Saga związana z przyszłością Nicoli Zalewskiego w Romie lub poza nią ma już tyle odcinków, iż twórcy serialu "Mody na sukces" mogliby być pod wrażeniem. Polak był już wypychany z klubu, niemal sprzedany do Turcji, odsunięty od pierwszej drużyny, gdy ów transferu odmówił, przywrócony do zespołu, w pierwszym składzie, poza pierwszym składem. Do tego miał w międzyczasie trzech różnych trenerów. Bywały spokojniejsze okresy w historii AS Romy, to na pewno.
REKLAMA
Zobacz wideo Austriacy zdominowali świat skoków. Oto jak pracują
Zalewski rozchwytywany. Przyszłość powoli się wyjaśnia
Rozmowy w sprawie przyszłości Polaka przez cały czas trwają, a plotek transferowych też nie brakuje. Zalewski wciąż regularnie łączony jest z Turcją, Prezes Besiktasu Stambuł Huseyin Yucel przyznał choćby otwarcie, iż nasz reprezentant jest ich celem transferowym, jako iż jego kontrakt wygasa wraz z końcem sezonu. Zalewskiego chciałby sprowadzić także Olympique Marsylia, co potwierdzał sam Fabrizio Romano. Nie wiadomo jednak, czy coś takiego mogłoby się wydarzyć już zimą, jako iż Francuzi koncentrują się na ten moment na sprzedaży niepotrzebnych zawodników.
Roma już podjęła decyzję
Sama Roma ma być z kolei przekonana o konieczności sprzedaży Polaka już zimą. Jak informuje włoski dziennikarz Nicolo Schira, nie ma na ten moment żadnego porozumienia między klubem a Zalewskim w sprawie przedłużenia wygasającego latem kontraktu. "Z tego powodu Roma spróbuje sprzedać go jeszcze zimą, wręcz natychmiast" - napisał na portalu X Schira.
Wygląda więc na to, iż już drugie okienko transferowe z rzędu Zalewski będzie otwierał rzymską listę graczy "do pożegnania". Czy tak się stanie? Mamy jeszcze prawie cały styczeń, by się przekonać. Od czasu przyjścia trenera Claudio Ranieriego, Polak odgrywa jeszcze bardziej marginalną rolę w drużynie. Ostatnie sześć meczów ligowych to tylko 17 minut Zalewskiego i aż cztery spotkania w pełni przesiedziane na ławce. Od pierwszej minuty grał wyłącznie w Lidze Europy (asysta w wygranym 3:0 meczu z Bragą) i przeciwko Sampdorii w Pucharze Włoch (4:1).