Wielu ekspertów na początku kadencji Michała Probierza wymagało od selekcjonera, aby ten wykreował sobie "swojego Mączyńskiego", a więc piłkarza nieoczywistego, który stanie się filarem reprezentacji Polski na całą kadencję trenera. Takim piłkarzem stał się niespodziewanie nastoletni wówczas Kacper Urbański, który zdawał się wręcz tworzyć szkielet tej kadry. W marcowych meczach eliminacyjnych sensacyjnie nie dostał ani minuty na boisku.