Pogoń Szczecin nie przeżywa najlepszych ostatnich tygodni. Piłkarze protestowali w związku z tym, iż klub zalega im z wypłatami, a "Super Express" podał, iż długi Pogoni wynoszą aż 53 mln złotych. - Bardzo mi przykro, iż do takiej sytuacji musiało dojść, ale wierzę, iż taka sytuacja pomoże nam - piłkarzom i całemu klubowi, bo Pogoń jest najważniejsza - mówił Grosicki. Poza tym w tle toczyły się negocjacje między Pogonią a kanadyjskim biznesmenem Aleksem Haditaghim, niezakończone przejęciem klubu przez nowego właściciela.
REKLAMA
Zobacz wideo Śląsk Wrocław pogrążony w chaosie. Kosecki: Jak można tyle płacić zawodnikowi?!
Czytaj także:
A jednak. Laporta ogłasza ws. Superligi
Dodatkowo w podcaście "My Portowcy" pojawiły się informacje, iż "Grosicki nieprofesjonalnie się prowadził przed finałem Pucharu Polski, a kibice wsadzali piłkarzy do taksówek". "Powiedziałem to, co można było przeczytać u niektórych na Twitterze od dawna, i co słyszało się od pracowników klubu" - napisał jeden ze współprowadzących wspomnianego podcastu.
Grosicki nie pozostawił tego bez odpowiedzi. "Do dziś brałem na chłodno. Ale koniec. Koniec z gadaniem farmazonów o mnie i drużynie. Gdy idę w miasto, to i tak o tym wiecie. Poza tym mam swoje zasady. Stal, finał PP, Hanza Tower - tego typu pomówień nie będę już zostawiał bez reakcji" - napisał Grosicki na portalu X. Poza tym pojawił się komentarz ze strony Krzysztofa Uflanda, rzecznika prasowego Pogoni.
Czytaj także:
Nerwy puszczają. Ancelotti stracił równowagę na konferencji
Grosicki wraca do tematu protestu. "Butelka dokręczona do maksa"
Grosicki udzielił wywiadów portalom meczyki.pl i goal.pl podczas zgrupowania Pogoni w Turcji. Kapitan Pogoni wrócił do tematu protestu. - Powiem tak: ta butelka była tak dokręcona do maksa, iż to musiało się po prostu wydarzyć. Jest mi z tego powodu przykro, iż do takiej sytuacji musiało dojść, ale drużyna potrzebowała takiego oczyszczenia. Wierzę, iż to zmobilizuje zespół do lepszej gry. W życiu tak jest, iż czasami coś musi się wydarzyć, żeby w przyszłości to dało efekty - powiedział.
- To była moja pierwsza taka sytuacja, ale drużyna w takich momentach pokazała, iż trzyma się razem. Trener był z nami. To nie była moja decyzja, tylko drużyny - dodał Grosicki. A jak odniósł się do aktualnych problemów klubu? - To pewnie też pokłosie finału Pucharu Polski, iż coś pękło szerzej w klubie. Dużo mam znajomych ze Szczecina i oni też mi o tym mówili. Pękło w nich, iż zawsze jesteśmy tak blisko, a na końcu nie wygrywamy - tłumaczył Grosicki.
Zobacz też: Fabiański został legendą Premier League. Oto co go czeka
Grosicki "poszedł w miasto"? "Nie jestem osobą chciwą"
Podczas wspomnianych rozmów Grosicki nawiązał też do plotek, które pojawiały się w jego kierunku, ale też w stronę klubu. - Ja rozumiem kibiców, iż mogą różne rzeczy pisać, ale jak na ten temat wypowiadają się osoby, które są dziennikarzami, którzy są ze Szczecina i wiedzą, kim jestem dla Pogoni i dla polskiej piłki... Pisać coś, co ktoś usłyszał, to było słabe. Ja wiedziałem o tym parę dni wcześniej, ale czekałem, czy to się nie rozwinie - opowiadał Grosicki.
- Jak pojawiły się informacje w mediach ogólnopolskich, to byłem zły na tę sytuację. Rozmawiałem z prezesami Pogoni i trenerem. Powiedziałem o tej sytuacji. Stało się, jak się stało. Zostałem za to przeproszony i dla mnie temat jest zamknięty. Ja nie jestem osobą chciwą, żeby komuś źle życzyć. Ja wiem, kiedy na coś mogę sobie pozwolić. Zabolało mnie to, iż osoby, które są przy Szczecinie i przy klubie, uderzają we mnie, nie mając żadnych zahamowań. Ja jestem osobą, która w piłce dużo zrobiła. Życie toczy się dalej - podsumował.
Pogoń Szczecin rozpocznie rundę wiosenną Ekstraklasy od spotkania z Zagłębiem Lubin. Ten mecz odbędzie się 1 lutego o godz. 20:15. Aktualnie Pogoń zajmuje ósme miejsce z 27 punktami i traci jedenaście do prowadzącego Lecha Poznań.