Mieli być potęgą na mapie Polski. "Oczy krwawią"

2 godzin temu
Sytuacja Widzewa Łódź nie jest do pozazdroszczenia. Choć klub wydaje mnóstwo pieniędzy na kolejne transfery, to efektów na boisku nie widać. Teraz do sprawy odniósł się Mateusz Borek. Zwrócił uwagę na zawirowania, jakie mają miejsce w bramce łódzkiej drużyny. - Ja tego nie rozumiem. Kto bierze odpowiedzialność za wybór bramkarza? - pytał się.
- Po 2. kolejce dokonywać zmiany na pozycji bramkarza, to jest to dla mnie dziwna sytuacja. Masz cały okres przygotowawczy, masz wiele sparingów, w których Widzew prezentował się bardzo dobrze. (...) Dla mnie jest to decyzja, delikatnie rzecz ujmując, niezrozumiała. (...) Wiem z różnych źródeł, iż jednak to też nie jest tylko i wyłącznie decyzja podyktowana tym, jak Rafał grał, tylko też jego jakimiś tam zachowaniami - mówił Artur Wichniarek na Kanale Sportowym. Tak skomentował zaskakującą zmianę w bramce Widzewa Łódź. Już po dwóch spotkaniach ekstraklasy zamiast Rafała Gikiewicza stanął w niej Maciej Kikolski. Ale i mu najpewniej w pełni klub nie ufał. Dowód? Sprowadził Veljko Ilicia i od kilku tygodni obu panów widzimy między słupkami.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki z mocnym przesłaniem w sprawie piłkarzy Legii: Współczuję im. Cierpią na tym ich bliscy


Mateusz Borek zdezorientowany sytuacją w Widzewie. "To jest komedia"
Ta sytuacja, a adekwatnie takie ruchy Widzewa dość mocno zdziwiły Mateusza Borka. Tym bardziej iż wielkich korzyści nie dają. Łódzka ekipa okupuje dopiero 15. lokatę i ma tylko samo punktów, co GKS Katowice, czyli drużyna znajdująca się w strefie spadkowej. - Patrzę na to co się dzieje w Widzewie z bramkarzami i to jest komedia - mówił Borek, po czym przedstawił chronologię zdarzeń w Widzewie, poczynając od Gikiewicza, po Kikolskiego, na Iliciu kończąc. Na te wszystkie ruchy właściciel łódzkiej drużyny wydał spore pieniądze. Nie chodzi tylko o sprowadzenie golkiperów, ale i o zapewnienie im kontraktów. - Ilić kompletnie nie potrafi grać nogami - podkreślał Borek w programie "Moc Futbolu" na Kanale Sportowym.


A wcale to nie musi być koniec zamieszania w Widzewie z bramkarzami. Niewykluczone, iż niedługo dołączy tam jeszcze jeden piłkarz grający na tej pozycji. - A dziś znowu słyszymy o zainteresowaniu Drągowskim, który nie gra w Grecji. Czyli dziś na jedną pozycję, z którą polski futbol ma najmniejszy problem, Widzew szuka już czwartego czy piątego zawodnika. I łącznie kręci się to wokół może choćby 10 milionów euro, licząc wszystkie kwoty transferowe i kontrakty - podliczał dziennikarz. - Ja tego nie rozumiem. Kto bierze odpowiedzialność za wybór bramkarza? (...) Czasem aż mi oczy krwawią, bo szkoda mi chłopa [Roberta Dobrzyckiego, właściciel Widzewa, przyp. red.], iż on cały czas wydaje i to jest bez konsekwencji - mówił. Ten sezon na pozycji golkipera Widzewa wygląda następcująco: Gikiewicz - dwa rozegrane spotkania, Kikolski 10 i Ilić dziewięć.
Zobacz też: Hiszpanie piszą, co się dzieje w bramce Barcelony. Złe wieści dla Szczęsnego.


Wielkie transfery Widzewa
Nie tylko na bramkarzy Widzew wydaje sporo. Już przed sezonem wydano wiele na nowe twarze. Teraz pojawiły się kolejne. Padł m.in. rekord transferowy ekstraklasy. Stało się tak za sprawą Osmana Bukariego. Później klub sprowadził jeszcze Lukasa Leragera. Niewykluczone, iż w przyszłości w szeregi zawita też... Kamil Grosicki. Jak na razie nie ma porozumienia na linii skrzydłowy - Pogoń Szczecin, czemu rzekomo uważnie przygląda się właśnie łódzki zespół. Do gry w ekstraklasie Widzew powróci 31 stycznia 2026. Tego dnia zagra u siebie z Jagiellonią Białystok.
Idź do oryginalnego materiału