Choć Sławomir Peszko przez lata dorobił się łatki wesołka i imprezowicza, nie należy zapominać, iż takiej kariery, jaką miał, życzyłoby sobie prawdopodobnie wielu polskich piłkarzy. Ponad 60 meczów w Bundeslidze w barwach FC Koeln, kilkanaście w Championship dla Wolverhampton i aż 268 w Ekstraklasie dla m.in. Lecha Poznań oraz Lechii Gdańsk. Doprawmy to jeszcze liczbą 44 meczów w reprezentacji Polski, w tym na Euro 2016 i mundialu 2018, a wyjdzie nam naprawdę bardzo solidna kariera.
REKLAMA
Zobacz wideo Robert Lewandowski wprost o powrocie Kamila Grosickiego!
Gra w Bundeslidze była biletem do lepszego życia
Były skrzydłowy nieraz podkreślał, iż dzięki grze poza Polską udało mu się sporo zarobić. Swego czasu w Bundeslidze za sam tylko wygrany mecz dostawał po 30 000 euro. W rozmowie na kanale "Duży w Maluchu" na YouTube oceniał, iż dziś ogólnie łatwiej o duże pieniądze choćby w piłce polskiej i takie kwoty, jakie w tej chwili otrzymują 20-latkowie to science fiction w porównaniu do tego, na co on mógł w takim wieku liczyć.
Były sukcesy, były i wpadki. Peszko nie wstydził się tych drugich
Peszko przez lata inwestował w różne rzeczy. Na przykład wódkę sygnowaną własnym nazwiskiem albo w restaurację "Team Spirit" otwartą w połowie 2020 roku w Sopocie, która jednak nie okazała się sukcesem i została zamknięta po niespełna roku. Były piłkarz zresztą nigdy nie ukrywał swoich finansowych wpadek. Otwarcie opowiadał choćby o największej klapie swojego finansowego życia, czyli sprzedaży niemieckich browarów na terenie Polski.
- Mieliśmy sprowadzić do Polski parę tirów i sprzedać. Piwo przyszło z końcem maja, gdzie już jest bardzo gorąco. Patrzę na datę ważności, a tam początek września. Czyli masz dwa miesiące na sprzedaż... Nie no, bez szans. Nie było z tego ani piwa, ani pieniędzy - opowiadał Peszko. Na tej inwestycji stracić miał aż pół miliona złotych.
Peszko ma z czego żyć. Inwestycje się opłaciły
Nie sprawiło to jednak, iż Peszko zbankrutował. Dziś 44-krotny reprezentant Polski jest właścicielem siedmiu mieszkań w Warszawie, które wynajmuje krótkoterminowo. Na własny użytek ma z kolei mieszkanie w Gdańsku. Był także ambasadorem freakfightowej federacji Clout MMA, która płaciła mu choćby ponad 100 000 złotych za promowanie ich gal. Dopóki nie została ona wchłonięta przez Fame MMA.
Wieczysta przez cały czas z nim współpracuje. Pomógł podczas szalonego okienka transferowego
Sam Peszko dziś skupia się na pracy w Wieczystej Kraków. Jeszcze w poprzednim sezonie był jej trenerem, ale w kwietniu zwolniono go za rozczarowujące wyniki w rundzie wiosennej. Już pod wodzą Przemysława Cecherza klub awansował drogą barażową do I ligi, a Peszko... razem z nią. Tylko już jako wiceprezes ds. sportowych. Jego zadaniem jest wspieranie rozwoju zespołu i jego budowy.
Krakowianie po awansie poszaleli na rynku transferowym, sprowadzając m.in. byłego piłkarza Chelsea Lucasa Piazona czy Carlitosa, byłego króla strzelców Ekstraklasy. Raptem w środę 3 września potwierdzili też zakontraktowanie Petara Pusicia, który jeszcze w zeszłym sezonie bił się o awans do Ligi Konferencji w barwach chorwackiego Osijeku. Sama Wieczysta to też aktualny wicelider tabeli I ligi.