"Mieliśmy siebie dosyć". Głośny koniec współpracy z Igą Świątek

2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Eduardo Munoz


Świat polskiego i międzynarodowego tenisa obiegła szokująca informacja o zakończeniu współpracy między Igą Świątek a trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Decyzja zaskoczyła o tyle, iż sezon przecież nie dobiegł jeszcze końca, a przed Polką m.in. WTA Finals w Rijadzie. To nie pierwszy raz, gdy raszynianka niespodziewanie ogłasza taką decyzję. Gdy rozstawała się z poprzednim trenerem Piotrem Sierzputowskim, okoliczności też mogły zdziwić niejednego i jeżeli przyjrzeć się dokładnie, wcale wiele się od obecnych nie różniły.
"Po trzech latach osiągania największych sukcesów w mojej karierze, zdecydowaliśmy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim o zakończeniu naszej współpracy" - ta wiadomość od Igi Świątek spuściła na polski tenis prawdziwą bombę. o ile mogliśmy być zaskoczeni, gdy krótko po US Open współpracę z Craigiem Boyntonem zakończył Hubert Hurkacz, tak w przypadku liderki światowego rankingu mowa o prawdziwym szoku.

REKLAMA







Zobacz wideo Tomasz Gromadzki reportaż



Wiktorowski i Świątek nie nadawali na tych samych falach?
Dyskusje na temat relacji Igi Świątek z jej trenerem trwały od jakiegoś czasu. Eksperci we wpisach na portalu X również podkreślali, iż widać było choćby na korcie, iż coś tu od pewnego czasu nie działa, iż harmonia na linii Świątek - Wiktorowski sprawia wrażenie zaburzonej. Choć z pewnością nikt nie spodziewał się czegoś aż takiego. Przy czym w przypadku naszej najlepszej tenisistki to nie do końca coś nowego.


Wiktorowski współpracował z Polką przez trzy lata. Wcześniej jej trenerem przez długi czas był Piotr Sierzputowski. To pod jego wodzą Świątek wygrywała swój pierwszy Roland Garros. Raszynianka rozstała się z nim w grudniu 2021 roku, ale było to o tyle zaskakujące, iż raptem kilka dni przed zakończeniem współpracy Świątek i Sierzputowski razem opowiadali dziennikarzom o planach na 2022 rok i nic nie wskazywało, by coś w ich relacji się wypaliło.
Podobny przypadek Sierzputowskiego. Nie pomogła specyfika zawodu
A jednak niedługo później poszli swoimi ścieżkami. Dlaczego? Sam Sierzputowski wyjaśnił to niegdyś w tekście napisanym dla WP SportoweFakty. Twierdził wówczas, iż nie potrafił się z Igą dogadać zwłaszcza w tych trudniejszych momentach po porażkach. "Z Igą mieliśmy kilka takich ekstremalnych sytuacji, gdy mieliśmy siebie dosyć. Jedna z nich ostatecznie zakończyła naszą współpracę. Gdy jest progres, to można zacisnąć zęby i pracować mimo różnych wizji. Gdy pojawiają się częstsze porażki, różnica zdań okazuje się nie do przezwyciężenia" - pisał Sierzputowski.


Były trener Świątek podkreślał także specyfikę pracy trenera w tenisie, która znacznie różni się od tej choćby w sportach drużynowych. "Relacja trener-zawodnik jest specyficzna, bo w tej relacji to zawodnik jest szefem i głową całego teamu. Pretekstem do zwolnienia trenera może być choćby to, iż trener powiedział coś, co nie pasowało zawodnikowi. Wtedy nie ma znaczenia, czy ich kooperacja była owocna, czy tenisista notował progres" - objaśniał trener.



Świątek stawia wynik na drugim miejscu? Sierzputowski nie miał wątpliwości
Za Igą słodko-gorzki rok, podobnie zresztą jak trzy sezony temu. Na mączce w okresie Roland Garros, jak i w samym Paryżu była maszyną wygrywającą prawie wszystko. Jednak na tych samych francuskich kortach podczas igrzysk Polka zdobyła "tylko" brązowy medal, zaś w pozostałych turniejach wielkoszlemowych nie zanotowała progresu. W 2021 roku nasza reprezentantka dochodziła co najmniej do IV rundy każdego Wielkiego Szlema, ale z drugiej strony nie wygrała choćby Roland Garros.
Niemniej wspomniane wyżej słowa Sierzputowskiego wskazują, iż wtedy wyniki nie miały za wiele do rzeczy. Zresztą podkreślał to i w wywiadzie dla Sport.pl z 2022 roku. "Dobrze się stało. W pracy na relacji chodzi nie tylko o wynik. Wynik się zgadzał, ale wynik jest na końcu. o ile człowiek nie jest szczęśliwy w życiu, to po co coś robić? Szczególnie na tym poziomie - mówił wtedy Sierzputowski.
Analogie są zatem widoczne gołym okiem. Oba rozstania były nagłe, niespodziewane, jakby znikąd, choć z szacunkiem i bez kłótni (przynajmniej publicznie). W obu przypadkach wyniki teoretycznie mogły być jakąś podstawą, ale ewidentnie niezbyt istotną. Zarówno wtedy, jak i teraz sama Świątek wyrażała gotowość do zmian. Wówczas na trenera bardziej doświadczonego, teraz na zagranicznego. Trzy lata temu trafiła bardzo dobrze. Oby "cela" miała i tym razem.
Idź do oryginalnego materiału