Michalczewski tłumaczy, co robił w burdelu kolegi

1 tydzień temu
Dariusz Michalczewski to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. W przeszłości był właścicielem m.in. pasów federacji WBO, WBA i IBF w kategorii półciężkiej czy tytułu WBO w kategorii junior ciężkiej. Ostatnio udzielił wywiadu Żurnaliście, w którym opowiadał o swoich przygotowaniach do walki zawodowej. W pewnym momencie wspomniał o domu publicznym prowadzonym przez jego kolegę. - To mnie trochę rozluźniało - mówił.
- Gruba oferta znad zatoki. Walka z Roy'em Jonesem Juniorem znowu na horyzoncie. Duże pieniądze i bardzo duże prawdopodobieństwo, iż to się wydarzy - mówił pod koniec zeszłego roku Mateusz Borek z Kanału Sportowego, zapowiadając, iż Dariusz Michalczewski niebawem może wrócić do ringu. Pięściarz zakończył karierę 26 lutego 2005 roku, kilka miesięcy po walce z Francuzem Fabricem Tiozzo o mistrzostwo świata organizacji WBA w wadze półciężkiej. Na zawodowych ringach stoczył 50 walk, wygrywając 48 z nich i doznając dwóch porażek.
REKLAMA






Zobacz wideo Załamany Kamil Grosicki: Przepraszam! Zawiedliśmy, ja zawiodłem



W trakcie kariery sportowej życie prywatne Michalczewskiego pełne było zawirowań. Przez długi czas nie mógł się ustatkować, a swoje byłe żony traktował bardziej jako zabawki. Ta sytuacja zmieniła się w 2009 roku, kiedy Michalczewski wziął ślub z Barbarą Imos. Mimo to chętnie wraca wspomnieniami do przeszłości i opowiada interesujące anegdoty.


Szczere wyznanie Dariusza Michalczewskiego. Opowiedział o historii z przeszłości
Kilka dni temu Michalczewski był gościem Żurnalisty, w którym poruszył wiele ciekawych wątków dotyczących nie tylko jego kariery, ale i życia prywatnego. W pewnym momencie 56-latek opowiedział o przygotowaniach do walki. Michalczewski zdradził, iż na kilka tygodni przed zaplanowanym starciem chodził do sauny po to, żeby zrzucić wagę. Sauna mieściła się w... burdelu jego kolegi. Były bokser nie ukrywał, iż bawił się też tam ze striptizerkami.


- Tak to wyglądało, iż robiłem wagę do walki, a w niedzielę nie było treningu. Musiałem pójść do sauny (..) w burdelu mojego kolegi, który był tam właścicielem. (...) One siedziały tam, pomasowałem je trochę - ujawnił i kontynuował: - Ja już nie miałem głowy na d**y, bo choćby nie miałem ochoty. Człowiek choćby nie miał wtedy koncentracji i tak dalej, ale to mnie trochę rozluźniało - przyznał.


Następnie Żurnalista zapytał go o to, czy jego zdaniem to było adekwatne zachowanie. Na to Michalczewski odpowiedział: - Ja byłem egocentrykiem, ale nie egoistą - podkreślił. I dalej: - Wiedziałem, iż to było dla mnie dobre i zajebiste. Wiedziałem, iż rozluźnienie i odpoczynek mi pomoże. Nie mogłem pić, jeść, więc chociaż sobie mogłem popatrzeć. Musiałem i tak "się wysaunować", żeby zgubić wagę. Dzisiaj bym powiedział, iż to było takie siurskie, ale to było zawodowstwo - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału