Media: Wojna w kadrze skoczków. Trener zaczekał do końca sezonu i uderzył

1 tydzień temu
Ostatnie tygodnie były trudne dla Alexandra Stoeckla. Został odsunięty od obowiązków, co miało związek z konfliktem, jaki wybuchł w norweskiej kadrze. Mimo to tamtejsza federacja nie zwolniła formalnie trenera. Ten nie zamierza jednak czekać z założonymi rękoma. Jak informuje portal vg.no, do rozstania prawdopodobnie dojdzie, tym bardziej iż Austriak rzekomo złożył pozew przeciwko Norweskiemu Związkowi Narciarskiemu.
Miniony sezon nie był udany dla Norwegów. Najwyżej sklasyfikowano Johanna Andre Forfanga - zajął dopiero siódmą lokatę w Pucharze Świata ze stratą aż 1282 punktów do zwycięzcy Stefana Krafta. I to właśnie on był jednym z zawodników, który ujawnił konflikt, jaki zaistniał w tamtejszej kadrze. Skoczkowie opowiedzieli się przeciwko Alexandrowi Stoecklowi. Wysłali choćby specjalny list do rodzimej federacji i domagali się jego zwolnienia. Ostatecznie Austriak pozostał na stanowisku do końca sezonu, ale nie pojawiał się na skoczni. Wydaje się, iż po 13 latach odejdzie z Norweskiego Związku Narciarskiego, choć rozstanie najprawdopodobniej nie przebiegnie w dobrej atmosferze.
REKLAMA


Zobacz wideo Nowy rekord świata w długości skoku! Kobayashi przeszedł do historii


Alexander Stoeckl zdecydował się na istotny krok. Pozwał federację. Strony spotkają się w sądzie
Jak informuje portal vg.no, Stoeckl złożył pozew sądowy przeciwko federacji, w której wciąż pozostaje zatrudniony. Ma on pretensje do norweskich działaczy, iż odsunęli go od pracy, mimo iż oficjalnie jest trenerem skoczków i otrzymuje wynagrodzenie.


Jak na razie szkoleniowiec odmówił komentarza w sprawie i nie potwierdził doniesień mediów. Podobnie postąpiła federacja. - Tak jak w przeszłości, tak i teraz nie chcemy komentować sprawy - podkreślił sekretarz generalny Norweskiego Związku Narciarskiego Arne Baumann.
Wydaje się niemal pewne, iż Stoeckl nie będzie prowadził kadry w kolejnych sezonach, mimo iż jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa lata. On sam podkreślał kilka tygodni temu, iż spór z zawodnikami dużo go kosztuje.
- Ostatnie tygodnie były bardzo wymagające. Odbyło się wiele spotkań i rozmów telefonicznych. Mało spaliśmy. Jestem już po prostu tym wszystkim zmęczony. (...) Powiedziałbym, iż to kryzys życiowy. Na szczęście ludzie wspierają mnie i rodzinę, abyśmy się nie załamali. Bardzo to doceniam - ujawnił Stoeckl w jednym z wywiadów.


Stoeckl zawita do Polski?
Już teraz wiadomo, iż w norweskiej federacji dojdzie do gruntownych zmian przed kolejnym sezonem. Oprócz trenera posadę straci najprawdopodobniej dyrektor skoków Clas Brede Braathen. Media donosiły, iż Stoeckl nie powinien pozostać jednak długo na bezrobociu. Ba, może znaleźć pracę w... Polskim Związku Narciarskim, choć w zupełnie nowej roli. Miałby pełnić funkcję szefa ds. skoków. O tym, czy tak się stanie, przekonamy się w kolejnych tygodniach.


Stoeckl przejął kadrę Norwegii po Mice Kojonkoskim w 2011 roku. Za jego czasów Anders Bardal zdobył Kryształową Kulę i został mistrzem świata na normalnej skoczni, a Halvor Egner Granerud triumfował m.in. w cyklu Willingen Six czy też sięgnął po dwie Kryształowe Kule.
Idź do oryginalnego materiału