Miał być rekord. Polski milioner mówi wprost o tym, co się wydarzyło

2 godzin temu
Podczas letniego okienka transferowego jednym z najgłośniejszych tematów w Ekstraklasie było spodziewane pobicie rekordu najwyższej kwoty otrzymanej za piłkarza opuszczającego ligę. Bohaterem transakcji miał być Bright Ede, młodzieżowy reprezentant Polski. Obrońca został jednak w Motorze i zagrał w jedynie pięciu meczach ligowych. Powody wytłumaczył właściciel klubu, milioner Zbigniew Jakubas.
Bright Ede rozpoczął swoją przygodę z piłką w stołecznej Delcie. Stamtąd trafił do akademii Zagłębia Lubin, jednak nie otrzymał szansy gry w pierwszej drużynie. Przed rokiem został ściągnięty z lubińskich rezerw do Motoru Lublin. W marcu zadebiutował w Ekstraklasie i od razu zdobył swoją pierwszą ligową bramkę.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak Lech świętował mistrzostwo. "Piłem alkohol z Robertem Lewandowskim"


Choć młodzieżowy reprezentant Polski wiosną rozegrał zaledwie sześć spotkań, to znalazł się na radarach największych klubów Europy. W czerwcu Meczyki poinformowały, iż Chelsea chce sprowadzić obrońcę Motoru za kwotę wyższą od transferowego rekordu Ekstraklasy. Byłby to gigantyczny i błyskawiczny zysk - ledwie kilka miesięcy wcześniej Zagłębie otrzymało za Ede zaledwie 100 tysięcy euro.


Bright Ede nie pobił rekordu. Oto dlaczego
Mijały tygodnie, pojawiały się kolejne informacje dotyczące rychłego transferu, ale realnie działo się mniej niż niewiele. Okienko zamknęło się, a Bright Ede został w Lublinie. Co się wydarzyło? W rozmowie z Przeglądem Sportowym wszystko tłumaczy właściciel klubu, milioner Zbigniew Jakubas. "Nie było żadnej [oferty]. Mówiło się o ofertach, dzwonili do Pawła Golańskiego. Może jestem z innego świata, ale dla mnie oferta to jest oferta, a nie rozmowa dyrektorów. Byli jacyś obserwatorzy, którzy go oglądali" - czytamy.
Zobacz też: Sasal nie dowierza w słowa ze sztabu Legii. "Wołaliśmy na niego hitler"
Zdaniem Jakubasa, czas młodego obrońcy zaraz nadejdzie. Podobnie jak wiosną, również i w rundzie jesiennej zagrał około 400 minut. "Będziemy go teraz intensywnie obserwowali. To po części moja rola, żeby trener pokazywał go w meczach. Nie na trzy minuty czy pięć, bo z tego nic nie wynika. Niech będzie chociaż 15-20 minut. Pewne pomysły na ten temat mamy, rozmawiałem o tym z trenerem. Myślę, iż na obozie w Turcji będziemy te warianty trenowali".


Zbigniew Jakubas o wprowadzaniu młodzieży
Właściciel Motoru zdaje sobie też sprawę z wymagań, jakie seniorska piłka stawia przed młodymi zawodnikami: "Ede dziś jeszcze takiego obciążenia nie wytrzyma. Uprzedzono nas: "Jeżeli przeforsujecie z jego treningami, to może być bardzo słabo". W związku z tym zaczęliśmy go bardzo wolno wprowadzać. Musieliśmy go zbudować, żeby mógł grać powtarzalnie w kilku meczach. Przynajmniej po te 60-70 minut, by nie spalić chłopaka. Bo to akurat jest najprostsze" - stwierdził.
Zbigniew Jakubas zaprzeczył przy okazji, iż sprawa nieprzeprowadzonego transferu Brighta Ede spowodowała pożegnanie się z dyrektorem sportowym. Motor czeka spora rewolucja, bo potwierdzono już nazwisko następcy Pawła Golańskiego; wiemy też, którzy piłkarze opuszczą Lubelszczyznę.


Motor Lublin szykuje się do walki o utrzymanie w Ekstraklasie. Drużyna zajmuje 11 miejsce w tabeli, ale przewaga nad strefą spadkową wynosi zaledwie jeden punkt. Przed podopiecznymi Mateusza Stolarskiego stoi więc bardzo ważne zadanie. Tym bardziej iż tuż za swoimi plecami mają kluby z aspiracjami, które jesienią zawodziły. Widzew, Legia oraz Pogoń celują znacznie wyżej - a ta ostatnia drużyna będzie pierwszym rywalem Motoru na wiosnę.
Idź do oryginalnego materiału