Jeszcze kilka dni dzieliło ją od spełnienia sportowego marzenia, udziału w maratonie w Nowym Jorku. Zamiast na linię startu, trafiła jednak do szpitala. Diagnoza brzmiała jak wyrok: stwardnienie rozsiane. Dla Joanny Dorociak, byłej reprezentantki Polski w wioślarstwie i medalistki mistrzostw Europy, świat na chwilę się zatrzymał. Dziś, po niemal dwóch latach od tamtego dnia, znów biega, trenuje innych i pokazuje, iż z SM można żyć pełnią życia.
Kiedy noga przestaje słuchać
– Wyszłam na trening biegowy i poczułam, iż coś jest nie tak z moją prawą nogą. Jakby nie nadążała za resztą ciała. Spróbowałam przyspieszyć i przewróciłam się – wspomina Joanna Dorociak.
Zaniepokojona skontaktowała się z lekarzem znanym jej jeszcze z kadry narodowej. Z jego polecenia natychmiast trafiła na oddział neurologiczny warszawskiego Szpitala Bielańskiego. Seria badań: rezonans, punkcja lędźwiowa, testy neurologiczne rozwiała nadzieje. Diagnoza: stwardnienie rozsiane w postaci rzutowo-remisyjnej.
fot. Marta Brodziak
– Płakałam. Wydawało mi się, iż to koniec wszystkiego. Miałam bilet do Nowego Jorku, maraton za kilka dni… A ja słyszę, iż mam nieuleczalną chorobę. Stwardnienie rozsiane kojarzyło mi się z wózkiem inwalidzkim i niepełnosprawnością – mówi.
Choroba, która nie musi odbierać marzeń
Stwardnienie rozsiane (SM) to przewlekła choroba układu nerwowego, w której układ odpornościowy atakuje własne komórki. Najczęściej dotyka osób między 20. a 40. rokiem życia, znacznie częściej kobiet. Objawy są różnorodne, od zaburzeń równowagi, przez drętwienie kończyn, po utratę siły czy problemy ze wzrokiem.
Najpowszechniejsza postać SM, rzutowo-remisyjna, przebiega falami, a okresy pogorszenia przeplatają się z czasami poprawy. najważniejsze znaczenie ma wczesne rozpoczęcie tzw. wysokoefektywnej terapii (HET), która może spowolnić postęp choroby i pozwolić pacjentom zachować aktywność przez wiele lat.
– Na szczęście trafiłam na lekarzy, którzy od razu wdrożyli odpowiednie leczenie. Po sterydoterapii wróciłam do sprawności, a miesiąc później rozpoczęłam terapię, która zatrzymuje postęp choroby – opowiada Joanna. – Dziś żyję prawie tak, jak wcześniej. Słucham swojego ciała, dbam o regenerację, ale wciąż biegam, pracuję i podróżuję. Rok po diagnozie przebiegłam maraton w Walencji (ukończyła bieg w 3:13:55 – przyp. red) – wspomina.
Nowa rola: ambasadorka aktywności
Dziś Joanna Dorociak nie tylko wróciła do biegania, ale także motywuje innych. Jako ambasadorka kampanii edukacyjnej NEUROzmobilizowani inspiruje osoby z chorobami neurologicznymi, pokazując, iż aktywność może być częścią terapii.
We wrześniu wystartowała na dystansie 10 km podczas 47. Maratonu Warszawskiego. Nie tylko pobiegła, ale również dała przykład, iż z tą chorobą można uzyskiwać dobre wyniki. Na mecie zameldował się z wynikiem 41:13. To oznacza średnie tempo 4:07 min/km.
– Stwardnienie rozsiane to nie wyrok. To choroba jak każda inna. Można z nią normalnie żyć. Trzeba tylko się nie bać, nie zamykać w sobie i nie wstydzić. I przede wszystkim ruszać się – podkreśla Joanna. – W SM leczenie jest podstawą, ale aktywność fizyczna to ogromne wsparcie. Pomaga zachować sprawność i dobre samopoczucie – dodaje.
Co to za kampania?
NEUROzmobilizowani.pl to kampania edukacyjna wspierająca osoby z chorobami neurologicznymi – takimi jak stwardnienie rozsiane – oraz ich bliskich. Jej celem jest szerzenie wiedzy o diagnostyce, możliwościach terapeutycznych i znaczeniu nowoczesnych metod leczenia, w tym wysokoefektywnej terapii (HET). Kampania łączy głos ekspertów i doświadczenia pacjentów, pokazując, iż dzięki wczesnej diagnozie i odpowiedniemu leczeniu można żyć aktywnie i niezależnie.
Źródło: Good One PR, red