Jagiellonia Białystok przystępując do meczu z Arką Gdynia wiedziała już, iż zwycięstwo da jej pozycję lidera ligowej tabeli. Stało się tak na skutek utraty punktów Górnika Zabrze, który zremisował 1:1 w Kielcach z Koroną. Zespół Adriana Siemieńca miał więc tym bardziej o co walczyć, a kibice czekali na kolejne popisy Oskara Pietuszewskiego, który szalał znów na zgrupowaniu kadry do lat 21. To samo zgrupowanie spowodowało też spore osłabienie białostoczan, bo kontuzji więzadła w łokciu doznał bramkarz Sławomir Abramowicz. Nie będzie go przez wiele tygodni, co oznacza wielki test dla jeszcze młodszego 19-letniego Miłosza Piekutowskiego.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki wspomina grę w reprezentacji U21: Nie minęło pięć minut i stało się najgorsze
Dwie twarze Arki Gdynia
Jagiellonia wychodziła na ten mecz jako faworyt, choć nie należało lekceważyć Arki. Gdynianie przed przerwą na kadrę sensacyjnie pokonali 2:1 rozpędzoną Cracovię. Ich problem leżał jednak w meczach wyjazdowych. Domowa Arka to zespół, który potrafił pokonać nie tylko Cracovię, ale też Wisłę Płock oraz Pogoń Szczecin. Za to wyjazdowa Arka... jeszcze z nikim w tym sezonie nie wygrała, a jedyny punkcik przywiozła z Warszawy (0:0 z Legią).
Bramkarz stał jak ściana. Dosłownie stał
Gdynianie choćby nieźle wyglądali z początku, utrudniali grę Jagiellonii pressingiem. Natomiast najmocniej utrudnili... sami sobie. A dokładniej mówiąc ich bramkarz Damian Węglarz. W 16. minucie Sergio Lozano uderzył piłkę z ok. 30. metra z rzutu wolnego. Nie był to strzał mocny, piłka toczyła się po ziemi i... wpadła do bramki! Co robił w tym czasie golkiper? Patrzył się. Nie próbował interweniować, tylko się patrzył. Czemu? Nie wiadomo, czy on sam to wie.
Arka ruszyła do odrabiania strat, ale albo brakowało im celności, albo Piekutowski udowadniał, iż bramkarz może robić coś więcej niż tylko stać. Za to w 22. minucie byłoby 2:0 dla Jagiellonii po golu Louki Pripa, ale we wcześniejszej fazie akcji na spalonym znalazł się Oskar Pietuszewski. Gdynianie odpowiedzieli po dwóch minutach minimalnie niecelnym potężnym strzałem Kerka zza szesnastki. Ostatni kwadrans pierwszej połowy nie był już tak emocjonujący, jak dwa wcześniejsze i Jagiellonia zeszła na przerwę, prowadząc 1:0.
Arka wręczyła Jagiellonii piłkę. Ta podziękowała strasznym łomotem
Wydawało się, iż gdynianie ruszą mocniej do przodu, bronić już nie było czego. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Po dwudziestu minutach drugiej połowy nie oddali choćby strzału. Jagiellonia zaś wręcz przeciwnie. Gospodarze w 56. minucie rozklepali obronę Arki, wykorzystując stratę rywali, a Youssuf Sylla z zimną krwią posłał piłkę obok Węglarza w sytuacji sam na sam.
Ten gol złamał Arkę już do reszty, a Jagiellonia jak poczuje krew, to się nie zatrzymuje. Trener Siemieniec wpuścił na boisko Afimico Pululu, zaś on skutecznie sprawił, by z Arki nie było czego zbierać. Sama Arka mocno pomogła. W 66. minucie Luis Perea fatalnie stracił piłkę we własnym polu karnym, a Pululu skorzystał z podania od Leona Flacha. Z kolei cztery minuty później było cztery do zera. W rolach głównych znów Flach oraz kongijski napastnik, który tym razem cierpliwie wyczekał moment do strzału w polu karnym i posłał piłkę prosto w okienko. Obrońcy Arki tylko obserwowali.
Mógł jeszcze w końcówce trafić na 5:0 Alex Pozo, ale nie skorzystał z sytuacji sam na sam z bramkarzem. Wiele to nie zmieniło. Jagiellonia wygrała w wielkim stylu, a sędzia Karol Arys darował już sobie choćby doliczanie jakichkolwiek minut. Białostoczanie są nowym liderem Ekstraklasy, a Arka nie bez przyczyny na wyjazdach w tym sezonie zdobyła tylko 1 punkt i strzeliła tylko jednego gola.
Jagiellonia Białystok - Arka Gdynia 4:0 (Lozano 16', Sylla 56', Pululu 66', 70')
Jagiellonia: Piekutowski - Pozo, Vital, Pelmard, Wdowik (75. Polak) - Romanczuk, Lozano (58. Flach) - Prip (58. Wojtuszek), Imaz, Pietuszewski - Sylla (58. Pululu)
Trener: Adrian Siemieniec
Arka: Węglarz - Zator, Hermoso, Marcjanik - Navarro, Nguiamba (61. Vitalucci), Jakubczyk (75. Sidibe), Kocyła (75. Gojny) - Espiau (75. Sobczak), Kerk - Rusyn (61. Perea)
Trener: Dawid Szwarga
Sędzia: Karol Arys (Szczecin)
Żółte kartki: Romanczuk (Jagiellonia) - Nguiamba (Arka)