Gliwice i Zagłębiem Lubin. Widzew zagra także w Pucharze Polski z Pogonią Szczecin.

Czytaj więcej o Widzewie na Weszło:

  • Duża zmiana w Widzewie Łódź! Niespodziewane odejście

  • Widzew Łódź znów zawodzi – trener komentuje wyjazdową porażkę

  • Widzew liczył na Czubaka. A on wylądował w Chorwacji

Fot. 400mm/Newspix

Idź do oryginalnego materiału